Wspólny album Nasira Jonesa i Christophera Martina to marzenie wielu słuchaczy rapu na świecie. Jego temat co jakiś czas pojawia się na ustach fanów. Tymczasem w dniu trzydziestej rocznicy premiery „Illmatica” – 19 kwietnia 2024 r. – wspomniani artyści uraczyli nas singlem „Define My Name”. W ciągu ostatnich 14 lat Nas i Preem współpracowali ze sobą kilkakrotnie – przy okazji nagrania „Re:Generation” stworzonego wraz z Berklee Symphony Orchestra w ramach akcji pod tym samym tytułem czy w remixie „Turn Up the Mic” ze wspólnej płyty Bumpy Knucklesa i Premiera „Kolexxxion”. Legendy Wschodniego Wybrzeża spotkały się również w kawałku „Wave Gods” z 2021 r. choć połowa duetu Gang Starr położyła tu jedynie skrecze. Ostatnim wspólnym dziełem obu panów było wydane dwa lata temu „Beat Breaks” będące pierwszym od 2001 r. nagraniem Nasa całkowicie wyprodukowanym przez Preemo.

Zacznijmy od warstwy muzycznej: Preem już lata temu pokazał, że nawet najmniej skomplikowane bity mogą brzmieć świetnie, czego przykładem są m.in. „Livin’ Proof” czy „Mass Appeal”. W nowym singlu zawarte są zaledwie dwie próbki dźwiękowe, bas i perkusja, a słuchanie całości na dłuższą metę może wydawać się męczące. Przyznam, że sam mam pewien problem z tym bitem, mimo że to przecież klasyczny styl DJ-a Premiera, który znamy i wielbimy od wielu lat.

Mimo że przez lata Nas i Premier świetnie się uzupełniali, to akurat w tym kawałku raper nieco przyćmił producenta. Mimo pięciu dych na karku wciąż jest w świetnej formie. Zresztą on nie musi tego udowadniać. Wydane z Hit-Boyem trylogie „King’s Disease” i „Magic” wprost dały nam do zrozumienia, że ogień wzniecony trzy dekady temu w Nowym Jorku nie ma zamiaru gasnąć. Jednak Mr. Jones wyznał, że zdarzało mu się myśleć o porzuceniu rap-gry. Całe szczęście tak się nie stało, a my wciąż możemy się cieszyć jego nową muzyką.

At twenty, I said I’d better quit by thirty
Then by thirty, I thought by forty rapping is corny
How wrong was I? Never would have thought at fifty
New songs by Nas would be hard and live

W utworze nie zabrakło typowych dla Esco nawiązań do historii i postaci historycznych. Nas porównuje się tu do Gila Scotta-Herona, wspomina dawne czasy, a na samym początku ujawnia znaczenie swojego imienia. Złożył też hołd artystom, których twórczość wywarła na niego duży wpływ – Rakimowi, Big Daddy Kane’owi, Kool G Rapowi, KRS-One’owi, LL Cool J’owi, Ice Cube’owi, Scarface’owi i Slick Rickowi.

A co w końcu z tym wspólnym albumem? Słowa Preemo pod koniec kawałka napawają optymizmem: Premier album still gon’ happen.