Wypadałoby napisać, że Korek37 wraca, ale nie ukrywam, że dopiero update tematu na Ślizgawce, zapoznał mnie z tym gościem. Trudno też o lepszą definicję jego stylówki niż rzucona tam „hybryda Malucha, Żyta i Rogala”. Gość ma bardzo charakterystyczny głos, niski, chropowaty, jednak zamiast odcharknąć, on woli pluć gęsto napisanymi wersami (jakby pisał „późną nocą na dopale”). Ma coś kanciastego w nawijce, ale to tylko atut, bo gdy namnoży rymów czy rzuci jakiś plastyczny wers albo bezpardonową linijkę, to wypada złożyć bowdown.

Świeża „Figa z makiem” jest doskonałym kawałkiem na rozpoczęcie przygody z Korkiem, bo wszystko daje tam radę – są zajebiste wersy, takie jak otwierające numer i sprowadzające momentalnie do parteru: „A ona słodka jak Terravita, tylko teraz lipa, bo ma HIVa” (w ogóle to, jak dalej ciągnie tę zwrotkę na jednym rymie, jest tym, co kiedyś potrafił Oskar z PRO8L3Mu). Goście dorównują poziomem, a bit Emceka z tym hipnotyzującym fletem zmusza do ponownego odtwarzania. Jednym zdaniem to najbrudniejszy czysty hip-hop w 2023. Zapowiadany projekt z miejsca staje się topką oczekiwanych płyt tego roku.