More-Elo to pochodzący z Lublina raper i producent, który w tamtejszym podziemiu był znany jako BoguDuch, a od 20 lat mieszka w USA. W ubiegłym tygodniu na streamingach ukazała się jego debiutancka płyta producencka, zatytułowana „Stylista”, a moją uwagę na nią zwrócił singiel 32bars, do którego dograł się Bartek KOKO.

Beskidzki raper ewidentnie jest w wysokiej formie i znowu nie bierze jeńców: pośród podstawowych instrukcji (To przecież tylko gra słów, wystarczy coś mieć IQ) i klasycznego bragga, dostaje się branży, raperom, słuchaczom i portalowi Popkiller. Bezczelne wersy z mocą kładzione są na monumentalny beat-fortecę, zbudowany z podniosłych sampli, a doprawiona skreczami całość składa się w jeden z najlepszych polskich numerów rapowych, jakie słyszałem w tym roku.

Bartek KOKO – 32BARS prod. MORE-ELO cuty Dj Cutahead

Bity More-Elo to klimatyczne i rozbudowane konstrukcje składające się z wielu elementów. Są tu najróżniejsze sample instrumentalne, nastrojowe albo przesterowane sample wokalne, szorstkie, futurystyczne efekty i wiele więcej, a jednak wszystko razem brzmi naturalnie, nie powodując efektu przebodźcowania. Słychać, że producencki warsztat jest dobrze opanowany i twórca wie, co chce osiągnąć – grzybów w tym muzycznym barszczu w sam raz. Dlatego idę o zakład, że utrzymany w ciężkich klimatach, masywno-melodyjny neo-boom-bap to założony koncept na ten konkretny album, a nie jedyne, co beatmaker potrafi i czekam na kolejne projekty, zapowiedziane jeszcze na ten rok.

Na płycie łącznie z Bartkiem mamy ośmiu rapujących gości – każdy z nich reprezentuje podziemie, a czterech grupę Fillomatic. Kaucer ma już dosyć masek i gloryfikuje szczerość wobec siebie i otoczenia. LeonRaz z sensem klei po angielsku dobrze brzmiące wielokrotne. Producent Adam rzuca zajawkowe podwójne na majku i dokłada melodyjne solo na skrzypcach. S3l3n wraca do starych czasów, konfrontując osiedlowe „wczoraj” z „dzisiaj”, a Toncho równie sprawnie nawija po polsku, jak po ukraińsku. ZaRaz2001 w Grew Up On dobrze poskładany tekst prezentuje głębokim głosem i grubym flow, brzmiącym nomen-omen jak z lochów undergroundu, a Maka Makson dodaje temu numerowi nieco lekkości. Szybki wokal Konarskiego był nagrany na jego EP w 2021 i siedział wtedy na połamanym „brytyjskim” elektryku. Tu, położony na hipnotyzujący bit oparty o ciekawe sample wokalne, pianino i werbel stukający sucho i nieubłaganie jak wskazówka metronomu, zyskał nowe życie – jedyny remix na trackliście jest bardzo udany.

Dziesiątym bohaterem albumu jest DJ Cutahead, który skutecznie dodaje jeszcze więcej hip-hopu do projektu, umiejętnie doskreczowując niemal każdy numer, kładąc cuty na refrenach, a najwięcej pola do popisu dostaje, a jakże, klasycznie – w intro i outro.

Sprawdzaj, bo warto – i razem ze mną i Koko dziękuj bogu za under, bo tu każdy to unikat.