Czas podsumować rok 2022 w rapie z Wysp Brytyjskich. To był całkiem udany okres dla tej muzyki, wyszło sporo ciekawych materiałów, reprezentujących różne odmiany gatunku. Przy pracy nad podsumowaniem brałem pod uwagę około 40 projektów. Mainstreamowe produkcje koniec końców mocno zawiodły (m.in M Huncho, Aitch czy Stormzy) i w ostatecznym rozrachunku niewiele z nich było przeze mnie brane pod uwagę. Czas przekroczyć kanał La Manche – oto Offchecklist top 20 albumów z UK z roku 2022.

Honourable mentions:

Junior Disprol „Junior Disprol – Def II”

Bob Vylan „Bob Vylan Presents The Price Of Life”

Ree-Vo „All Welcome On Planet Ree-Vo”

Loyle Carner „hugo”

Black Josh/Milkavelli „Swegasus”

Kojey Radical „Reason To Smile”

VHS Midnight Style „Cognitive Dissonance 2” (chociaż nie wiem czy to jeszcze podchodzi pod rap)

20. Mr Traumatik „Shadow Writing”

Zaczynamy od mocno drum’n’bassowego przelotu. Niesamowita energia tkwi w tym albumie. Pełny zestaw ciężkich klubowych dźwięków wgniatających słuchacza w fotel. Sam Mr Traumatik pokazuje się z jak najlepszej strony, niesamowicie poruszając się po szybkich bitach ze swoją dość agresywną nawijką (zarówno w formie, jak i w treści). Wszystko przez 40 minut pędzi na złamanie karku. Mam nadzieję, że dla nikogo nie skończy się traumą.

19. Little Simz „NO THANK YOU”

Little Simz tym razem zaatakowała materiałem znienacka. Znowu przy współpracy z Inflo. Ponownie dostajemy rozsymfonizowaną dawkę klasycznego rapu. Simz razem ze swoim producentem próbowali muzycznie ugryźć temat z trochę innej strony, bardziej nowoczesno-mainstreamowej. Ale ostatecznie brzmi to jak przedłużenie ubiegłorocznego albumu. Tylko pytanie, czy taki album jak „Sometimes I Might Be Introvert” wymagał rozwinięcia?

18. Sus „Suspicious Activity”

Nie ma roku w UK rapie bez drillu. Na pierwszy ogień idzie debiut Suspecta. Bardzo fajny materiał, który pomimo że jego główną osią jest typowy mroczny drill, to potrafi skręcić w bardziej rozmelodyzowane rejony. Sus bardzo dobrze odnajduje się w tych stylistykach i dostajemy kapitalne bangery, takie jak choćby „Z To A”, „Red Tape”, „Bags And Bodies” czy „Astyle”. Szkoda, że ostatni kawałek jest taki krótki. Ale nie można mieć wszystkiego.

17. Lord Apex/Cookin Soul „Off The Strenght”

Co tam w 2022 działo się u naczelnego palacza UK rapgry? Ano uznał, że do dobrego smażenia potrzebni są odpowiedni kucharze i zaprosił do współpracy Cookin Soul. Dzięki temu połączeniu dostaliśmy mega przyjemny, wyluzowany boombapowy materiał. Nie znajdziecie na nim żadnej napinki, czysty chill, który za sprawą bardzo delikatnych podkładów i flow Apexa przyjemnie wpada i snuje się po głowie.

16. Novelist „4 THA HOMIEZ”

Termin „angielska pogoda” określa ponure, deszczowe warunki panujące na Wyspach Brytyjskich. Novelist na pewno nagrywał ten projekt w bardziej słonecznej części roku. Wspaniały album żyjący ślicznym g-funkowym basem i cieplutkimi melodiami rodem z zachodniego wybrzeża USA. Uliczna tematyka akurat nie jest obca londyńskiemu raperowi, także wszystkie elementy składają się w bardzo udany i dobrze zrealizowany koncept. Szkoda, że z podkładu pojawiającego się w „Danger (Skit)” nie zrobiono pełnoprawnego utworu, bo bit brzmi bosko.

15. Scarlxrd/Kordhell „PSYCHX”

Nigdy się nie spodziewałem, że kiedyś dam Scarlxrda do topki. Ale ten projekt mnie rozwalił. Trap metalowy bożek na chamskich, klubowych bitach. Tu nie ma zwalniania tempa, wszystko pędzi i wciąga swoją bezpośredniością, Po odsłuchu ma zostać jedynie sieczka w głowie. Nie mam zamiaru pozwolić się temu zatrzymać. Czyste repeat value. Najlepszy i najbardziej wyróżniający się projekt Scarlxrda.

14. Con & Kwake „Eyes In The Tower”

Jazzrapowe cudeńko, o którym już wspominałem w poprzednim roku. Ależ ślicznie brzmią perkusje na tym materiale. To one odciskają największe piętno na każdym utworze i przykuwają uwagę słuchacza. Ale siłą tego projektu jest również niesamowita synergia bijąca z utworów, która pokazuje, że panowie dokonali świetnego wyboru nawiązując współpracę. Ten projekt to muzyczna organiczność w najczystszej postaci.

13. Queen Millz „Causing A Scene”

Pani Queen Millz zrobiła scenę i wbiła z buta w scenę. Cholera, co ta babka wyczynia na mikrofonie. Czyste MC efekciarstwo, które potrafi przykryć każdy najbardziej generyczny bit. I generalnie tak przedstawia się ten projekt – leci Headie One/Digga D/Central Cee type beat i wtedy wchodzi ONA cała na biało. Przepiękny showcase, który jest ciekawą zapowiedzią na kolejne lata. Może ta dama pozamiata sceną? Trzymam kciuki.

12. Iceboy Violet „The Vanity Project”

Totalnie wykręcony, przetworzony rap na jakichś elektronicznych plamach muzycznych. Kwintesencja freakowego experimental rapu. Po każdym odsłuchu siedzisz i próbujesz w głowie poskładać, co tu się do jasnej cholery wydarzyło. Nie wiem co myśleć, nie rozumiem tego, ale jestem zafascynowany tym brzmieniem. Biorę w ciemno.

11. CB „A Driller’s Perspective 2”

Przed długą odsiadką CB zdążył jeszcze uraczyć nas sequelem „A Driller’s Perspective”. I bezwzględnie jest topowym ulicznym albumem z UK w roku 2022. CB to kapitalny, bardzo ekspresyjny driller i na tym projekcie świetnie się zaprezentował. Przy czym nie jest to jakiś przesadnie efekciarski i przebojowy materiał. Ma być bezwzględnie, ma być brutalnie, czyli wszystko, czego człowiek potrzebuje jadąc rano zbiorkomem do pracy.

10. Sonnyjim/The Purist „White Girl Wasted”

I minęliśmy półmetek. Przy tej pozycji po prostu wymienię listę gości: MF Doom, Jay Electronica, DJ Premier, Madlib, Lee Scott i Milkavelli. Takie solidne wsparcie dostali autorzy na „White Girl Wasted”. Sonnyjimowi i The Puristowi udało się stworzyć przepiękny materiał lawirujący między starym i nowym boombapem z zachowaniem największych zalet obu odmian rapu. Album jest krótki, ale bardzo sycący.

9. Robert „Orange Is The New Black”

Zaczynamy blok materiałów „z wnętrza”. Czasem jest tak, że nawet nie wyróżniający się raper ma swoją historię do opowiedzenia. Wtedy mamy do czynienia z tym mitycznym „przekazem”. Tylko że temat nie zamyka się w tym miejscu. Do tego dobiera sobie idealnie pasujące produkcje, które podkreślają emocje towarzyszące temu materiałowi. I to jest właśnie album Roberta „Orange Is The New Black” na bitach Sonnyjima i The Purista. Cudowne, pełne goryczy dzieło, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Nie potrafię słuchać tego albumu bez utknięcia na „Porridge”, które jest perłą w koronie roku 2022 w brytyjskim rapie z najbardziej rozrywającym serce refrenem.

8. Knucks „Alpha House”

Kolejny materiał „z wnętrza” to album Knucksa, który zdecydował się zabrać nas w nostalgiczną podróż do swojego domu rodzinnego. W większości dosyć trudne historie z życia głównego bohatera świetnie współgrają z klimatycznymi, rzewnymi melodiami opartymi głównie na drillowej rytmice. Kolejna bardzo udana muzyczna wyprawa reprezentanta najpopularniejszej ulicznej stylistyki poza granice macierzystego gatunku.

7. Jeshi „Universal Credit”

Na koniec tego bloku album Jeshiego, który zechciał się z nami podzielić swoimi przemyśleniami i obserwacjami dotyczącymi sytuacji w Wielkiej Brytanii. Obraz rozpędzającego się kryzysu społeczno-gospodarczego, tylko nie opisanego z perspektywy polityka czy ekonomisty, lecz zwykłego szarego człowieka, który każdego dnia musi stawiać czoła coraz większym przeciwnościom losu. Wszystko przekazane ustami bardzo utalentowanego rapera. Świetna rzecz.

6. bib sama „PLATINUS”

Największe odkrycie roku 2022. Odjechana rage przejażdżka, tylko mocno osadzona w brytyjskiej muzyce klubowej. Bib sama odpowiada na „PLATINUS” za warstwę liryczną i w większości muzyczną. I od razu czuć tę spójność formy nawijania z podkładami. Mnóstwo przepięknej elektroniki bujającej od początku do końca albumu. Czy wyobrażam sobie projekt tego chłopaka z jakimś tuzem UK sound np. Fred Again…? Damn, bardzo chciałbym to usłyszeć.

5. Country Dons „Welcome To The Country”

Królowie drillu w 2022. Ależ czasu zabrał mi ten album. Kapitalny melodyjny drill, który rozwala swoją przebojowością – spokojnie 3/4 tracków mogłoby być singlami. Cała masa potężnych bangerów, do których chce się wracać i zapętlać aż do nudności. I najciekawsze w tym wszystkim jest to, że najlepszy utwór to ballada – „Heads Heavy”. Niesamowicie udany debiut chłopaków z Hampshire, szczególnie że na drillowej części sceny jest bardzo ciasno. Sam Maroc trafia do topki moich ulubionych raperów z Wysp Brytyjskich.

4. Jam Baxter „Fetch The Poison”

Reprezentant Blah Records nagrał chyba swój najlepszy album. „Fetch The Poison” to bardzo ciekawa konstrukcja, przeskakująca po różnych odmianach UK rapu. Całość spaja unikalny klimat i niespokojne dźwięki. Przy tym ani przez moment się nie dłuży i w każdym tracku można znaleźć cholernie ciekawe elementy, czy to w nawijce, czy w samej produkcji. Mr Abstract roku 2022 w pełnej krasie.

3. Bad Boy Chiller Crew „Disrespectful”

Banda wariatów z Bradford skradła moje serce już na początku roku 2022. Nie wiem, czy jestem w stanie napisać coś więcej i lepiej niż w #UKącik Watch. Rany boskie, jak przy tej muzyce chce się żyć. „Disrespectful” nadaje się się do wszystkiego – do pobudki, do pracy, do biegania, do ćwiczenia czy do… zmywania (pozdrawiam redakcyjną sekcję fanów tej czynności domowej). Ewidentnie chłopaki z zespołu świetnie się bawili przy nagrywkach, bo to aż wylewa się z głośników. Czysty fun i bassline’owa energia działająca na słuchacza jak narkotyk i wprawiająca w stan euforii.

2. FLOHIO „Out Of Heart”

Na ubiegłorocznym hicie Little Simz były dwa utwory, które zapadły mi w pamięć – „Rollin Stone” oraz „Protect My Energy”. I przyznam, że chciałem usłyszeć rozwinięcie tej części albumu. No to się doczekałem, ale wyszło ono nie spod ręki Little Simz, tylko FLOHIO. „Out Of Heart” to kawał przepięknego mainstream-ready materiału, który z jednej strony potrafi uderzać swoją przebojowością („SPF”, „Speed Of Light” czy „Late Set”), a z drugiej urzekać delikatnością i zmysłowością („Leash” czy „Cuddy Buddy”). Przy czym FLOHIO pokazuje, że jest topową raperką nie tylko w UK, ale i na Świecie. Przepiękna reklama kobiecego rapu i absolutny must listen dla każdego fana damskiej części gatunku.

1. Lancey Foux „LIFE IN HELL”

I didn’t see it coming. Lanceya Fouxa poznałem w 2020 za sprawą singla „Off The Lead” z producenckiego albumu kolektywu Working On Dying. Od razu zrobił na mnie wrażenie, ale wydawało się, że to będzie typowy reprezentant gatunku rage, siedzący w swojej banieczce i wypuszczający syntezatorowe bangery. I jego kolejne projekty potwierdzały tę regułę. Aż w 2022 wyszło „LIFE IN HELL”. Tak, to nadal jest rage, ale przekazany w inny sposób. To chyba najbardziej organiczna forma elektronicznej odmiany rapu jaka mogła powstać. Całość cudownie kipi emocjami. Wielkie dzieło będące pokazem, ile piękna można wyciągnąć z nowoczesnego rapu.