„The Love Movement” miał być ostatnim albumem A Tribe Called Quest. To słychać. Między Q-Tipem a Phife Dawgiem nie było już chemii znanej z poprzednich płyt, rzadko kiedy czuć, że mają radość z tworzenia tego materiału, a tekstowo miejscami w ogóle się nie starają. Czy to znaczy, że to zła płyta? Niekoniecznie. Dalej znajdziemy tutaj sporo dobrych momentów, album jest solidnie wyprodukowany, a kilka numerów mogłoby się znaleźć na „The Greatest Hits” grupy. Nie znaczy to jednak – jak twierdzą niektórzy – że „słabe ATCQ jest i tak lepsze od większości rapu”, bo to byłoby przegięcie w trudną stronę. Po „The Love Movement” Phife Dawg i Q-Tip zaczęli etap solówek, do którego przejdziemy w kolejnym odcinki ATCQ Special.
poprzedni artykuł
Króciutko: Hubert. – DM (2024)
kolejny artykuł
Soulpete – RAW (2015)
Autor podcastu Rap MATTers