Danny Brown jest całkiem znanym raperem, można rzec, że to taka dolna półka amerykańskiego mainstreamu. Kumpluje się ze ScHoolboyem i Ab-Soulem, ma numer z Kendrickiem, zdarzy mu się przebić pod singlem milion lub dwa. No i on gdzieś w środku 2020 postanowił założyć wytwórnię, której pozwolił się rozwijać od samego fundamentu (bez sztucznego pompowania jej znajomościami i kontaktami, jakie posiada w branży). Pomysł ten chodził mu już po głowie dużo wcześniej i m. in. jego ziomek ZelooperZ wydał pięć projektów przy jego pomocy. Nikt do końca nie wie, skąd Danny wyciąga chłopów do swojego labelu; krążą plotki, że sam uczy ich rapowania prawie od zera i czuwa w studio nad jakością każdego numeru. Sam swoje ostatnie dwa projekty wydawał w Warp Records, ale ma potencjalny plan odejścia i puszczania kolejnych płyt już za pomocą omawianego tu Bruiser Brigade. Czyli zostać trochę takim Kendrickiem dla TDE czy Ostrym dla Asfaltu. Z wiekiem coraz bardziej zaczyna interesować go strona wydawnicza – dlatego woli zajmować się legalnymi kwestiami takimi jak np. czyszczenie sampli, niżeli nagrywaniem kolejnej płyty. Rękę jego wsparcia widać również na pojawiających się płytach podopiecznych, gdzie zdarza mu się zawitać raz czy drugi na featuring. Oto cały dorobek BBR na stan dzisiejszy (połowa listopada 2021):

  • ZelooperZ – Help (2014)
  • ZelooperZ – Bothic (2016)
  • ZelooperZ – Dyn-O-Mite (2019)
  • ZelooperZ – Valley of Life (2020)
  • J.U.S – God Goku Jay​-​Z (2021)
  • Fat Ray – Santa Barbara (2021)
  • Bruiser Wolf – Dope Game Stupid (2021)
  • ZelooperZ – Van Gogh’s Left Ear (2021)
  • Bruiser Brigade Records -TV62 (2021)
  • Quentin Ahmad DaGod – N​.​O​.​A​.​H (2021)


Moimi faworytami na ten moment są „God Goku Jay-Z” oraz „TV62”, które jest pierwszą składanką wszystkich zaangażowanych w ten projekt. Jedyny problem, jaki mam z debiutem J.U.S’a, to jego długość. Praktycznie rzecz biorąc jest to EP. Najlepsze podsumowanie na jakie wpadłem to: „słuchając masz wrażenie, jakby zaraz miała wpaść na feat. cała Griselda – a sam numer nie ma 400 wyświetleń, tylko przynajmniej 100k”. Jeśli chodzi o „TV62”, jestem fanem takich przekrojowych płyt. Jeśli nie jest wam obcy „Skwerbombing” labelu Skwer lub „Anticon Label Sampler” wytwórni Anticon – to działa to na identycznej zasadzie. Jedyne, co zaburza rytm, to sam Danny Brown zauważalnie wybijający się poziomem ponad swoich ziomków. Skoro wiemy już doskonale, kto tu rządzi – to kto jest najsłabszym ogniwem? Tutaj odpowiedzi mogą być różne, zależy czego oczekujesz od rapu. W mojej opinii najsłabiej wypada Bruiser Wolf, ponieważ nie jestem w stanie zrozumieć jego dziwnych patentów na rapowanie-spoken-śpiewanie (co w połączeniu z wysokim tonem głosu tworzy na dłuższą metę istny tartak dla mózgu próbującego to wszystko przetworzyć). Chciałbym tutaj wspomnieć jeszcze o ich pomyśle na zdecydowaną większość okładek – są malowane przez ZelooperZ, co nadaje temu wszystkiemu bardzo spójnego klimatu.

Danny w ostatnim wywiadzie u Anthony’ego Fantano zapowiedział podpisanie nowej postaci na podziemnej scenie – zawodnika chowającego się pod lekko tongue-in-cheek pseudonimem Bleachy Warhol. Zupełnie nie zdziwiłbym się, gdyby postanowił wydać album o nazwie „Uranus”. Ziomek na moment obecny ma po 0-10 wyświetleń pod swoimi numerami i dosłownie nikt poza mną i Dannym go nie słucha, także zostawcie mu tam suba czy kilka łapek, bo zdecydowanie na to zasługuje.

Offcheck

Rok 2021 to bardzo dobry okres dla abstractowo-minimalistycznego nurtu w rapie. Liczba i jakość materiałów wyrosłych na tej żyznej glebie jest nieporównywalnie większa niż w pierwszej i drugiej lidze amerykańskiego mainstreamu razem wziętych. To też moment, kiedy pojawił się talent, o którym można powiedzieć, że jest unikalny w dzisiejszych czasach – Bruiser Wolf. Głos i melodyjność Cee-Lo Greena połączone z nieszablonowym, lekko szalonym podejściem do rymowania Ol Dirty Bastarda. „Dope Game Stupid” to jeden z highlightów tego roku. Niesamowicie hipnotyzujący materiał, gdzie nawijka gospodarza daje piękny efekt synergii z bitami Raphy’ego. Każdy odsłuch to niesamowita przyjemność dla uszu, głównie dzięki świetnie dobranym samplom i flow gospodarza. Człowiek czuje się jakby trafił do jakiegoś zadymionego baru, gdzie odbywa się najbardziej freakowy stand up połączony z musicalem granym przez orkiestrę na instrumentach, które lata swojej świetności mają już dawno za sobą.

Najbardziej aktywny członek ekipy również nie omieszkał wypuścić materiału. W przeciwieństwie do kolegów, Zelooperz postawił na inną stylistykę i wydał mocno cloudrapowy album. Zdecydowanie dostajemy tutaj bębny. Sekcja rytmiczna jest zbudowana głównie na południową modłę, przy czym dzięki całkowitemu brakowi efekciarstwa, nie odbiega on daleko klimatem od twórczości reszty ekipy. Wiadomo, Zelooperz nie jest tytanem flow, ale całość to nadal jest surowe i trzeszczące, lekko niedopracowane, ale urzekające brzmienie, które ma więcej wspólnego z hip-hopem niż ostatnie 15 lat twórczości Eminema.

Możliwe, że amerykański rap dostał kolejną ekipę na miarę tej z Buffalo. Taką, która również będzie potrafiła ubogacić lekko zamuloną scenę swoim stylem i charyzmą, jednocześnie zbierając do współpracy utalentowanych raperów i producentów (np tegoroczny podwójny album Hitler Wears Hermes 8 to jest niesamowite zebranie Allstars w tej części rapu). Idealnym muzycznym podsumowaniem jest to, że Alchemist, stojący na czele bezbębnowego frontu, zaprosił ich do współpracy przy swoim dwuczęściowym materiale. Oczywiście ten track jest jednym z najlepszych momentów tego projektu.

Detroit od dawna jest świetnym hubem muzycznym, który czerpie garściami z różnych gatunków i w którym potrafi się zrodzić coś zupełnie nowego. To jest pole do popisu dla utalentowanych wykonawców. Bruiser Brigade jakościowo mocno odcisnęli swoje piętno na roku 2021. Do pełni szczęścia brakuje tylko jednego – solówki samego szefa. To byłoby idealne zwieńczenie tego okresu i jednoczesne potwierdzenie, że ten rok należał do składu z Motown.