Nappy Nina dała już się zauważyć osobom śledzącym podziemną scenę. W zeszłym roku wydała nieźle przyjęty album Double Down. Pojawiła się gościnnie na albumach m.in. Quelle Chrisa, Yaeji i Moor Mother. Przy okazji wydania Mourning Due wywiady z nią przeprowadziły np. Dad Bod Rap Pod i The Rap Music Plug. Stopniowo buduje więc swoją markę i powiększa grono słuchaczy. Wydany w lutym 2023 Mourning Due jest opowieścią o ostatnich kilku latach życia Niny: problemach psychicznych, niedowartościowaniu, wątpliwościach, obawach związanych z pandemią oraz żalu i stratach.

Wiele zwrotek rapowanych jest przez Ninę ściszonym głosem, zaledwie krok od przejścia w szept. Dodaje to wersom kolejną warstwę intymności, idealnie komponującą się z emocjonalnymi tekstami. Nina nie traci czasu na braggadocio (co mówi nawet wprost w Amen), gangsterkę czy pustosłowie. Teksty mają wprowadzić nas do jej świata, pozwolić zajrzeć wewnątrz umysłu i emocji. Udaje się… częściowo. A powodem, chyba nieco sabotującym dalsze pogłębienie odczuć, którymi dzieli się ze słuchaczami może być… introwertyzm. Pomimo osobistych zwrotek i przedstawienia wydarzeń z jej życia, nadal daleko do absolutnego obnażenia, jakie prezentował np. Joe Budden na mixtape’ach z serii Mood Muzik. Odnosi się wrażenie, że dużą część przeżyć woli zostawić tylko dla siebie. O ile jest to kompletnie zrozumiałe, tak w przypadku artysty bazującego na emocjonalnych tekstach, czasami pozostawia niedosyt. Gdy potrzeba – Nina potrafi zarapować głośniej, ale na Mourning Due, z powodów już wymienionych, korzysta z tego rzadziej.

Jej flow często jest bardzo gęsty, nie pozostawiający wiele miejsca na oddechy, a słuchaczom na obniżenie tempa przyswajania treści i chwili zastanowienia. W mojej ocenie przydałoby się miejscami zwolnić, być może wręcz powrócić do swoich spoken-wordowych korzeni (Nina regularnie wygrywała uczelniane poetry slamy). Oczywiście, imponujące i niebanalne schematy rymów połączone z przyspieszonym rytmem rapowania potrafią zrobić ogromne wrażenie. Uważam jednak, że Mourning Due wymaga nieco innego podejścia. Idealnie wychodzi to w singlowym Tucked In – nadal pojawiają się językowe wywijasy, ale Nina pozostawia na tyle przestrzeni, że nadążamy za nią bez problemu. W dodatku odnoszę wrażenie, że utwór zmiksowany jest nieco inaczej niż reszta. Wokale, już w pozostałych przypadkach stojące na pierwszym planie, w jeszcze większym stopniu wyciągnięte są przed szereg, dzięki czemu Tucked In jest utworem, za którym najłatwiej „nadążyć”. Może też z tego powodu został wybrany na singiel promujący Mourning Due.

Nina ma w portfolio doświadczenia ze slamów poetyckich i kilku wydanych projektów rapowych, ale w jej głosie nadal wyczuwalna jest nutka niepewności i świadomość konieczności dalszej nauki. Dobrze rokuje to na przyszłość – przyjdzie czas na arogancję i rozstawianie raperów po kątach. Nina wciąż ma się czego uczyć. Niech tylko nikogo to nie zmyli: już w tej chwili jest świetna i jeśli nadal będzie się rozwijać w tym tempie i kierunku – może w ciągu najbliższych lat dołączyć do czołówki sceny.

Nina sama przyznaje, że jest rozdarta między boom-bapem a elektroniką – trip-hopem i ambientem. Brzmienie Mourning Due rozpościera się pomiędzy tymi dwoma gatunkami i pokrywa wiele pośrednich form. Mamy przefiltrowane tekstury w Stone Soup, połamane rytmy i rwane klawisze w Amen, antymelodyjne abstrakty w Sorrel Sip, głębinowe drżenia w Smug, przyjemnie wibrujące struny w Tucked In – ilu producentów, tyle pomysłów. Bity dobrane są ze smakiem – żaden nie jest bezczelnie wycelowany w konkretny rodzaj słuchacza, każdy stanowi pewnego rodzaju zaskoczenie lub wyzwanie, jednocześnie zachowując lekkość i repeat value. Choć zróżnicowane pod względem sonicznym, większość z użytych instrumentali przynosi skojarzenia niepewności, przygnębienia i nadciągających czarnych chmur. Niektóre ocierają się o apatię, ze zduszonym zagrożeniem w tle.

Ogromne brawa należą się również zaproszonym gościom – każdy z nich stanowi wartość dodaną utworów. Większość z nich współpracowała już z Nappy Niną wcześniej, więc mają prawo czuć się ze sobą komfortowo i bawić procesem twórczym. W mojej opinii najlepsze występy zaliczyły najbardziej znane osoby: Moor Mother oraz MAVI. Rewelacyjnie w nastroju Weeping Waltz odnalazł się Cavalier, pięknie swoją część odśpiewała JusMoni w Prayer Posture. lojii zawsze dowozi, więc to, że skradł show w Whippin nie powinno nikogo dziwić (odświeżcie sobie jego album Due Rent z 2017, jeden z lepszych, a przeoczonych albumów ostatnich lat).

Według mnie Nappy Nina ma potencjał, by nagrać klasyk. Mourning Due raczej nie przejdzie do historii jako taki album, ale raperka idzie w dobrym kierunku. Rozwija swoje umiejętności pisarskie, warsztat rapowy i wokalny, a także nawiązuje coraz lepsze relacje kreatywne z współpracującymi producentami. Poza tym, jest po prostu ciekawą osobowością, której słucha się z prostego powodu chęci obcowania z jej charakterem i przemyśleniami. Mourning Due to jeden z najlepszych albumów rapowych wydanych w tym roku, a obstawiam, że przyszłość Nappy Niny przyniesie jeszcze lepsze efekty pracy twórczej. 

Na marginesie: zachwyt w Internecie wzbudziła okładka. Zdjęcie wykonano na pustyni Sahara, podczas pobytu Nappy Niny na wymianie studenckiej w Algierii.