Gdy po latach zapomnienia o odświeżałem „Lead Poison”, ten album wołał do mnie: „opowiedz o mnie!”. Na krótko po tym, jak wspomniałem o tym na naszym redakcyjnym Discordzie. Adam Tkaczyk postanowił pomóc mi w tym przedsięwzięciu.
„Lead Poison” to drugi solowy krążek Elzhi, którego wcześniej mogliśmy kojarzyć ze Slum Village. Jego debiut został doceniony przez fanów i krytyków, lecz – ze względu na jego undegroundowy sznyt i ambitne treści – nie przebił się do mainstreamu. Podczas ośmioletniej przerwy między „The Preface” a „Lead Poison” Elzhi wydał jeszcze świetny mixtape „Elmatic”, jednak później walczył z używkami i depresją, co opóźniło wydanie sofomora. Omawiany przez nas album jego równie dobry, co poprzednik: raper z Detroit sporo mówi o smutku, jednak przede wszystkim wykorzystuje tutaj wiele ciekawych konceptów. Czy jest to jednak album, który można nazwać wybitnym?
poprzedni artykuł
Króciutko: Ryfa Ri oraz Konera – Wszystkojedno192kbps (2023)
kolejny artykuł
Kto wygrał beef: Peja czy Tede? [horry vs Matt]
Autor podcastu Rap MATTers
sprawdź też:
Recenzja: Questlove – Hip-hop jest historią
2 godziny temu