Obecnie łatwo naśmiewać się zarówno z postaci Sentino, jak i z jego ostatniej twórczości. Jego kolejne próby wywoływania skandali, wątpliwej jakości kooperacje, odejścia z polskiej sceny i powroty na nią – powiedzieć, że wygląda to karykaturalnie i żenująco, to jak nic nie powiedzieć. Niemniej nie możemy zapominać, że jeszcze niedawno zaliczył fantastyczny albumowy run, a od początku swojej polskiej kariery zapowiadał się na rapera z wielkim potencjałem. W dzisiejszym podkaście wspominamy wydany dziesięć lat temu projekt „Zabójstwo liryczne” – Sentino nie śpiewał tu jeszcze tak dobrze jak później, ale potrafił składać bezczelne panczlajny czy składać linijki w techniczny sposób. I to może być właśnie największym zaskoczeniem podczas powrotu do pierwszej części „ZL” – tutaj roi się od podwójnych i potrójnych rymów. „Zabójstwo liryczne”, choć jest przeciętnie wyprodukowanym i nierównym materiałem, ciągną w górę highlighty takie jak „Wiecznie” czy „Liczę ten hajs” i z pewnością słychać tutaj niezwykle wszechstronnego rapera.
poprzedni artykuł
Narko-reporter | Żyto/Noon – Glitchy Praga (2024)
kolejny artykuł
Króciutko: Gang Starr – Brainstorm (1994)
Autor podcastu Rap MATTers
sprawdź też:
Chory Pastor wygłasza homilię – Tede Special: Esende Mylffon
11 godzin temu
Kocur musi być | Action Bronson – Dr. Lecter (2011)
1 tydzień temu