Tyldożer jedzie dalej i zostawia po sobie dobrą muzyczkę. W tym roku zdążyli już wypuścić beattape Tomasza Benta, w ubiegłym tygodniu kolejny projekt wydał Jig Magger, a pstykaszki ćwierkają, że ofensywa się nie kończy. Zatrzymajmy się jednak przy „Vibes, Beats & Melody”, bo poziom napracowanka jest tutaj olbrzymi. Niby to beattape, prawda? Producent robi bity – prosty patent. Z tym że Jig Magger do pracy nad tym 35-minutowym materiałem zaprosił… 19 osób (w tym żadnego rapera). Powiedzieć, że to niespotykane, to jak nic nie powiedzieć. Wśród gości wiele znakomitych postaci, w tym Latarnik, Emapea, Expo, Graf czy Skórysyn, który niedługo wypuszcza swój album producencki.

Wypada jednak opowiedzieć, czymże jest „Vibes, Beats & Melody”. Ten album brzmi, jakbyśmy doświadczyli reinkarnacji Nujabesa. Fantastyczna jest ta mnogość dźwięków, instrumentów, sampli, przyczajonych dęciaków i ukrytych dzwoneczków. Większość bitów wypełniają klawisze, znajdziemy wstawki wokalne, szczególnie otwierające numery, a także skrecze, jednakże całość jest magiczna pod względem tego, jak wszystko ze sobą harmonizuje oraz tego, jak cholernie dobrze brzmi. Jestem oczarowany od pierwszego odsłuchu i przekonany, że Jig Magger stworzył jedną z płyt roku. Chapeau bas.