Brytyjski rap to nie tylko efektowne nowoczesne brzmienie grime, drillu czy klubowych wariacji. Na Wyspach działa spora grupa klasycznych (boom-bap) oraz neoklasycznych (abstract, drumless) wykonawców. Najbardziej znane ksywki to chociażby Lord Apex, DJ Views, The Four Owls czy reprezentanci Blah Records. I właśnie jednym z takich artystów jest bohater dzisiejszego artykułu – raper i producent, Sonnyjim. Jego kariera rozpoczęła się ponad 15 lat temu, ale dopiero od 2018 można powiedzieć, że nabrała rozpędu. W tym czasie wypuścił kilka ciekawych projektów – „Death By Misadventure” z Conwayem, cztery części „Spencer For Higher” z chicagowskim raperem Vikiem Spencerem czy „Coke Le Roc” nagrany na bitach Buckwilda. To dlaczego akurat wspominam o Sonnyjimie w 2022? Ano w tym roku maczał palce w czterech bardzo dobrych projektach i warto go za to docenić.
Nasz bohater bardzo lubi współpracować z wykonawcami zza Oceanu. Na początku marca wydany został projekt amerykańskiego rapera Da$Ha, w całości wyprodukowany przez Sonnyjima. „Between The Lines” ma bardzo laid-backowy klimat. Pięknie wysamplowane bity uderzają delikatnymi jazzowo-soulowymi dęciakami, gitarami i pianinkami. Równie przyjemną robotę wykonują powtykane tu i ówdzie próbki wokalne. Podkłady fajnie współpracują z flow i głosem Da$Ha, przez co dostajemy idealny podkład do leniwego niedzielnego wypoczynku. Oczywiście udział Pink Siifu jest zawsze na plus.
Pod koniec marca światło dzienne ujrzał projekt Roberta „Orange Is The New Black”. Teraz mamy dopiero wrzesień, ale już mogę spokojnie napisać, że to będzie jeden z najważniejszych i niestety przegapionych albumów roku 2022 w brytyjskim rapie. Potężna bomba emocjonalna zrzucona przez człowieka, który po wielu latach odsiadki chciał się podzielić swoimi gorzkimi historiami i przemyśleniami, przy okazji nawiązując do znanego serialu. Sam Robert mówi, że to ma być wiadomość i przykład dla jego dzieci, aby uniknęły jego drogi i błędów, które popełnił. Gościnnie na „Orange Is The New Black” udzielili się Kool Keith (top 50 raper z USA ever, kiedyś chętnie przybliżę jego postać), Slug, Rag’n’Bone Man czy Jason Williamson. Całość materiału wyprodukował Sonnyjim przy współpracy z The Puristem. Przygotowali śliczną mieszankę delikatnych, nostalgicznych, starannie wysamplowanych abstractów. Wszystko, żeby podkreślić zawiesisty klimat „Orange Is The New Black”. Pokazali też, że można pięknie wykorzystywać sample gitarki w bitach i budować na tym klimat utworu, a nie podkreślać okropną ckliwość i cukierkowość, jak ma to miejsce w mainstreamowych produkcjach z USA (wystarczy sprawdzić dyskografię Polo G). Album Roberta to zdecydowana topka roku 2022 i bezwzględny „must listen” dla fanów UK rapu.
Początek lipca przyniósł nam album „No Visible Means Of Income vol. 2”. Pierwszy raz w tym roku Sonnyjim odpowiadał za rap. Na projekcie pokazuje, że jest bardzo sprawnym raperem potrafiącym wykorzystać przestrzeń i swobodę, jaką zapewniają bezbębnowe bity. Nie jest może królem dynamiki, ale jego linie mają odpowiednie tempo, nawet przy różnicach w długości i wchodzeniu w offbeat, a wszystkie rymy idealnie wybrzmiewają. Podobny styl ma chociażby bożek undergroundowego rapu z USA – Mach Hommy (oczywiście w skali – amerykański Haitańczyk jest co najmniej o klasę lepszy). Za produkcję „No Visible Means Of Income 2” odpowiada Giallo Point. Postawił on na klimatyczne, snujące się powoli samplowane bity bez żadnych trzeszczących wariacji. Dla Sonnyjima to bardzo wygodne warunki, może na spokojnie kontrolować tempo nawijki bez gonienia za podkładem. Bardzo fajny album do słuchania podczas jesiennej słoty.
Na koniec najświeższa premiera – na początku września ukazał się album „White Girl Wasted”. Sonnyjim odpowiada za rap, całość wyprodukował The Purist. Gościnnie na mikrofonie wystąpiła śmietanka tej części rapu: MF Doom, Jay Electronica, Lee Scott oraz Milkavelli. Mało? Do tego dwa utwory były współprodukowane przez legendy hip-hopu: DJ Premiera i Madliba. Szczególnie warto zwrócić uwagę na track „Doc Ellis”, bo ten podkład brzmi jak zaginiony bit z albumu „The Ownerz” Gang Starra. Sam Sonnyjim pokazuje się na mikrofonie z najlepszej strony. Na „White Girl Wasted” jest zdecydowanie bardziej żywy, chociaż nadal jest to ten sam wyluzowany rap, w którym się specjalizuje – może to kwestia bardziej narkotykowej tematyki przewijającej się w każdym tracku. Dobrze wypada na tle rodaków z Blah Records czy gości z Ameryki (chociaż zwrotka Dooma to highlight materiału). Tutaj warto też przybliżyć trochę postać głównego producenta tego albumu – The Purista. Miał on ciekawy run w poprzedniej dekadzie. Wydał trzy fajne EPki producenckie: „Double Feature (Bang! Bang!)” (2012) z gościnnym udziałem Action Bronsona i Roca Marciano, „TR-ILL” (2013), gdzie wystąpili Danny Brown, Havoc, Sean Price i CASISDEAD oraz „Pyrex Scholar” (2014) z featuringami Roca Marciano, Westside Gunna, Your Old Drooga i Freddiego Gibbsa. Dodatkowo w roku 2016 wyszedł projekt z szefem Griseldy – „Roses Are Red… So Is Blood”. I po tym wszystkim The Purist zniknął na sześć lat i wrócił dopiero teraz przy okazji współpracy z Sonnyjimem. I to w jakim stylu. „White Girl Wasted” to zdecydowanie pozycja, którą trzeba przesłuchać.
Uff, mamy chyba wszystko. To niemal pewne, że Sonnyjim będzie człowiekiem roku w UK rapie. Mnóstwo jego ciężkiej i bardzo dobrej jakościowo pracy ujrzało światło dzienne. Zasłużył na docenienie, szczególnie że porusza się w pięknej, ale mimo wszystko niszowej części hip-hopu. Dodatkowo warto podkreślić, że był w tym roku bardziej aktywny i wypuścił więcej projektów niż Mach Hommy, hehe.