W rapie był praktycznie od zawsze. Najpierw działał w O.M.P, – pierwszym składzie wydanym przez Asfalt Records, później produkował albumy Onara i Borixona oraz serię płyt producenckich, na których znalazły się takie hity jak „Bezele kochanie” Tedego, Kołcza i Kiełbasy czy „Złota rybka” Łony. Po osiemnastu (!) latach przerwy wydawniczej O$ka wraca z kolejnym producenckim materiałem – „K3” i zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących jego zniknięcia, jak i powrotu.

Nie było Cię tyle lat, że muszę zacząć od prostego pytania: gdzie się podziewałeś przez ponad dekadę?

Praca, rodzina, praca… Zajmowałem się fotografią, filmowaniem, grafiką. W pewnym momencie pojawiły się moje cudowne córki i tak zleciało do teraz. Oczywiście w tzw. międzyczasie starałem się coś tam działać muzycznie, ale nie miałem na to wystarczająco dużo czasu, aby się z tym uzewnętrzniać.

Wydawać by się mogło, że Twoja kariera skończyła się dość nagle – “Przez $ jak…” było promowane granym dosłownie wszędzie singlem “Bezele kochana”. Jak to możliwe, że po takim sukcesie, nie licząc kilku wyjątków, praktycznie zniknąłeś?

Tak, niestety zniknąłem. Jeżeli chodzi o sukces to bym tego tak nie określił. Faktycznie – “Bezele” były mocnym hitem, ale nie miało to żadnego przełożenia na sprzedaż mojej płyty ani na liczbę zapytań o produkcje. Trochę mnie to przybiło i postanowiłem się na jakiś czas wycofać. Odcięcie trochę potrwało, ale teraz powracam!

To zniknięcie i wycofanie się z branży było dla Ciebie bardzo rozczarowujące czy odebrałeś to jako normalną kolej rzeczy?

Zupełnie się nad tym nie zastanawiałem. Oczywiście brakowało mi pracy z raperami, jednak miałem na tyle dużo innych zajęć, że nie czułem jakiegoś ogromnego rozczarowania. Cały czas zresztą robiłem jakieś bity, tak zupełnie jako hobby.

Czy wtedy – w latach 2001-2005 – udawało Ci się utrzymywać jedynie z bitów?

Był taki moment że żyłem tylko produkując bity i wydając płyty. Niestety, ten czas długo nie trwał i musiałem zająć się też normalną pracą, co automatycznie, bardzo wpłynęło na moje działania muzyczne. Miałem oczywiście propozycję pracy w studiu nagraniowym, ale zupełnie nie interesowała mnie realizacja np audiobooków.

Jak po latach zapatrujesz się na współpracę np. z Nowatorem? Były jakieś reperkusje związane z tym, że to hip-hopolowiec?

Były pewne tematy związane z Nowatorem. Nie wszyscy byli zadowoleni, że pojawili się z nim na jednej płycie. Nie śledzę teraz jego twórczości. Kiedyś mieliśmy jeszcze coś razem zrobić, lecz do tego nie doszło.

Czy przez te lata nieobecności robiłeś coś do szuflady? Jeśli o hardware i software to coś się u Ciebie zmieniło? 

Cały czas coś robiłem. Od tego nie da się uciec, to jest we krwi, tak jak deskorolka. Jak nauczyłeś się kickflipa, to będziesz go potrafił zrobić do końca życia. Co do sprzętu i oprogramowania, to zmieniło się wszystko. W trakcie mojej “ucieczki” przetestowałem różne sprzęty od NI Maschine do bitmaszyn AKAI. Obecnie używam MPC One. Zmieniły się też DAWy. Kiedyś używałem Sonara i Cubase a teraz jedynym dla mnie jest Studio One! Lubię też wtyczki z pakietów Plugin Alliance, Waves i iZotope. Używam prostych monitorów Presonus Eris E8 XT i interfejsu M-Audio. Do tego wszystkiego jeszcze Klawiatura Alesis i softwarowe syntezatory Arturia i Roland Cloud.

Co skłoniło Cię do powrotu? 

Nie końca podoba mi się dzisiejszy kierunek, w jakim idzie rap. Chciałem, by ludzie mieli wybór między nowoczesnymi kierunkami, które czasem nie są już rapem a 2stepem albo disco house’em z rapowanymi elementami. Nie jestem też fanem piszczących i płaczących  dzieciaków z autotunem. Wiesz, ja jestem z czasów Method Mana, EPMD, CNN, Mobb Deep, gdzie rap był raczej twardy i prawdziwy. Część dzisiejszych gangsta raperów jest dla mnie nieco śmieszna, totalnie nieprawdziwa. To są inne czasy i to, co teraz opowiadają w swoich utworach niektórzy jest słabe, zupełnie jak fake newsy (śmiech). Żaden z tych topowych (mówię tu o polskiej scenie) nie załatwia swoich spraw na ulicy, jak w latach 90-tych, a nawijają w swoich kawałkach, że to ich codzienność. No błagam… Ich codzienność to wyjazd z garażu do studia, hotelu, restauracji, foty na Insta. Wiadomo, jest wielu prawdziwych ulicznych graczy, których mocno szanuję i mam nadzieję, że z wieloma coś zrobię. Ale ci, co nagrywają swoje gangsta wypociny dla 10-latków to niestety pomyłka. Wracając do pytania: dla mnie muzyka to coś, co ma umilać czas, być przyjemne albo też mieć mocny przekaz. Chciałem z tym wrócić do ludzi, dać trochę superelaksu.

Wracasz jak na razie tylko do robienia bitów, a pamiętamy czasy, gdy rapowałeś – nie masz chęci na to, by przelewać swoje myśli na papier, a potem je nagrywać?

Oj nie. (śmiech) Mam w sobie wiele samokrytyki i wiem, że raperem byłem tragicznym. Wszystkie moje myśli to raczej muzyka, bity. W tym też można przemycać historie.

Twoja najnowsza płyta, “K3”, ukaże się już wkrótce i choćby pod względem tytułu jest kontynuacją Twoich poprzednich albumów producenckich.

“K3” to mój łącznik przeszłości z przyszłością. Jest to mieszanka klasycznych tłustych bitów i nowoczesnych brzmień. Połączyłem 808, sampling i syntezatory, aby scalić oba odległe światy rapu. Na albumie jest wiele lekkich i relaksujących utworów, wspominających złote czasy oraz takich rozliczających ludzi i samych siebie.

Przyznam, że fascynuje mnie dobór gości. Sebastian Fabijański, WCK, Fisz, Prykson Fisk, Marianne, Ńemy, Kafar – to ludzie z innych od siebie środowisk. Istnieje jakiś klucz, według którego ich wybierałeś? 

Nie istnieje żaden klucz. Oczywiście chciałem, aby na produkcji znaleźli się goście reprezentujący zupełnie inne style ale nie było to podyktowane żadnym konkretnym planem. Zwyczajnie słuchałem ludzi i jak coś mi siadło, to do nich pisałem. Jeżeli im się spodobały moje bity, to działaliśmy. 

Sam dobór gości świadczy też o tym, że śledzisz to, co dzieje się na scenie, a nawet w podziemiu.

Staram się na bieżąco przesłuchiwać nowe produkcje. Nie wszystko oczywiście wyłapuję, bo wychodzi tego bardzo dużo. Szukam też ciągle artystów, z którymi mógłbym w przyszłości coś ciekawego zrobić. Takich, których wiem, że jak razem coś zrobimy to będzie to 100% rap.

“K3” tworzyło się głównie przez internet czy udało Ci się spotykać z artystami w studio?

„K3” powstawało w czasach pandemii i z wiadomych przyczyn kontakty twarzą w twarz były utrudnione. Tak jak napisałeś, wszystko głównie działo się przez Internet. Takie czasy. Mocno ułatwiają działanie. Dodatkowo dla introwertyka, którym jestem, taki sposób kontaktu to swojego rodzaju wybawienie.

Co jeśli chodzi o Onara, Tedego czy Borixona, z którymi współpracowałeś wcześniej – dlaczego nie dostali zaproszenia?

Dostali. BRX mam wrażenie chce się odciąć po HaKa. Co do Onara, to wiele razy rozmawialiśmy. Niestety, chyba nasze klimaty zupełnie się rozjechały i do wspólnego kawałka nie doszło. Tede natomiast nie odpowiedział na wiadomość.

Utrzymujesz w ogóle z nimi kontakt?

Tylko z Onarem i to raz na jakiś czas mimo tego że mieszkamy od siebie jakieś 700m. Niestety, takie czasy. Teraz wszystko dzieje się przez Internet, a nie pod blokiem.

A co jeśli chodzi o Jano, z którym tworzyłeś O.M.P?

Jano nagrywa swoje rzeczy. Tak jak w przypadku Onara nasze muzyczne kierunki zupełnie się nie pokrywają, więc nie widzę sensu ciągnąć czegoś, co się nie klei.

Mówiąc o O.M.P – Wasze płyty to najbielsze z białych kruków. Singiel „Otzafszetu” został kiedyś sprzedany za ponad 3000zł. Planowaliście kiedyś jakieś reedycje lub po prostu wrzucenie płyt na streamingi? 

Fajnie, gdyby wszystkie moje albumy były na streamingach. Niestety, nie wszystko ode mnie zależy. Może kiedyś to się uda. Z drugiej strony jeżeli tych płyt nie ma w cyfrowym świecie, to stają się faktycznie artefaktami.

A jakie są Twoje poglądy na Hardkorową Komercję? Borixon mówił kiedyś, że nie lubi tej płyty, jednak wiele osób dalej uznają ją za pozycję przełomową i wyprzedzającą swoje czasy, w dodatku zupełnie niezrozumianą w czasach premiery.

Powiem tak: bardzo słabe jest odcinanie się od swojej historii. Każda zrobiona przez nas rzecz jest krokiem do czegoś nowego. Nie rozumiem takiego się odcinania, tak samo jak mam wrażenie Onar odcina się od naszych wspólnych płyt. HaKa była na Polskę nowatorską płytą. W USA taki album byłby czymś normalnym, więc nie uważam, że wyprzedzaliśmy czasy. Fakt – byliśmy czymś nowym u nas, ale na tym to polega, aby próbować nowych rzeczy.

Wracając do “K3”, nie ma też co czarować, ale opublikowane do tej pory single nie zrobiły wielkiego szału, jeśli chodzi o wyświetlenia. Liczyłeś się z tym czy spodziewałeś się czegoś więcej?

I tak, i nie. Może trochę liczyłem na to, że ludzie pamiętają moje produkcje jak “Od lat”, “Bezele” czy “Platynowe Sombrero”. Niestety, wiele czasu minęło i dzisiejsi odbiorcy mogli być jeszcze w przedszkolu, jak ja byłem na topie. Dodatkowym utrudnieniem jest teraz Internet. Trzeba ciężko się napracować, żeby ludzie cię zauważyli. Portale rapowe też nie pomagają. To znaczy – pomagają tym z góry. Piszą o nich, bo mają za to kliki. Ci nowi, z dołu albo powracający muszą niestety płacić za newsy. 

Czy w związku z tym masz jakiekolwiek oczekiwania, jeśli chodzi o Twój powrót czy robisz to jedynie dla funu?

Zawsze chciałem docierać z moją muzyką do ludzi, sprawiać im przyjemność ze słuchania. Mam nadzieję, że i tym razem tak się uda. Nie mam wielkich oczekiwań, co do bycia na topie i tak dalej. Wiadomo, musiałbym robić muzykę dla bardzo, bardzo młodych ludzi, a sam dzieciakiem już nie jestem. Robię muzykę taką, jaka mi pasuje i której sam z przyjemnością posłucham. 

Co dalej – znikasz czy zamierzasz produkować dalej, a jeśli tak, to widzisz się dalej we współpracach z wieloma raperami, czy wolałbyś znowu wydać coś w opcji raper/producent? 

Nie znikam. Zostaje na dobre. Nie ważne, czy widoczny, czy nie. W planach mam “K4”, “K5”, “K6”, itd. Jestem otwarty na różne projekty nawet na opcję raper/producent, jeżeli tylko znajdę osobę, z którą się będę dogadywać i mieć wspólne podejście do tematu.