[Ktoś inny]

Błagam, niech ktoś się wpisze przed nas

[Hubert Ujazdowski]

Zostawcie, jak jest.

[Beudzik/Marcin Półtorak/Mati Wieczorek (Yata)]

B: JA PIERDOLE
pościg fajnie buja
M: No kurwa dobrze się zaczyna to CD
Deemz kozak
B: 1:56 – 2:06 zajebiste przejście i nawet fajna zabawa flow
w pościgu
M: Skipnąłem „Szklanki” bo na pamięć, leci „Baila Ella”
B: To samo
M: Mnie trochę już męczą te dancehalle’owo-tropikalne bangerki, nuda
B: (to 3. utwór, a już męczy XD)
BASIA ELA MARIA I HELENA
(tak tam jest Baila)
Druga zwrotka fajny wjazd, ale zjebała od razu.
jakby podtrzymała te flow na wjeździe byłoby zajebiście, ale zaraz zaczyna dukać.
M: Czy ona tam w pewnym momencie namedropuje GOTYE? xd
B: Timestamp daj
M: Nie chcę cofać, słucham całości na raz
B: Wyspy?
M: „Wyspy” w sumie niech polecą, słuchałem zaraz po premierze ale mi się mega nie spodobały
Zobaczę jak przetrwały próbę czasu
B: Nie wiem te wyspy to brzmi jakby to jakaś Wersow nagrała
M: Ok, jednak „Wyspy” słabiak
Pierwsze wrażenie było słuszne
Y: „Bacia Ela Maria i Helena”
co to kurwa za Cypisowskie wersy xD
Czekam aż Stonerki wjadą
M: Ja w sumie odsłucham „Jungle Girl”
Dawno nie słuchałem
Ze dwa dni beda
B: ja skipuje
M: No dobra, to ja też skipuje żeby nie być w tyle xd
Lecą Stonerki
B: Jo stonerki startują
M: O kurwancka jaki bicior
B: Bez kitu
Fajny bicik, niby znowu dancehall ale tutaj już nie jest to tak kłujące po uszach
M: SecretiveSuicide
Ten sam co wyprodukował Szklanki
100x lepszy bit w Stonerkach
B: POZDRAWIAM SERDECZNIE MONIKE BRODKE
HAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHA
M: POZDRAWIAM SERDECZNIE MONIKĘ BRODKĘ
XDDDDDDD
TAK
B: xDDDDDDDDDDDDDD
(SEKS)
dupa skacze góra dół rusza każdy stół rusza każdego fiuta
M: Oliwka Brazil oczywiście klasycznie o jebanku
B: Oliwka Brazil wjebała ten utwór
M: Bez kitu jak wszedł refren to se pomyślałem, że taki sobie
A teraz przy drugim refrenie to jednak kurde se myślę, że ok
Dobra, leci closing track
B: Solitaire
Znowu to chujowe podśpiewywanie przetunowane
mnie boli
wolałem już jak na stonerkach próbowała rapować i pozdrawiać każdą mordke i pozdrawia monike brodke
Nie no Solitaire jest ultra przeciętne
M: Nooooo to „Solitarie” trochę takie
W sensie do niczego się nie przypierdalam
Ale zapomnę o tym numerze sekundę po tym, jak się zakończy
Kurwa, „Pościg” jest nieironicznie przejebany
B: Nie no dobra to imo od najlepszych do najgorszych: 1. Jungle girl / 2. Stonerki / 3. Szklanki / 4. Baila Ella = Pościg / 6. Wyspy / 7. Solitaire
chociaż moze pościg troche wyżej
M: U mnie: 1. Jungle Girl / 2. Pościg / 3. Stonerki / 4. Szklanki / 5. Wszystkie pozostałe

[Mati Wieczorek (Yata)]

Jest to piękna, epicka i pompatyczna podróż po klubach polskich jak i tych na rajskich wyspach. Młoda Leokadia wyrasta już od jakiegoś czasu na głos całego młodego pokolenia, a to EP jest bardzo solidnym fundamentem aby zacząć ją wymieniać w ścisłej czołówce polskiej sceny hip-hopowej, dancehallowej, disco, muzyki elektronicznej oraz kilku innych. Nieprzeciętna liryka, technika oraz bardzo starannie dopracowane brzmienia mieszają się tu z problematyką życia w XXI wieku – ale także uświadczymy nieco „pazura” za sprawą Oliwki Brazil i jej bardzo odważnych wersów w których to może uchodzić za pionierkę (podobnie jak w swoim wizerunku) i obecnie to kwestia miesięcy a może i tygodni, kiedy w Stanach zaczną ją kopiować. Młoda Leonidas walczy o legalizację miękkich narkotyków, podróżuje po świecie i nie ma problemów z odpowiednim traktowaniem swoich fanów za sprawą przytłaczającej sławy, w przeciwieństwie do frajerów żalących się na trackach iż ta ich złamała (jak np. Kanye West). Lil Winylianinka Rzabszoniara podchodzi do tego na totalnym luzaku promując przy okazji swojego początkującego brata – postawa altruistyczna a zarazem samarytańska zasługująca na srogą pochwałę i uścisk dłoni prezesa strony Brakkultury. Podczas trwania tego przepięknego projektu poznajemy kilka twarzy Sary Sarmatki Wysłanniczki Bacardi Ze Szklanki, gdyż raz prezentuje ona postawę „jak będzie trzeba to spierdolę przez kanał La Manche do Anglii”, aby zaraz potem wejść z odważnym statementem „jak będzie trzeba to pójdę na wojnę w świecącej kurtce Mount Claire”, aby chwilę później lovesong. Top 1 tego roku, polecam wszystkim. Okładka jedna z najlepszych w tym układzie planetarnym. Ale żyleta.

[KAPITAN CAPSLOCK]

Nie mam absolutnie żadnego problemu z muzyką lekką i rozrywkową. Uważam wręcz, że obecnie za dużo w muzyce try hardowania i bycia mroczniejszym niż czeluście piekieł. Dlatego na papierze Leosia ze swoją skoczną muzyką brzmi jak zajebisty palate cleanser po tych flexach, jebaniu dziwek i krawędziowaniu w wykonaniu polskiej sceny. Niestety brak tu jakiegokolwiek pomysłu na koherentność i w efekcie mamy pocieszne bity, nawijanie o flexie, ruchaniu i melanżach. Zaraz potem jak nic wracamy do balonowej infantylności i dens hol i zastanawiamy się, o chuj tu chodzi. Coś, co traktowaliśmy jako pocieszne puszczenie oczka i konwencję, okazuje się być po prostu wypadkową braku talentu muzycznego, napompowanego ego i absolutnej pustki, z której całymi garściami próbowała czerpać Leosia pisząc obok siebie czasem rymujące się słowa, które następnie duka w rytm średnich podkładów.

Dobra, kurwa, kończę, bo na tym etapie włożyłem więcej wysiłku w ten tekst niż Leosia w Hulanki. Elo.

[Mateusz Osiak]

Parafrazując Muflona gruzującego Solara w bitwie freestyle’owej: „To było 20 minut, ale rzeczywiście się dłużyło”. Jestem ogromnym fanem Young Leosi jako konstruktu popkulturowego generującego setki memów i dziesiątki past o tym, jakie dirty rzeczy moglibyśmy z nią zrobić w alkowie (żadną z nich nie jest, niestety, dirty south). Problem w tym, że Hulanki nudzą się gdzieś na trzecim kawałku, gdy powoli mamy dość zarówno dancehallowych bitów, jak i tekstów wyśpiewanych recytowanych rapowanych wygłaszanych wymawianych artykułowanych głosikiem dziewczynki wyrwanej z pierwszej komunii tuż po odśpiewaniu, że „Pan pozwala jej leżeć na zielonych pastwiskach”. Tekstowo, jak rzekli panowie wyżej, taka mizeria, że po tych 20 minutach można zbudować Young Leosia lyrics generator z obowiązkowym rumem z colą (akurat nieironicznie propsuję za propagowanie tego drina), palonkiem i wszechobecnym bogactwem przyprawionym nutką tego, że bogini zstąpiła na ziemię nieoczekiwanie, ale równie szybko może nas opuścić. Niemniej nie sposób przejść obojętnie wobec hejtowania właścicieli VW passatów i opli astra, ikonicznej frazy „Nie cenzurujcie poety”, pozdrawiania Moniki Brodki, name-droppingu Gotye, niesamowitego poczwórnego „Baila Ella, Baila, Baila Ella / Basia, Ela, Maria i Helena” czy rahimopodobnego ciągu: „opalania / swagowania / bania / jarania / gadania”. Zaiste, są tu momenty, podczas których można szeroko się uśmiechnąć. Krótko mówiąc, warto sprawdzić, żeby ogarnąć, o co w tym chodzi, ale gdy słuchamy Hulanek na głośnikach, a do pokoju wchodzi ktoś jeszcze niewtajemniczony w kult Leosi, to poziom zażenowania równa się temu, gdy słuchaliśmy Anty (bez względu na to, czy Nagłego Ataku Spawacza, czy Rogala DDL), a rodzice krzywili się na tę „kocią muzykę”.

(Dajcie jakieś filtry +18, bo jak zobaczą to moi uczniowie, to będą rezygnacje w szkole).

[Marcin Półtorak]

A, stwierdziłem, że jeszcze dopiszę to i owo. Jose wyżej potrzebował aż sześciu prób, żeby znaleźć odpowiednie słówko na określenie metody artykulacji używanej przez YL. Ja też początkowo odrzuciłem jej piosenki jako słabe wykonawczo i z ujemną emisją głosu, ale po namyśle uważam, że no niby tak, ale kurwa, nie do końca.

Tu możemy bez żalu pominąć zbędną, akademicką dyskusję o tym, że Leosia pewnie umie zaśpiewać lepiej, ale nie chce, bo konwencja i bo Talib Kweli.

Jakkolwiek podtrzymuję zdanie o lamerstwie Wysp, później wydane numery (z wyjątkiem Solitaire) sugerują jakiś rozwój albo przynajmniej pomysły. Otwierający EPkę refren z Pościgu od razu przylepia się do uszu i nie puszcza, a do tego wykonany jest z werwą, której momentami brakuje pozostałym kawałkom. Stonerki mają opóźniony zapłon, ale po czasie też chwytają (podkreślmy jeszcze raz – co za zjawiskowa produkcja, matko). Jungle Girl to w ogóle hook na hooku – refren można zapętlać godzinami, „u was w nocy bazyliszek” latami, „zgrabnie powabnie” eonami. No więc to nie jest tak, że przesłuchać i zapomnieć. Jeszcze was te numery będą nawiedzać, a jeśli jakimś cudem traficie na imprezę z licealistami, to jest szansa, że właśnie przy Young Leosi będziecie się bujać najszerzej.

[Beudzik]

Dobra, też dopiszę. Nie doceniłem Pościgu, biję się w moją otłuszczoną pierś. Jest to jeden z lepszych kawałków na tej płycie. Pewnie dlatego, że reszta zdążyła mnie dojechać swoim DENSHOLEM KURWA. Przy trzecim odsłuchu miałem ochotę wziąć i monitorem rzucać w dal.

Na tym krążku znajdziemy cztery (no w porywach do trzech, hehe) słuchalne utwory: pierwszy kultowy – Szklanki, drugi – nie mniej sławny Jungle Girl, trzeci – otwierający Pościg i czwarty – wiadomo, Stonerki. Przy czym ten ostatni twór jest w moim top 3 (bez jakichkolwiek numerów Diha ma się rozumieć) bekogennych rapów. Oliwka Brazil ze swoimi adlibowymi zakusami (SEKS), pozdrowienia do więzienia pozdrowienia dla Moniki Brodki, no micha się cieszy jak po usłyszeniu, że dostanie się podwyżkę. Często przez teksty czułem się skołowany, nie do końca przytomny, niemal przygnieciony potęgą liryczną młodej Leokadii. Kiepskiej strony doszukiwałbym się natomiast w bitach (oprócz Stonerek – tu chapeau bas), cały czas to samo, jakbym był Horrym i odpalił Dondę.

Aha… Za Solitaire ktoś powinien beknąć. Przepraszam Saszan i Admę – to, co zrobiłyście, nie było takie złe, jak to kurwa yyyy… coś?

W sumie mam problem z oceną tej płyty. Czy rozkminiamy to jako muzykę? Czy bardziej kierujemy się w stronę rozważań jako produkt? Jeśli to pierwsze, to mamy jedną z najsłabszych produkcji tego roku. Jeśli to drugie, to mamy jedno z najlepszych wydawnictw 2k21.

[Horry Paz]

Dobra, dobra. Posłuchaliśmy sobie Szklanek, każdy nieironicznie pospermił i marzył o jej zadzie na swojej mordzie, ale żeby robić z tego album to już zdecydowane przegięcie i zamach na zdrowie polskiego słuchacza.

Przecież jedyną nadzieją tego albumu były bity. To znaczy “nadzieją” – był jakiś tam procent szans na coś słuchalnego. Niestety, makarena i wieśniacki afrotrap z densholem mixuje ten hip-hop. A jeśli chodzi o numery takie jak Baila Ella to nawet nie beka z lokalnych, to już jawna prowokacja.

Ogólnie wychodzi tu mocno discopologenność Żabsona, który sam wie, że sam jakby tak przegiął pałę, to by się ludzie spięli, a Leokadia ma tam jakiś kredyt beki. Zgrabnej powabnej buźce się wybacza i raczej nikt tego na poważnie nie bierze

A sos się robi.

Więcej nie odpalam.

[Marcin Półtorak]

W sensie dodawać to do recy?

[Horry Paz]

Nie wiem, nie mam zamiaru więcej tego słuchać i się wypowiadać.