Dziś przed wami największy fan live’ów horregopaza, a oprócz tego legendarny (nie tylko z racji wieku) nadworny producent zespołu Dinal oraz innych spowinowaconych ekip. Ponadto, król twitterowych daddy joke’ów i autor najlepszej płyty instrumentalnej mijającego właśnie roku – the one and only Urb aka Urbek aka żURB.

Czym dla Ciebie jest hip-hop?

Nie mam pojęcia, więc chyba osią życia, bo niby ciągle w tym siedzę i się taplam, ale się nad tym nie zastanawiam. Kiedyś ludzi poznawałem na boiskach grając w kosza, gdy to odeszło, hip-hop przejął po tym, nie wiem, tę/tą funkcję. Ale myślę, że to wszystko to tak naprawdę podkatalog zajawki. A i pisząc, że siedzę nie znaczy, że „na scenie”, tylko u siebie w pierdolniku naciskam guziki i staram się nie myśleć o tym, jaka to strata czasu.

Jakie jest Twoje pierwsze hip-hopowe wspomnienie?

Teledysk Ice-T „New Jack Hustler”. O boziu, on przeklął i go ocenzurowali, whoa. Pierwszą kasetą, którą kupiłem, był zresztą album Ice-T „Home Invasion” w jednej z osiedlowych wypożyczalni video. Pamiętam, że to intro, ho, ho, jak cieszyło, ale bluzga. Wprzódy (nie mam matury, rekompensuję) słyszałem jednak Kazika „Spalam się”, bo mój tatojciec miał kasetę i pamiętam, że jadąc do Poznania do babci słuchaliśmy jej w aucie. Ojciec zresztą kupił mi 2Pac „All Eyez On Me” na kasecie w domu handlowym „Opolanin”, mówiąc do verkaufera (mam teraz lekcje niemieckiego) „Pan da tego cz*rnego, łysego”, a to o tyle ważne, że chyba wtedy po katowaniu tego albumu wymyśliłem. że chciałbym robić bity kiedyś, nie wiem jak i kiedy, ale jakoś i kiedyś. Dużo jest ogólnie takich przebłysków, wspomnień, skojarzeń (pierwszy Wu-Tang kojarzy mi się ze smakiem pierników, a ogólnie historia z moją znajomością Wu-Tangu to śmieszna historia). But I digress, więc Ice-T albo Kazik.

Jak zmieniło się Twoje podejście do hip-hopu na przestrzeni lat?

Najpierw jesteś młodym talibem hip-hop sto procent, potem tego nienawidzisz, a potem się nie zastanawiasz i albo robisz, albo nie. Ja po prostu robię, bo co mam robić? Innych hobby się nie dorobiłem, chociaż hobby to jest aż nie dostaniesz za to pieniędzy, Ja jebę, nawet hobby nie mam, tragedia.

Biorąc pod uwagę Twój dorobek, z czego jesteś najbardziej dumny?

Z niczego, jestem zakompleksionym niespełnionym zakolakiem. A ze spraw materialnych, że jakoś wszystko, co chciałem mieć, to mam i jedno w drodze jeszcze, a za każdym razem nie wierzyłem, że kiedykolwiek się to wydarzy. I to wszystko z hip-hopu. Mówię o zabawkach, bo głównie chodzi mi o trofea w postaci sprzętu. Wszystko inne jest pobocznym efektem tego, bo jednak nie potrafię się tylko na nie gapić, więc czasami je włączam i coś na tym robię. Fajnie było lata temu zagrać jako DJ koncertowy Oddisee, bo akurat byłem fanem, ale to po prostu byłem w odpowiednim towarzystwie w odpowiednim czasie i myślę, że przez to, że miałem brodę i znałem angielski, więc trudno czuć z tego dumę. Dalej zresztą mam brodę i znam angielski i znam też Brodę. A nie, dumny strasznie czułem się z pierwszego winyla.

Czy masz jeszcze jakieś hip-hopowe marzenie?

Żeby scena hip hop była over the top, żeby Ein Killa Herz i Huzdemak Squad. Generalnie nie mam snów i nie mam marzeń. MAM WIZUALIZACJE I REALIZACJE PLANÓW, NIE OBCHODZĘ URODZIN, STAWIAM IM CZOŁO, KUPCIE MÓJ WEBINAR. Może chciałbym nieśmiało, kręcąc czubkiem stopy w ziemi ze spuszczoną głową, nauczyć się miksować swoje bity, żeby ładnie brzmiały i mógł je wypuszczać bez marynowania pięcioletniego czy nawet dziesięcio.

Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w hip-hopie – co by to było?

Nic.

Czy myślisz, że hip-hop przetrwa kolejne 50 lat?

No, a co ma zrobić? A MOŻE WCALE NIE PRZETRWAŁ TYCH 50?! LUDZIE OTWÓRZCIE OCZY! ZAPRASZAM NA MÓJ PATRONITE.