Te-Tris na początku lat dwutysięcznych dał się poznać jako freestyle’owiec, którego nie da się zatrzymać – chyba że akurat walczy się przeciwko niemu w finale WBW. Mimo tego na swoim debiucie raper z Siemiatycz nie posługuje się jedynie panczlajnami i braggadocio, a najczęściej wychodzi z niego zwykły chłopak. Nie jest jednak zwykłym MC. Już na „Naturalnie” słychać, z jaką łatwością Te-Tris operował słowami, jak wykorzystywał koncepty czy jak znakomicie prowadził storytellingi. To dlatego jego pierwszy materiał był tak urzekający i mimo że słychać po nim upływ lat, należy mu się miejsce w kanonie polskiego hip-hopu.

Dzisiejsza Strefa Klasyków jest rozszerzeniem dyskusji z horrym o dyskografii Te-Trisa, który niedawno prowadziliśmy podczas odcinka live.