W 2023 roku Maciej Spons wydał album „nie ma za co.”, na którym znaleźli się m.in. Crooked I, Chino XL czy Ras Kass. W 2024 raper nie zamierza się zatrzymywać: zapowiedział już dwie płyty i dalej planuje odhaczać marzenia, jeśli chodzi o występy gościnne. Na jednym z nowych materiałów ma pojawić się sam Ghostface Killah. Spons przede wszystkim jednak dalej jest na czasie – często możecie spotkać go komentującego w mediach społecznościowych jakieś undergroundowe kawałki. Mimo upływu lat nie brakuje mu zajawki, dlatego też postanowiłem zapytać go: „Dlaczego Hip-Hop?”.

Czym dla Ciebie jest hip-hop?

Ulubionym gatunkiem muzycznym, częścią życia i wielu fajnych wspomnień. Może nie jaram się wszystkim, co wychodzi aktualnie, ale ewolucja muzyki jest nieunikniona. Nie jestem fanem rapu z lat 90, ale Griseldą bardzo się jaram. Zawsze uważałem, że hip-hop jest najciekawszą muzyką. Jeeeezu, brzmi to strasznie. Uważam, że ewolucja w muzyce to podstawa! Jest wielu słuchaczy, którzy gloryfikują stare brzemienia, ale najczęściej właśnie ci mają największy ból dupy, jeśli chodzi o nowy rap. Bo to nie cztery elementy.(śmiech). Wyobrażasz sobie, żeby stare baby, które prały ubrania w rzece spruły się do producentów pralek, że ich pranie nie ma nic wspólnego z „czterema elementami prania”? Że kiedyś były inne zasady? Chłooopie…

Jakie jest Twoje pierwsze hip-hopowe wspomnienie?

Hmm, siłownia w piwnicy i przegrywane kasety brata: „Wzgórze Ya-Pa 3”, „S.P.O.R.T.”, „Na legalu?”.

Jak zmieniło się Twoje podejście do hip-hopu na przestrzeni lat?

Zawsze lubiłem nowoczesne brzmienia, więc dość szybko Hardkorowa Komercja zdobyła moje serce. Ten album był wtedy inny niż wszystkie i choć wiedziałem, że to wszystko ściema, to się jarałem. Dosłownie chwilę wcześniej odkryłem Cash Money i już do dziś Dirty South jest moim ulubionym podgatunkiem rapu. Zawsze miałem bekę z tego twardogłowego podejścia do hip-hopu. Teraz wszyscy narzekają na hip-hop, mówiąc, że nie przypomina tej muzyki, którą była kilkanaście lat temu, 10 lat temu mówili tak samo, 20 lat temu mówili tak samo. Za 10 lat powiedzą tak samo. Ewolucja idzie w różnych kierunkach, nie mam problemu ze zmieniającą się muzyką, słucham dużo nowości i czasem nie wracam do lubianych płyt z sentymentu, który we mnie pozostał. Czasem po latach, jak już coś odpalę (rozumiejąc bardzo dobrze teksty), to czuję zawód w stylu: „co za chujowe teksty”. Niektórzy gloryfikują rap z lat 90. mówiąc, że muzyka była prawdziwa itp. Praktycznie wszyscy nie znają anielskiego na tyle, żeby skumać, że oni tez nawijali o ruchaniu / ćpaniu / zarabianiu pieniędzy. Jak myślisz, że Wu-Tang albo ktokolwiek z tamtych czasów nie robił tego dla kasy, to jesteś w dużym błędzie. Każdy z nich robił to głównie dla kasy, bieda była wszędzie. Oczywiście jeśli ktoś robi tę muzykę, bo ją kocha – to jeszcze lepiej. Pasja w życiu jest najważniejsza, nieważne, czy robisz muzykę, czy jesteś kolekcjonerem, czy uprawiasz sport. Zarabiasz z pasji pieniądze? Najlepiej! W zarabianiu pieniędzy nie ma nic złego.

Biorąc pod uwagę Twój dorobek, z czego jesteś najbardziej dumny?

Cieszę się, że położyłem fundament pod powstanie trapowej muzyki w Polsce. Ja i moi koledzy z tamtych czasów byliśmy inspiracją dla obecnej fali trapu w naszym kraju. Odpaliłem z dwa miesiące temu na YouTube listę subskrypcji i okazało się, że wielu popularnych dziś raperów dalej ma suba na moim kanale. Możecie sobie dalej mówić, kto był pierwszy i wymieniać różne ksywy, ale ja dobrze pamiętam, co wychodziło w kraju, gdy wydawałem tracki. Albo kto wtedy chciał bądź dostał od nas featy. To, że sobie wtedy rapowali pod southowe bity nie sprawia, że robili trapową muzykę. Jak Tede nagrywał pod bit reggae, to był artystą reggae? Po prostu przyszło nowe brzmienie z USA i wszyscy się rzucili, jak później na drill, jersey club, afrotrap, rage.

Czy masz jeszcze jakieś hip-hopowe marzenie?

Mam ich milion. Po kolei odhaczam kolejne, aczkolwiek wiem, że niektórych może mi się nie udać. Mam dużo kawałków nagranych z udziałem raperów z USA. W styczniu 2024 wychodzi mój album „Kawa i kryształ”. I to nie będzie jedyny mój album w 2024 roku. Wiele „marzeń” jest w drodze!

Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w hip-hopie – co by to było?

Nic. Wychodzi tak dużo muzyki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie narzekaj, digguj!

Czy myślisz, że hip-hop przetrwa kolejne 50 lat?

Oczywiście, tak jak każdy inny gatunek. O ile nie skończą się z tego pieniądze!