Te-Tris to człowiek hip-hop. Najpierw zyskał sławę na WBW, w szczególności dzięki legendarnej walce z Duże Pe, i szybko stał się jednym z najlepszych polskich freestyle’owców. Później nagrał klasyczne „Naturalnie” i kilka bardzo dobrych mixtape’ów, by wreszcie zadebiutować legalem wydanym jednak w niewielkim labelu Reformat Records. Później nastąpiły lata w Aptaun Records, album w Stepie, aż wreszcie Te-Tris wrócił do nielegali nagrywanych na bitach swoich lub Soulpete’a, by przez chwilę zahaczyć się jako spec od A&R w Warner Music Poland.
Dał się poznać jako wszechstronny raper, który potrafi zarówno składać panczlajny, opowiadać w bezpretensjonalnych słowach o swoich doświadczeniach, pisać storytellingi, bawić się słowami czy nagrywać koncept kawałki. Nigdy nie przeszkadzały mu bity: zaczynał od truskulowych podkładów, ale odnajdywał się też na bitach skradzionych Statikowi Selektah czy tym, które doskonale znamy z albumów Jaya Z. Im dalej w las, tym częściej eksperymentował, a dzięki bardzo elastycznemu flow brzmiał dobrze także na współczesnych produkcjach.
Czy wykorzystał w pełni swój raperski potencjał? Czy warto wrócić do jego wczesnych projektów? Czy jest raperem kompletnym? Razem z horrym rozmawiamy o wczesnych projektach tego pochodzącego z Siematycz rapera i zastanawiamy się, dlaczego – mimo całkiem udanej kariery – nigdy nie zdołał się wbić do ścisłego mainstreamu.