Przełom lat 80-tych i 90-tych to w historii hip-hopu koniec pierwszej Złotej Ery i początek krótkiego okresu przejściowego, poprzedzającego drugą Złotą Erę – rozpoczętą w 1992 roku. Na scenie już rządziły talenty, które zapiszą się w kronikach jako najwięksi, jak: Rakim, KRS-One, Big Daddy Kane, Ice Cube, Chuck D czy Scarface. W wielu miejscach Stanów Zjednoczonych kształtowały się lokalne sceny, mające wkrótce zostawić po sobie przepiękną, równie ważną spuściznę. Od zarania dziejów hip-hopu kobiety miały w nim ważny głos i w 1990 także stanowiły fundament, bez którego trudno sobie wyobrazić tę kulturę. Zarówno ksywy-monumenty: Queen Latifah, MC Lyte, Salt N Pepa, Roxanne Shanté, Monie Love, jak i nieco mniej pamiętane J.J. Fad, Antoinette czy Oaktown’s 357 – wszystkie bezkompromisowo, słusznie oczekiwały szacunku i stanowiły bezcenną wartość dla hip-hopu.

Muzyka segmentu urban obrała w latach 1989 i 1990 nowy kierunek. Jednym z najważniejszych czynników był gargantuiczny sukces duetu Milli Vanilli, produkowanego przez niemieckiego producenta Franka Fariana. Album Girl You Know It’s True (czyli amerykańska wersja debiutanckiego All Or Nothing) sprzedał się w ponad 6 milionach egzemplarzy, a brzmienie europejskiego, klubowego dance-popu zaczęło przenikać do innych gatunków i wywierać wyraźny wpływ m.in. na hip-hop i R&B. W podobnym czasie sukces odniósł również brytyjski zespół Soul II Soul, co jedynie wzmogło w muzycznych biznesmenach chęć naśladownictwa i zarabiania na trendzie.

Gdzieś w tym wszystkim ikoniczny label Motown Records – imperium definiujące brzmienie całych dekad, wydające we wcześniejszych latach m.in. Steviego Wondera, Dianę Ross, Smokeya Robinsona, Marvina Gaye’a, Lionela Richiego, the Four Tops czy the Jackson 5 – próbowało wrócić na szczyty list przebojów i sprzedaży. Legendarny właściciel i mózg wytwórni – Berry Gordy – w 1988 sprzedał swoje udziały w Motown. Label został przejęty przez MCA Records, a szefową mianowano Jheryl Busby – mającą na koncie wypromowanie m.in. Jody Watley, The Jets i New Edition. Od tego momentu Motown podejmował mniej lub bardziej udane próby zawojowania sceny R&B, wydając takie zespoły jak Today, The Good Girls czy nastoletni The Boys. Nowi właściciele starali się również wejść w rap, a asem w ich talii miała być utalentowana 18-letnia raperka, potrafiąca również produkować, tańczyć, nawet aranżować – czyli posiadająca taki pakiet umiejętności, by poradzić sobie w zmieniającym się krajobrazie segmentu urban.  

MC Trouble (właściwie LaTasha Sheron Rogers) chłonęła kulturę hip-hopową dorastając w Los Angeles. Jej starszy brat Monty współpracował z pionierską grupą The L.A. Dream Team, dzięki czemu zaliczyła pierwszy profesjonalny kontakt z muzycznym biznesem jako tancerka. Jej pasją było jednak rapowanie i temu kierunkowi rozwoju poświęciła swój czas i energię. W 1988 roku, jako jeden z najciekawszych talentów na scenie Zachodniego Wybrzeża, MC Trouble stała się pierwszą raperką, z którą kontrakt podpisał Motown Records.   

W 1989 roku jej dwa utwory trafiły na kompilację What Does It All Mean? słynnego radiowego DJ-a Grega Macka. Piosenka Highroller’s Girl wyróżniała się na tyle, że została również wydana jako singiel (na stronę B trafił joint Can’t Get Enough). Rozpoczęły się prace nad jej debiutanckim LP, a na pierwszy utwór promujący wybrano (I Wanna) Make You Mine z gościnnym udziałem The Good Girls. Wydany w maju 1990, osiągnął 15. miejsce na liście Hot Rap Singles magazynu Billboard.

Drugim singlem był ostrzejszy, naładowany buntem i polityką utwór Gotta Get a Grip, wyprodukowany przez Johnny’ego Riversa.

Utalentowana raperka z Los Angeles zwróciła również uwagę Ice’a-T, który mianował ją „księżniczką” swojego kolektywu Rhyme Syndicate. Pojawiła się też gościnnie na albumie teksańskiego rapera Jazzie Redda, w utworze Think.

Debiutancki album MC Trouble, zatytułowany Gotta Get A Grip, ukazał się 1990 roku. Wikipedia, a za nią wiele miejsc w Internecie podaje datę premiery 12 czerwca, ale pierwszy raz w notowaniu listy sprzedaży Top Black Albums magazynu Billboard (zadebiutował na 94. miejscu) znalazł się dopiero 15 września, więc najprawdopodobniej prawidłowa data premiery to końcówka sierpnia 1990. Na marginesie: pierwsze miejsce, 16 tydzień z rzędu (!) okupował wtedy MC Hammer z płytą Please Hammer Don’t Hurt ‘Em, a dwie inne premiery z tego tygodnia to Graffiti Bridge Prince’a oraz Wanted: Dead or Alive Kool G Rapa i DJ-a Polo.

Gotta Get A Grip co prawda dość sztywno trzyma się brzmienia wszechobecnego w owym czasie w stacjach radiowych, z tanecznym i chwytliwym (I Wanna) Make You Mine jako utworem otwierającym, ale przyznać trzeba, że Trouble stara się różnicować tematykę i nastrój, płynnie skacząc od lekkich utworów miłosnych do zaangażowanych społecznie. Używa swojego agresywnego flow, punktując rasizm, seksizm i problemy społeczne w tytułowym utworze; brutalnie parodiuje płytkie talk shows w Black Line; opisuje swoją słabość do konkretnego typu mężczyzn we Fly Guy; rapuje typowe braggadocio w Well Equipped i Here Comes Trouble; prosi o jedność czarnych braci i sióstr w Points Proven… Jest naprawdę przekonująca w każdym wydaniu, a jej wokal brzmi zaskakująco pewnie jak na 19/20-latkę. Jej rap wywodzi się ze szkoły połowy lat 80., z wyraźnym rytmem i kończeniem wersów rymem na werbel. Różnicuje ekspresję, podobnie jak nastrój utworów, ale najczęściej używa wokalu w sposób agresywny, bardzo przypominający zadziorność MC Lyte. Żeby było jasne – Gotta Get A Grip nie jest arcydziełem, ani nawet ważniejszym albumem 1990 roku. Tym niemniej, materiał zawarty na tej płycie trzyma w całości co najmniej solidny poziom, nie zawiera ani jednego wyraźnego potknięcia. Co więcej – pozostawia duży niedosyt, ze względu na charyzmę głównej bohaterki. Gotta Get A Grip nie okazał się wielkim sukcesem – sprzedał się w liczbie 82 tysięcy egzemplarzy (dana za Wikipedią, więc należy podchodzić z dystansem do tej liczby), ale spokojnie można go nazwać solidnym debiutem, pokazującym wielki potencjał, jaki drzemie w młodej artystce.

Podobnie na to patrzyła wytwórnia oraz odbiorcy. Motown oczekiwał, że drugi album MC Trouble zostanie wydany szybko po pierwszym. Wybrano nawet tytuł: Trouble In Paradise. Podobno samej raperce nie podobał się ani tytuł, ani przedstawiony przez label artystyczny kierunek. Mimo wszystko, w 1991 roku rozpoczęła prace nad drugim LP.

Świat zdążył ją poznać jako tancerkę, raperkę, producentkę. Mało kto, wliczając w to jej szefów z Motown, miał świadomość, że cierpiała na epilepsję i regularnie doznawała ataków. Właśnie atak epilepsji oraz guz mózgu spowodowały zatrzymanie akcji serca.

MC Trouble odeszła we śnie, 4 czerwca 1991 roku. Miała 20 lat.

Przyjaciele z branży i kręgów artystycznych oddawali jej hołd w swojej twórczości. Raperka Nefertiti dedykowała jej utwór Trouble in Paradise, a Boyz II Men teledysk do It’s So Hard To Say Goodbye To Yesterday. The Boys zarapowali o niej w piosence You Got Me Cryin. Pozdrowienia słali też Phife Dawg w Vibes and Stuff z albumu The Low End Theory oraz P.E.A.C.E. z Freestyle Fellowship w Dedication.

Nigdy nie dowiemy się, jak potoczyłaby się kariera MC Trouble po 1992 roku, gdy era pop-rapu się zakończyła i wytwórnie prawdopodobnie nie wymagałyby dalszego kontynuowania pogoni za tanecznym, lekkim brzmieniem. Jej potencjał w tak młodym wieku dawał podstawy, by oczekiwać od niej wielkich rzeczy po osiągnięciu szczytu kreatywności. Jedyny wydany longplej, pomimo średniego wytrzymania próby czasu, do dzisiaj zapewnia całkiem porządną rozrywkę. Jest solidnym produktem swojej ery, a MC Trouble na tyle utalentowaną artystką, by wciąż wywoływać pozytywne emocje podczas słuchania. Wielka szkoda, że nie było jej dane poznać dalszych możliwości swojego talentu.

Ciekawostka na marginesie: MC Trouble wystąpiła na nowojorskim koncercie LL Cool J-a promującym rozczarowujący album Walking With A Panther. Publiczność bezlitośnie wybuczała wtedy jeszcze do niedawna największego rapowego gwiazdora. Ten show najprawdopodobniej był jednym z powodów, dzięki któremu później dostaliśmy niepodważalny klasyk: Mama Said Knock You Out.