Łona rapował kiedyś, że „życie jest ciężkie, kiedy jest się dobrym samplem”. Wydaje mi się, że nie zawsze. Znam bowiem takie sample, które są zarówno dobre, jak i wykorzystywane dość często – a mimo to nie czujemy przesytu. Weźmy na przykład słynne „Prison Song” Cartlona Williamsa wykorzystane w „Mask Off” Future’a, wcześniej w „Jednym kraju” KęKę, później przez Magierę w „Bloku D” i w wielu innych utworach. Albo „Getting Over You” grupy The Controllers użyte m. in. w kawałkach Nipseya Hussle’a, w genialnym utworze „Can’t Forget Hip-Hop” ShinSight Trio czy w Polsce przez Kazzama w „Słodkich snów” Lilu. Tym sampelkom chyba musi być miło, że co chwilę ktoś o nich pamięta.

Podobnie jest z „Morning Sunrise” Weldona Irvine’a, które znamy dobrze z “Dear Summer” Memphisa Blacka (gdzie nawijał jednak tylko Jay Z) wyprodukowanego przez Just Blaze’a. Teraz po ten sam sampel sięgnął DJ Gondek tworząc podkład do „Piszę szesnastkę” – i chwała mu za to, bo jak robi się bit z takiej perełki, to musi wyjść z tego kozacki, truskulowy numer. Wiśnia Bakajoko czuje się na tym pokładzie jak ryba w wodzie, a w tekście prezentując lokalny patriotyzm pozwala sobie na tak śmiechulcowe wersy jak: Mówią: „Polska B”, co zrobić? Ja nie będę się obrażał / Przestań gwiazdorzyć, zjedz se cebularza”. Zresztą cały klip jest na tyle przyjemny, że nie sposób nie uśmiechnąć się do tych wszystkich radosnych twarzy na końcu. Z kolei propsy raperowi z Lublina należą się też za scenę, w której śmiga rowerem, a w rękach nie trzyma kierownicy, a loda Świderka o najlepszym, jabłkowym smaku.

Wiśnia Bakajoko na koniec wakacji rzucił zatem niesamowicie pozytywny i letni joint. „Piszę szesnastkę” zapowiada mixtape „Świątynia rapu”, który ma ukazać się niebawem, a po takim singlu pozostaje tylko czekać.