W moim cyklu zwiedziliśmy wiele miejsc na muzycznej mapie Polski. Dziś zapraszam was w podróż ze stolicy Wielkopolski do Katowic, czyli miejscowości, z którymi związany był bohater dzisiejszego tekstu.

Jerzy Milian urodził się 10 kwietnia 1935 r. w Poznaniu (zmarł 7 marca, 2018 r. w Katowicach). Był muzykiem specjalizującym się w grze na wibrafonie, aranżerem, kompozytorem, wykładowcą, a także malarzem. Ukończył Państwową Średnią Szkołę Muzyczną w Poznaniu oraz Niemiecką Akademię Muzyczną (obecnie Hochschule für Musik „Hanns Eisler” Berlin). W 1974 r. został dyrektorem Orkiestry Rozrywkowej Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach, działającej do 1991 r. (równolegle funkcjonowała łódzka, kierowana przez Henryka Debicha). Wcześniej, w latach 1953-1955 występował z własnym zespołem. W 1956 r. dołączył do sekstetu Krzysztofa Komedy. Poznał tam Jana Ptaszyna Wróblewskiego, z którym pod koniec lat pięćdziesiątych utworzył kwintet.

Jerzy Milian jest nie tylko legendą polskiego jazzu, ale tez współautorem wielu znanych przebojów. Współpracował z takimi artystami jak m.in. Krzysztof Krawczyk („Parostatek”, „Deszczowe Spotkanie”), Zbigniew Wodecki (album „Sny podróżnika”), Halina Kunicka („Zapiszemy naszą miłość”) czy Anna Jantar („Godzina drogi”). Wpływ jego twórczości słychać też w muzyce współczesnej, także w hip-hopowej. I jak się okazuje, nie tylko wśród rodzimych, ale i zagranicznych artystów, sięgających po sample z utworów tego wybitnego twórcy.

Naszą podróż rozpoczynamy w roku 1975, kiedy to ukazał się pierwszy album Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach. Pod lupę biorę trzy pochodzące z niego utwory: „Wśród Pampasów”, „Szkic dla choreografa” oraz „Czasem bez tercji”. Sampli z pierwszego z nich użył pochodzący z Kolorado producent Pretty Lights w kawałku „Someday is Everyday”. Jedenaście lat później z tego samego fragmentu skorzystał serbski raper Juice w „Ivanovići” z gościnnym udziałem Stoki. Warto dodać, że także twórcy z naszego podwórka wzięli na warsztat ww. kompozycję – w 2001 r. Stare Miasto w „Showbiz” oraz rok później Afront w „Intro” z ich nieoficjalnego albumu „Już takich nie robią”.

Pora na drugi utwór, „Szkic dla choreografa”. W 2003 r. sampli z niego użyła amerykańska grupa Ugly Duckling w „Einstein’s Brazilian Travelogue”.

Rok później wspomniany zespół sięgnął także po trzecią kompozycję, „Czasem bez tercji”, z której fragmenty wykorzystano w kawałku „Get Ready”. W 2016 r. po utwór Miliana sięgnął rosyjski producent Boora w „Tilsit River”.

Przenieśmy się do roku 1976, kiedy to brytyjska wytwórnia Apollo Sound wydała kompilację „Melody and Rhythm vol. 10”. Pojawił się na niej utwór Miliana „Why Do You Say Goodbye”. Jako „Pretekst” ukazał się na płycie pod tym samym tytułem, wydanej w 2017 r. przez naszą rodzimą GAD Records. W 2013 r. jego fragment wykorzystał The Alchemist w kawałku „Stay Dope” z albumu „Albert Einstein”, nagranego wspólnie z Prodigym. W tym samym roku po sample z kompozycji sięgnął inny amerykański duet, Denmark Vessey & Scud One w „Ego Trip”. Następnie rok później zrobiły to dwa duety – amerykański Fly Anakin & Henry L.O. w „Malcolm X” oraz niemiecki Slowy & 12Vince w „Kleingeldnoten”.

Przed nami kolejne dwa duety ze Stanów, które sięgnęły po kompozycję polskich muzyków całkiem niedawno, bo w latach 2023 i 2024. Pierwszy z nich to Estee Nack & Machacha, wykorzystujący sample z niej w kawałku „”1STSHALLBLAST”. Drugi to Sunset Tim & $HVN, korzystający z fragmentu utworu Miliana tworząc „98 Big Tymers”.

W 1978 r. Jerzy Milian i Orkiestra PRiTV w Katowicach wydali kolejny album. Znalazł się na nim „Astrobolid”, z którego 33 lata później kilka części wymontował kanadyjski producent AstroLogical i zamontował w swojej muzycznej rakiecie nazwanej „Delerium”.

W tym samym roku ukazała się czternasta część kompilacji „Melody and Rhythm”. Pochodzący z niego utwór „Warning” wziął na warszat pochodzący z Nowego Orleanu Curren$y w tracku „Max Julien”.

Jerzy Milian na stałe zapisał się w kartach historii polskiej muzyki, dając nam wiele niezapomnianych utworów. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że był ich współautorem. Tak samo słuchacze rapu mogą nie mieć świadomości, że ich ulubione kawałki oparte są o sample z kompozycji polskiego muzyka. Myślę, że to idealna okazja, by dokopać się do źródeł wykorzystanych fragmentów i odkryć złoża wspaniałej muzyki. Dotyczy to nie tylko pana Miliana, ale też innych artystów, których pierwiastek twórczości obecny jest w hip-hopowych bitach.