Are you prepared to do what you’re doing when it ain’t cool anymore?

Rozsiadasz się wygodnie w fotelu, odkładasz telefon, gasisz światło, starasz się odrzucić wszystkie myśli i zapomnieć o tym, co otacza cię dookoła i rozprasza. Wyalienowany zakładasz słuchawki i próbujesz zrozumieć, co pewien niepospolity raper z Nowego Jorku ma ci do przekazania poprzez swoją muzykę. Jako słuchacz Kaseema Ryana, właściwie Ka, musisz się podjąć pewnego wysiłku – wersy Ka są gęste i śmiertelnie poważne, a jego gra słów na tyle złożona, że każdy kolejny odsłuch ujawnia ci ich możliwie nowe znaczenie. Ten niejaki rytuał jest trudnym i niecodziennym doświadczeniem, wymagającym pewnych wyrzeczeń i skupienia się nad detalami, do których nie przykładasz większej wagi w swoim rutynowym procesie odtwarzania muzyki. Dlatego też pozycje Ka nie są dla każdego – co nie powinno być niczym zaskakującym, jako że niewielu odpowiada tak złożony, ponury i niekoncertowy styl utworów. Jego muzyka tworzy jednak coś wyjątkowego, co wyróżnia go na tle jakichkolwiek innych artystów. Minimalistyczne dźwięki Ka są przepełnione pasją i cierpieniem, a od utworów bije dojrzałością, inteligencją i szczerością. Autentyczny, zahartowany życiowymi doświadczeniami, pozostający przy tym jednocześnie skromną, pokorną i nieco skrytą osobą – Kaseem jest artystą jedynym w swoim rodzaju.

El-P uznaje Ka za skarb Nowego Jorku. The Alchemist w swojej wypowiedzi posuwa się jeszcze dalej – Ka to skarb narodowy – twierdzi legendarny producent. Earl Sweatshirt uważa, że Kaseem jest po prostu najlepszym raperem. By otrzymać takie słowa i uznanie od ikon hip-hopu, przeszedł jednak wyboistą drogę, wypełnioną wzlotami i upadkami. Na początku kariery nic nie wskazywało na to, że Ka może osiągnąć sukces. Swoje spełnienie jako artysta zawdzięcza ciężkiej pracy oraz bezgranicznej i bezinteresownej pasji do muzyki. Przez długi okres poszukiwał swojego stylu i własnego ja, by na stałe zapisać się w hiphopowej kulturze. Po ponad 30 latach kariery na scenie dla przeciętnych słuchaczy Ka pozostał twórcą anonimowym i niezrozumianym. Udało mu się jednak w końcu znaleźć niszę odbiorców, którzy dostrzegli i docenili pomnik, jaki raper buduje swoją twórczością, pozwalając mu przy tym pozostać autentycznym i „innym” w porównaniu do obecnych trendów. Jak sam wspomniał w swojej rozmowie dla Fader: niszczę swoją karierę, ceniąc teksty w formie artystycznej, kiedy tak naprawdę nikogo to teraz nie obchodzi. Ale mnie to obchodzi.

Hip-Hop szansą na lepsze życie

Reprezentant Detroit – Boldy James – rapował niegdyś na jednym ze swoich kawałków: my city ain’t no tourist attraction. Te zapadające w pamięć słowa z pewnością mógłby również wykorzystać Ka. Brownsville, na którego ulicach się wychowywał, to jedna z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych dzielnic Nowego Jorku. W swoim najpopularniejszym utworze Ante Up duet M.O.P. wspomina, że Brownsville to dom dla odważnych. Reuters określa to miejsce jako dzielnicę, którą Nowy Jork pozostawił w tyle. I wish we ain’t have to live like this to w końcu słowa samego Ka z albumu Honor Killed the Samurai.

Kaseem dorastał w latach 70. i 80. w wielodzietnej rodzinie. Wskaźnik ubóstwa sięgał wtedy w Brownsville absurdalnych wręcz rozmiarów. Jedną z niewielu, a w niektórych przypadkach jedyną możliwością zarobku był handel narkotykami. Wprowadzony w przestępczy świat przez swoich starszych kuzynów Ka stał się jednym z dilerów. Problem pojawił się, gdy rodzina artysty zaczęła „ginąć od własnej broni”. Wśród najbliższych Kaseema znaleźli się zarówno handlarze, jak i ci, którzy po nielegalne używki sięgali. Ka nie potrafił się z tym faktem pogodzić. Szansę na ucieczkę od życia na ulicy dał rozkwitający w latach 80. w Nowym Jorku hip-hop, który bardzo szybko pochłonął Ka. Zafascynowany twórczością Slick Ricka czy Rakima zaczął pisać własne wersy. Narodziny hip-hopu były jak ucieczka – wyjaśnia w wywiadzie przeprowadzonym dla Red Bulla. Wniosek ten początkowo może wywoływać ambiwalentne uczucia – ucieczka od narkotyków, przestępczości? Przecież są to cechy powiązane z hip-hopem od zawsze. W indywidualnym przypadku Ka słowa te były jednak jak najbardziej prawdziwe. Ten nowopowstały gatunek dawał szansę na legalny zarobek i inne, potencjalnie lepsze życie.

Tysiąc dolarów było w tamtej sytuacji jak milion – kontynuuje raper. To właśnie taką kwotę w 1989 roku przekazał mu jego kuzyn, dostrzegłszy w nim potencjał muzyczny. Ka przeznaczył te środki na wynajem studia i pierwsze profesjonalne nagrania. Dla artystów ówczesne czasy były jednak skomplikowane. Choć istniał pewnego rodzaju „podziemny obieg”, niezwykle trudno było przebić się do większej grupy słuchaczy bez podpisanego kontraktu z wytwórnią, choć i to nie zawsze gwarantowało sukces. Ka miał możliwość nagrać jedynie single – demówki. Brak dostępu do internetu i dzisiejszej technologii ograniczał możliwości jednostki działającej niezależnie. 

Ulice Brownsville w latach 70. | https://www.vintag.es/2020/10/brownsville-brooklyn-1972.html

’Nie nadawałem się ’- lata 90. i początki kariery

Zafascynowana hip-hopem młodzież pragnęła dorównać swoim idolom, takim jak Slick Rick, Big Daddy Kane czy Public Enemy. Ka pojawił się na nowojorskiej scenie rapowej w jej najbardziej płodnym okresie, na początku lat dziewięćdziesiątych. W szkole poznał Mr. Voodoo, lidera wschodzącej grupy Natural Elements. Voodoo docenił talent Ka do pisania wersów i zaprosił go do zespołu. W ten sposób rozpoczęła się prawdziwa kariera muzyczna Kaseema.

Raper nie był jednak związany z Natural Elements przez długi okres. Uważał bowiem, że jest za słaby i uniemożliwia pozostałym członkom robienie postępów. Zdefiniował siebie jako kogoś, kto wciąż rozwija się w atmosferze rywalizacji, najsłabszy z miotu głodnych psów. Chichot losu (a może jednak słowa Ka – choć brutalne – miały swoje przełożenie na rzeczywistość), że niedługo po jego odejściu grupa podpisała kontrakt na wydanie albumu. Pomimo uznania w obrębie Nowego Jorku już na zawsze pozostali podziemnym, lokalnym zespołem. Ka wyniósł z niego jednak niezwykle cenną lekcję. Miał wybitne pióro i umiejętność składania wieloznacznych linijek, brakowało mu jednak wcześniej podstawowej wiedzy dotyczącej konstrukcji utworu – Mr. Voodoo, Charlemagne i inni pokazali mu, jak to robić i pomogli mu stać się lepszym artystą. Był to pierwszy krok w celu stania się samodzielnym twórcą.

Ka połączył swoje siły z przyjacielem z bloku – Kevem. Założyli oni duet Nightbreed. Był to okres, gdy w Nowym Jorku rapował już praktycznie każdy i wszyscy robili to co najmniej przyzwoicie. Z tego też powodu coraz trudniej było się przebić do większej publiki. Ka i Kev głęboko wierzyli, że progresują jako artyści i nie powinni rezygnować ze swoich dziecięcych marzeń. Nagrywali mnóstwo piosenek, a w produkcji pomagał im Charlemagne. Ich twórczość nie przynosiła jednak zysków i popularności. Z biegiem czasu coraz bardziej realistyczna stawała się niewygodna refleksja – świat hip-hopu nie jest dla nich. W porządku, to nie my. Po prostu to porzuciliśmy – kontynuuje Ka w rozmowie z Jeffem Mao dla Red Bulla. Czy można jednak – tak po prostu – rozstać się z myślą o wielkiej karierze, sławie, uznaniu, gdy od zawsze się o tym marzyło?

Jeden z popularniejszych singli Natural Elements. Na mikrofonie Ka, Mr. Voodoo, Intimidator i L-Swift.

Telefon od GZY i pierwszy solowy projekt

Kaseem rozpoczął pracę w nowojorskiej straży pożarnej. Zawodu nie porzucił już nigdy. W żaden sposób nie przeszkodził mu on jednak w kontynuowaniu swojej pasji do hip-hopu, z którą nie potrafił się rozstać. Wręcz przeciwnie, znalezienie pracy i ustabilizowanie swojego życia nakierowuje go na jasne muzyczne cele. Nie musiał on już bowiem podążać za trendami, sławą czy pieniądzem. Traktował to po prostu jako swoje hobby. Odpoczynek od muzyki nie trwał więc długo.

Wydawałoby się, że połączenie tak wymagającego zawodu, jak strażak i tak czasochłonnego zajęcia, jak tworzenie muzyki nie należy do najłatwiejszych. Ten potencjalny problem tłumi jednak natura artysty. To w końcu nie przypadek, że utwory Kaseema cechuje mrok, powaga, depresja. Wszystkie te cechy są prawdziwe i osobiste. Ka uważa, że jako artysta staje się najbardziej płodny, gdy odczuwa głód, otacza go zimno i ciemność. Prowadząc nocny tryb życia, stawiał udoskonalanie swoich wielowymiarowych wersów nad spokojny sen.

Determinacja i zapał w końcu się opłaciły. Po kilku latach podążania indywidualną muzyczną ścieżką i po wielu porzuconych albumach, Ka dzieli się ze swoimi znajomymi projektem Iron Works. Zbieg różnych nieprzewidzianych okoliczności sprawił, że pozycja ta trafiła w ręce członka Wu-Tang Clanu – GZY. Geniusowi na tyle spodobał się album, że postanowił skontaktować się z Ka. Zaprosił Kaseema na nagrania do swojego studia. W ten sposób powstał utwór Firehouse, który znalazł się na albumie GZY Pro Tools.

Piosenka z legendą nowojorskiej sceny – to brzmi jak odebranie certyfikatu jakości. Ka nareszcie dostrzegł, że ktoś docenia jego muzykę, a na dodatek tym kimś jest jeden z największych. Sygnał, że podążanie własną drogą i nieskupianie się na trendach ma sens. Oficjalnie wydany w 2008 roku Iron Works stał się pierwszym dostępnym dla ogółu solowym albumem Ka. Pewnego rodzaju początkiem, mimo że Kaseem teksty tworzył już wtedy od ponad dwudziestu lat.

Utwór, od którego zaczęła się historia Ka, jakiego znamy. GZA pozwolił mu zabłysnąć.

Indywidualista

Nastoletni Ka, podobnie jak cała nowojorska młodzież, starał się podążać za rozwojem hip-hopu związanym z jego Złotą Erą. Niezależni artyści eksplorowali pozornie nieograniczone możliwości produkcji bitów, flow i historii opowiadanych w tekstach. I choć styl młodego Kaseema nie był jeszcze na tyle ukształtowany, by pozwolić mu wyróżniać się na tle reszty, to charakter przełomu lat 80. i 90. na zawsze pozostał w jego muzyce.

Pomimo inspiracji Złotą Erą, dla dzisiejszego słuchacza Ka jego stare utwory brzmią nieco jak anomalia. Nie widać w nich bowiem tych wszystkich cech, dzięki którym zaskarbił sobie uznanie współczesnej publiki. Poszukiwanie artystycznej tożsamości było długim i skomplikowanym procesem. Kluczowa stała się rola jego wszystkich życiowych wzlotów i upadków. Chcąc naśladować popularnych artystów, nie odnosił sukcesu. Dlaczego miał więc nadal podążać tą drogą? Znalazł stabilną pracę, nie musiał traktować muzyki jako formę zarobku. Postanowił napisać więc własny rozdział składanej od lat historii hip-hopu. Mądrość i dojrzałość decyzji, jakie ostatecznie podjął, pokazała nam prawdziwe oblicze Ka, za które został przez niektórych zauważony i doceniony.

Chcę, by moje pióro było perfekcyjne – mimo że jest to coraz mniej ważne. Warstwa tekstowa od zawsze stanowiła dla Kaseema klucz do sukcesu. Artysta dysponuje szorstkim, chrapliwym głosem, choć rapuje w sposób bardzo subtelny. Słowa Ka są jak szepty mądrości. Wciągają twoje uszy, zmuszając do wielokrotnego słuchania tych samych utworów, starając się wydobyć z nich ich prawdziwe znaczenie. Wielowymiarowe, gęsto upakowane, stoickie wersy są niczym zaklęte w szyfr i wymagają ogromnego skupienia i zaangażowania ze strony słuchacza, by je zrozumieć. Double entendre, triple entendre – Ka doszlifował grę słowem. Warstwie wokalnej towarzyszy zazwyczaj minimalistyczna produkcja. Bazujące na zapętlonych fragmentach, pozbawione perkusji instrumentale idealnie wkomponowują się w styl artysty. Powodują, że jego dzieła są jeszcze bardziej osobiste i szczere.

Imponuje nie tylko sposób, w jaki Ka łączy swoje linijki, a przede wszystkim fakt, co artysta pragnie nam przekazać. Jest jak filozof stawiający przed sobą różne skomplikowane, bolesne pytania. Opowiada o dorastaniu w Brownsville, życiu na ulicy, przemocy, biedzie, narkotykach, depresji. Przekazuje zebrany przez wszystkie lata ból spowodowany złem, jakie go otaczało. Muzyka to dla Kaseema proces leczenia, dlatego jest tak bardzo osobista. Nie ma tutaj pustych słów rzucanych na wiatr – raper opowiada o historiach, które naprawdę przeżył. Rzetelność, szczerość, realizm – jak bardzo te cechy straciły obecnie na znaczeniu, a jednocześnie jak ważne są one dla Ka.

Drogą samotnika podążał nie zawsze z wyboru, w niektórych przypadkach była to konieczność. Ka produkuje większość swoich utworów. W procesie tworzenia albumu wielokrotnie nikt mu nie towarzyszył. Przy teledyskach pomaga mu jego żona. To wszystko nie wynika z egoizmu czy awersji artysty do innych przedstawicieli sceny. Kaseema nie było stać na walkę o zakup bitów i zatrudnianie profesjonalistów, dlatego też wszystkiego nauczył się sam, by być niezależnym. Pasja do muzyki – nic więcej.

Teledysk do utworu Ascension, promujący wydany w 2022 roku album Languish Arts.

Albumy koncepcyjne

Termin albumu koncepcyjnego od dawna wywołuje gorące dyskusje, a próba jego zdefiniowania opiera się na intuicji. Wielokrotnie trudno jest jednoznacznie określić czy dany album można uznać za całkowicie spójny instrumentalnie i literacko, nawiązujący jednocześnie do pozamuzycznych tematów. To bardzo skomplikowane pojęcie, którego definicji można doszukać się właśnie w muzyce Ka. Perfekcjonizm artysty dostrzec można w jego podejściu do tworzenia albumów i nacisku na to, by każdy utwór, każdy wers był przemyślany i nieprzypadkowy. Kolejne piosenki są jak rozdziały książki, której nie da się w pełni zrozumieć, gdy będzie czytana fragmentami, wybiórczo. Zafascynowany historią, sztuką i literaturą wykorzystuje motywy z mitologii, Biblii czy filmów, tworząc z nich tematy przewodnie swoich projektów. Poprzez górnolotne metafory próbuje opisać swoje prawdziwe doświadczenia.

W 2013 roku Ka wydał swój trzeci solowy projekt – The Night’s Gambit. Mądrzejszy o życiowe wydarzenia artysta wykorzystuje szachowe motywy, aby połączyć je ze swoją podróżą od ulicznego bandyty do uratowanego rapera. Tytuł nawiązuje do szachowego gambitu, polegającego na poświęceniu pionka lub figury w celu uzyskania lepszej pozycji do ataku. Obrazować ma on Ka jako stratega, gotowego podjąć ryzyko, by uczynić swoje życie lepszym.

D’Angelo: „Pawns man, in the game, they get capped quick. They be out the game early.”
Bodie: „Unless they some smart ass pawns.”

Pistols the only piece I see
It’s war here but still tell my n****s „Peace akhi”

Ka – Peace Akhi

Kości do gry – unikatowy przedmiot kolekcjonerski. Na każdej ze ścianek w miejscu na cyfrę przedstawione są kolejne projekty Ka. | https://twitter.com/BrownsvilleKa/media

Descendants of Cain to pozycja, w której Ka porównuje biblijną historię Kaina i Abla do przemocy na ulicach amerykańskich miast. W kolaboracyjnym projekcie z Animossem Orpheus vs. the Sirens każdy utwór stawia czoło mitom ze Starożytnej Grecji. Podejście Kaseema do muzyki najlepiej obrazuje jednak album Honor Killed the Samurai, przez wielu uważany za największe dzieło artysty. Zgodnie z kodeksem Bushido, honor i sławę ceniono bardziej niż życie, dlatego też samuraj gotowy był je oddać. W ten właśnie sposób czuł się Ka, przez wiele lat ryzykując własne życie w imię muzyki. W projekcie tym usłyszeć można zsamplowane fragmenty… audiobooka jap0ńskiej książki Bushido: dusza Japonii, opisującej drogę samurajów.

To die when it is right to die, to strike when to strike is right

Ka – Mourn at Night

Mommy told me, „Be a good boy
Need you alive, please survive, you my hood joy”
Pops told me, „Stay strapped, son
You need the shotty, be a body or catch one”

Ka – Conflicted

Nieoficjalny teledysk do utworu Conflicted z albumu Honor Killed the Samurai.

Outro

Tekst zacząłem od brutalnie prawdziwych słów Kaseema, które oddają jego filozofię. Ka nie tworzy muzyki, która ma być popularna, podążać za trendami i przyciągać tłumy. Jest przede wszystkim osobista i zwraca uwagę na rzeczy, które stają się coraz mniej ważne. To wszystko sprawia, że dla osoby niezaznajomionej z muzyką Ka jego działania mogą wydawać się absurdalne, bezsensowne, stratą czasu – a to właśnie one zbudowały go jako artystę. Raper stawia przed nami trudne pytanie – czy jeśli to, co kochasz, kiedyś przestanie być “cool”, posłuchasz swojego głosu, czy też dasz sobie wmówić, że powinieneś porzucić swoje dotychczasowe ambicje, marzenia i pasje?

W jednym z wywiadów Ka poruszył temat innego wybitnego, podziemnego rapera z Brownsville – Seana Price’a. Ka uważa, że Price nie miał za swojego życia świadomości, ile jego twórczość znaczyła dla ludzi. Przekazuje w tej kwestii niezwykle ważne słowa:

Okazuj tym artystom miłość, póki żyją! Rozmawiam z wieloma undergroundowymi artystami i ludzie nie wiedzą, jak bliscy są oni tego, by przestać. Właśnie w tym momencie twój ulubiony undergroundowy artysta jest prawdopodobnie bliski porzucenia swojej kariery.

Doceńmy więc Ka, jednego z najbardziej unikatowych – a w mojej opinii najlepszych – raperów w historii.