Brutalizm to nurt architektury późnego modernizmu, który oficjalnie powstał pod koniec lat 40-tych XX wieku. Przejście z architektury abstrakcyjnej na ekspresyjną. Zakładał uwrażliwienie na przestrzeń, konstrukcję oraz właściwości zastosowanych materiałów. Budowle brutalistyczne cechują się brakiem wykończenia, dobrze widoczną strukturą oraz często surowymi, twardymi kształtami. Realistyczny styl oddający siły agresji tkwiące w człowieku. Piękno betonu.

Pantha rhei kurwo wszystkich nas prędzej / Kurwa czy później tu zapierdoli piach / Słyszysz sekundnik, to twój czas spierdala / Odwracasz głowę, pach

W roku 2014 z czeluści podziemia wyłonił się Rogal DDL. Raper unikalny w skali naszego kraju. Rogal do realizowania swojej muzyki zaprzągł bardzo wulgarny i brutalny język, który na pierwszy rzut ucha może wydawać się odpychający i prostacki. W naszym kraju panuje niesamowita hipokryzja w kwestii przekleństw. Wszyscy ich używają w najróżniejszych życiowych sytuacjach jako sposób na odreagowanie emocji czy podkreślenie czegoś w swojej wypowiedzi. A kiedy raperzy zaczęli wykorzystywać przekleństwa w swoich tekstach, to zostali uznani przez społeczeństwo za debili i troglodytów. Ale niech nie zwiodą Was pozory. Kiedy Rogal wykorzystuje ten język, to jest jedynie środek artystyczny uwypuklający realizm i emocje przekazywane w utworach. Swoimi spostrzeżeniami i puentami zawstydza niejednego „łonowatego” nawijacza, jednocześnie jako reprezentant „ciemnej strony” zdecydowanie unika ulicznych coehlizmów, w których lubuje się ta odnoga polskiego hip-hopu. Belmondo rzucił kiedyś wersem „ty z Range Rovera w leasing widzisz zwidy z telewizji”. I tego brakuje u nas – spojrzenia na rzeczywistość przez oko, a nie szkło. Rogal zawsze chciał przedstawić krajobraz Warszawy taki, jakim jest. Bez idealizowania czy moralizatorstwa, zawsze uderzał w strukturę człowieka i uwypuklał jego mroczną, destrukcyjną naturę. Bo niestety tacy są ludzie. Pełni strachu, frustracji i złości kumulowanej przez otoczenie, na które nie mamy wpływu. I czekające, aż w końcu pękniemy i uciekniemy w wir nałogów pozwalających na wyłączenie głowy. Byle tylko nie myśleć o problemach. Byle tylko spokojnie zasnąć.

To starczy moich mądrości. W dalszej części przede wszystkim oddam głos bohaterowi tego tekstu.

Unite d’habitation, czyli promienne osiedle

Kiedy mowa o hookach Rogala DDL, to zawsze w pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy utwór „2×48”. Jest to najbardziej napakowany celnymi wersami kawałek w jego karierze. Zaczyna się niewinnie od „Oni ćpają heroinę, z domu wynoszą fanty / następnie wczesnym rankiem wrzucają to w lombardy” gdzie po chwili dostajemy „Te wersy jak imadła, nogi opasają wnyki / Nie kto inny, jak ty sam, sobie zapodajesz wstrzyki”. Doprawione jest mocno sugestywnymi „I bądź tu kurwa mądry, nad wyraz uprzejmy / to garbaty los pokaże ci szczerbate zęby”, potem „Błędy ulicy, to się nie zmieni prędko / nie jeden ciężkie hajsy przepierdolił lekką ręką”, przez „Nic nie mów kurwa, wiem to, bo znam od podszewki / spróbuj kolorować życie mając bezbarwne kredki”, żeby zakończyć sekwencję „Tutaj nad wrogiem się zmiłuj, wsadzi ci w plecy kosę / temperaturę wrzenia będziesz studził zimnym potem”. I tak cały utwór, wers po wersie wbija rzeczoną „kosę” w nasze człowieczeństwo.

Zajmij swoim życiem, gdy ciekawość wzrok zapuszcza / Po nie swoich łóżkach, kurwa, kto się z kim gdzie puszcza? / Jakby nie skakała kózka, to by miała całe nóżki / I tak czyny wskażą słowa, które puste jak wydmuszki

Villa Savoye, czyli otwarcie na krajobraz

„Ebe Ebe” to najbardziej znany utwór, który wyszedł spod pióra Rogala DDL. Znajduje się tu wiele wersów, które weszły (albo powinny wejść) do kanonu polskiego rapu. Każdy powinien kojarzyć „Farszem nabijam cukinie, jeśli bit byłby cukinią / Ding dong, nie pojedziesz tą windą” czy „Macie coś przeciwko? To mamy beef na noże / Dobry Boże, ja pierdole co za młodzież”. „Ebe Ebe” to niesamowita rapowa przewózka, której mogliby pozazdrościć amerykańscy nawijacze. Pokaz styli najbardziej brakujących na ulicznej scenie rapu, przepełnionej mędrkowaniem i coachingiem („To nie kurwa Narnia, choć tysiące bajek / Cuda-wianki, pióropusze, kaszel od ruskich fajek”). Realistyczne i do bólu bezpośrednie pokazanie ulicy jako niebezpiecznego miejsca („Czujesz się spokojny, to pewnie żyjesz w błędzie / Czujesz niespokojnie, to pewnie masz wyjęte”), w którym możesz spotkać dość nieprzyjemne persony („Ktoś maczety, miecze, ktoś ma rottweilery / Ktoś pierwsza liga samar, ktoś dopierdolony steryd”). Największą ciekawostką związaną z tym utworem jest to, że ludzie kojarzą go głównie z wersją teledyskową. A w niej brakuje jednego elementu utworu – outro. Wszystko, co najlepsze, wydarza się właśnie tam:

Wpierdalam się na bit jak prostytutki Rocco / Kurwy biorą głęboko jak dno ma Morskie Oko / Oto rap pierwsza liga, podziemny mainstream / Odwrócony uśmiech po tym na pewno masz szerszy / Wersy, pisane późną nocą na dopale / Radiowozy na sygnale w tą i wewtą krążą stale / Białe kitrasz w majtach, w klubach trwa rajza / Wiksa hajda-hajda awantury jak Al-Kaida / Się wychyla łajza? Jeb cep na łeb! / Nokaut is dead – zszedł i come back / Pech, bo ich trzech, odwet robią jego ziomki / Na szczękowej chirurgii lekarz w całość cię łączy

Sainte Marie De La Tourette, czyli kościół na wzgórzu

W 2017 roku wychodzi materiał „Nielegal 216”. Znajduje się na nim utwór „Prorapera”, niejako jego najważniejsze oświadczenie na temat polskiej rapgry. Oczywiście później też miał takie wrzutki chociażby – w „Psycho” czy na goścince u Kobika w „Wiem, Wiem”, ale to w tym tracku jest to najbardziej skondensowane i skupiające się bardziej na samym Rogalu („Jeszcze bardziej hermetyczny / Prorapera weź to dźwignij / Styl uliczny nie magiczny”). Tutaj też pokazuje antynarkotykowość jego treści („Dragi to gówno / Zakazany owoc kusi, następni go urwą” czy „Też się poczuj, gloryfikujesz gandzię? / Wiesz komu wpierdalaj, że to naturalne”) i wskazuje, że rapuje o swoim życiu i otoczeniu („Nie pierdolę się ze zwrotką / Bardziej gorzko niż słodko / Rym mi siada za pierwszym (za pierwszym) / W kurwe toksyczne wersy”). Rogal maluje obraz sceny bazującej na pustosłowiu („Że niby lepszy od gorszego, to dobry przykład? / Wyjebane w taki wykład / I nagle pęka coś, jak przebity igłą balon (pu!) / Kurwa ile można nawijać makaron”) oraz cukierkowym wyglądzie („Jeśli na klipach puder, to przez słomkę / Wy macie puder na mordzie / Celebrytko weź zdejmij ten make-up / Pierdolony tusz na rękach”). Oczywiście, nie mogło zabraknąć celnych ulicznych wersów („Bądź spokojny, wojny wcale nie szukam / Im cięższy przypał, tym większy utarg / Zimna ulica, bloków arytmetyka”) oraz smutnych starć z życiem („Tankuję do pełna, ćpam po mogiłę / Niektórzy po drodze tracą siłę / Tu gdzie normalność to choroba / Świstak w srebra przewija towar”). Na koniec idealnie podsumowuje swoje podejście do rapu:

Gdzie ty widziałeś prawilne ulice / Co to za obniżka, jak się spojrzy na przebicie / Więcej dystansu do rapu na kompaktach / Przekaz w książkach, nie w schodowych klatkach

National Museum Of Western Art, czyli w hołdzie artystom baletu

„156” to utwór z najlepszego projektu Rogala „Nielegal 217”. Już na samym początku wjeżdża mocne „Wąskie mam plecy, więc zbieram sprzęty, z nimi się czuję tu bardziej bezpieczny”. Mamy tu kolejne brutalne podsumowanie warszawskiego życia („Jak zawsze ambitnie, Warsaw, miasto skrajności, jebanych kontrastów / W niebezpieczeństwie, w labiryncie, lej na drugą nogę, w jebanym potrzasku / W nałogu, w treningu, wszystko jest zmienne, który to raz już się podnosisz? / Nic ci tu nie da krem pod oczy, z daleka widzę twe ptasie oczy”). Rogal często w swojej twórczości odnosi się do zarzutów dotyczących jego rapu i w „156” też to dostajemy („Te wersy jak pnączę, flow kwadratowe, bit zapętlony na repeat / Na forach piszą, że nie trafiam w bit, no widzisz, no widzisz, no widzisz, a widzisz / Lecę sobie na pojedynczych i szczerze pierdolę twoją technikę / Myślę, że pierdoli głupoty, kiedy ci mówi, że się rozmiar nie liczy”). Oprócz klasycznych hooków opisujących uliczne realia, mamy również praktyczne porady życiowe („Może to jej urok, może to Maybelline, może kurwa mać sam już nie wiesz / Get the kurwa London look, to na bani wjeżdża jak but, łup / Wymień sobie zamki w drzwiach, kiedy szmatom rozdałeś klucz”), przydatne podejście do internetu („Możesz to wylać sobie w komenty, i tak nie będę tym nigdy dotknięty”) czy wyjaśnianie częstych błędów geograficznych („Szczecin nigdy nie leżał nad morzem, a była to noc długich węgorzy”). Znajduje się tu również najlepszy husarystyczny wers w historii polskiego rapu („Prawdziwy Polak walczy do końca, bagar podważał, zastęp straży”). I pośród tego wszystkiego, największe wrażenie zawsze na mnie robi poniższy fragment z przekapitalnie rozkminionym hookiem o papudze:

Poleci to w karną, nie w cywilną, z tym że zawias jest ostro nagięty / I oby papuga w zoologicznym znalazła przestrzeń na manewry / Zakończyć bez przerwy, hajs tylko w plecy, ale kurwa bez jebanych klatek / Tutaj nawet najlepszy driver może wpierdolić się na wypadek

Immeuble Clarte, czyli szklany dom

W roku 2018, nakładem Step Records wychodzi jedyny legalny album Rogala DDL „ANty”. Bardzo ciekawy projekt, skupiony na wixiarskim klimacie imprez klubowych, w którym odsetek tego bardziej klasycznego podejścia do rapu jest znikomy. I to niespodziewanie na tym materiale Rogal dał swoją najbardziej obrazową zwrotkę w karierze.

Jednym z tym bardziej klasycznych utworów jest „Siema” z gościnnym udziałem Grzybka LD oraz Peji. Zaczyna się niewinnie od tradycyjnych rogalowych hooków (w stylu „Każda granica już tu dawno temu została przebita jak błona dziewicza” czy „Tu zmowa w milczeniu, tu płacz w sławy cieniu”). Kolejny raz Rogal zahacza o samo dno ludzkiej natury („Odpalasz szlugę i noc dementujesz, przytulasz ją czule, naprawdę kochasz, jednak gdy kłamiesz i tak nic nie czujesz”). Jednak to, co przychodzi w jego drugiej zwrotce, jest na szczycie w historii polskiej rapgry. Gdzie każdy wers nakręca kolejny i przebija go puentą. Jedna z najlepszych sekwencji w historii polskiego rapu. Tu nie ma co opisywać, to trzeba odczuć (najlepiej z dźwiękiem):

To nie Kołakowskiego filozofii ułamki / To spaczone życia i jego odłamki / Widzisz dno szklanki i dno samarki / Nałogi to kurwy, przegrane walki / Historie kurwa jakby odbite z kalki / Na tych osiedlach same się piszą / Negatyw życia, zerwane klisze / I kurwa zbyt krótki znowu stanie się weekend / Ten styl jest brudny tak, jak igła z HIV-em / Słyszysz tupot to swoim kopytem / Stopę do bitu wpierdala Lucyfer / A twoje plany już są dawno rozbite / Miał być sportowcem, lecz chuj mu w kratę / Pierwsze narkotyki i popłynął z tematem / Mało tego, w hel wpierdolił swe siostry / Teraz razem z nimi zapierdala na detoksy / Tu nie ma puenty i nie ma riposty / I właśnie Ci pęka moralny kręgosłup / I nie ma z tym związku dzisiejszy horoskop / To Cię zjada jak nowotwór

Czardigarh czyli niedokończona utopia

Na koniec zostawiłem mój ulubiony track Rogala DDL – „Outro” z mixtape’u „Dziwki, Dragi, Lasery” (no bo przecież musiał mieć utwór o takiej nazwie na większości projektów). W tym utworze chyba najmocniej wybrzmiewa antynarkotykowość jego przekazu. Zapewne teraz powiecie – co ty pieprzysz? No tak to odbieram – żaden raper nie zrobił tyle, żeby zaprezentować spustoszenia, jakie generują dragi w ludzkim życiu („Zejście to wejście kurwa na inny level / A zwrot akcji w kinie akcji bym porównał do „Seven”). Kojarzycie dosyć brutalne w przekazie kampanie dotyczące przemocy domowej lub bezpieczeństwa ruchu drogowego? To właśnie teksty Rogala są taką w kontekście narkotyków („Miasta brudy, garderoba w kluby / Zrolowane stówy, euro, dolary, funty / Sproszkowane nurty wypychają zza burty” czy „Klonazepam klony, szpony narkotyków / Ciśnienie po helenie spierdalają z odwyków”). Niejednokrotnie w swojej twórczości krytycznie i pogardliwie wypowiada się na tematy używek, jednak nie przez naiwne moralizowanie (kojarzycie amerykańską kampanię Nancy Reagan pod tytułem „Just Say No!”), tylko pokazując przykłady budowane bezpośrednimi i wulgarnymi słowami. A właśnie to jest kwintesencją jego muzyki. I szkoda, że zdecydował się przerwać karierę, bo czuję, że mógłby nam zaprezentować jeszcze mnóstwo jakościowo dobrych tracków.

Pozdrowienia dla dilerów i dziwek / Więcej miłości, trzeźwości, mniej kurwa rozrywek / Jebać chujowe rapy i chujowy przekaz / Wszystko się ułoży, ale nie tak jak na to czekasz / Będzie kurwa coraz gorzej / Do zobaczenia w piekle, tam mam zamówioną lożę

Rogal DDL jest dla mnie raperem, do którego czuję wyjątkowy sentyment. Przez ostatnie lata za każdym razem, gdy moje życie znajdowało się na zakręcie i wewnątrz mnie kłębiło się mnóstwo złych emocji, to jego muzyka mi pomagała. Nie dlatego, że znajdowałem w niej porady, które pozwalały mi spojrzeć na pewne sprawy z innej strony. Dlatego, że znajdowałem w niej upust negatywnych emocji. Każde nocne szlajanie się po Warszawie było wzbogacane utworami Rogala i nigdy nie wchodziły lepiej i nie uderzały mocniej. Za to jestem mu dozgonnie wdzięczny.

Jak nie wiesz z kim i chcesz przepierdolić pensję / Dzwoń do mnie w ciemno, ja zawsze cię wesprę / Ten jebany bezsens, całkowity reset / Karzę jak z wiadra, nieraz sam żem się przeszedł / I prawie tam weszedł, by z tobą napić wódki / Ale z selekcji pany robią zwrot do taksówki / Przyczyny, skutki tego, że dresy pod klapki / Od D do D do L, mistrzowie stylizacji / Takie życie jaki rap, na to kurwa nie ma rady / Jakiś pędzel się udławi tym, że się dobrze bawisz / Bez urazy, lecz w zakazy wyjebane ciężko / Jak Danse Macabre, to Mori Memento