24.05.2022. Tego dnia na kanale SBM Label ukazuje się pierwszy singiel artystki o imieniu Dorota a nazwisku Masłowska. Jedna z najpopularniejszych polskich pisarek po raz kolejny próbuje swoich sił w muzyce. Tym razem w najważniejszej wytwórni wydającej coś, co można mniej-więcej nazwać rapem.

Sam kawałek to jakaś zupełna nuda. Bardziej recytacja/spoken word niż rap albo śpiew, co jakby nie patrzeć trochę obnaża brak jakiegokolwiek muzycznego warsztatu autorki. Jedyne, co potrafi ponadprzeciętnie, to seplenić. Za to Solar zrobił naprawdę porządny bit, ale nie ma co o nim nawet się rozpisywać. Trzeba było wydać po prostu instrumental, a nie marnować czas na nagrywanie wokali.

Tekstowo mamy krótki portret relacji damsko-męskiej, który w zamyśle pewnie miał zwracać uwagę na jakieś przywary społeczeństwa. Niestety, jak cała twórczość Masłowskiej, jest okropnie płytki i bardziej niż przedstawieniem problemu jest splunięciem resztkami przeżutej kiełbasy (wege) na twarze jakichś wyimaginowanych prostaczków z blokowisk, którzy w życiu kierują się tylko zwierzęcymi popędami.

Tak Masłowska widzi świat. Dla niej jesteś po prostu śmieciem, słuchaczu. No chyba że zaspokajasz jej ego większe niż Chivas, wtedy podziękowania i ukłony. Przesłanki o takim usposobieniu autorki były widoczne już w jej książkach. Jednak przesłanki to przesłanki i głupio na ich postawie wydawać sądy. Na szczęście w tym przypadku mamy podpisane imieniem i nazwiskiem wypowiedzi, które wpisują się w dokładnie ten sam tok myślenia.

Dzień po publikacji utworu Dorota odniosła się do jego krytyki. W poście na Facebooku skarży się na zły odbiór singla, który absolutnie, pod żadnym pozorem, wcale a wcale nie jest związany z jego treścią, tylko z „konserwatyzmem, przemocą, anty-wolnością i terrorem nicości”. To ty, odbiorco, jesteś zły, niedouczony i zasadniczo za głupi, aby zrozumieć, że jakaś typiara chce uprawiać seks z jakimś typiarzem. No i oczywiście cały ten hejt jej zupełnie nie rusza ani odrobinkę. Ba! Nawet pomaga jej usmażyć sobie (metaforyczną – przyp. dla niedouczonych słuchaczy) kiełbasę (wege).

Masłowska zauważa merytoryczną krytykę jej warsztatu. Problemy z dykcją, głosem, tekstem. Ale zgadnijcie co? Wcale się do niej nie odnosi. Za to przypomina, jaką to wielką powieść napisała 20 lat temu, aby następnie rozpocząć walkę z jakimiś chochołami (tu sygnalizuję, że jestem oczytaną osobą, bo znam tak niszowe dzieła literackie, jak lektury szkolne albo filmy Hitchcocka). Większość tekstu poświęciła odpowiedzi na personalne ataki w jej kierunku. Mam z tym mały problem. Przeczytałem wszystkie komentarze pod postem na FP autorki oraz pierwsze sto komentarzy pod klipem i postem na FP SBM i nie znalazłem ani jednego personalnego ataku w kierunku autorki. Ludzie oczywiście piszą, że chujowe, że gówno i że „Trójkąt Bermudzki” lepszy. Ale nikt nie pisze o seksie oralnym ani żadnym innym. Nikt nie pisze o nieuzasadnionym awansie. Zresztą jakim? Z pisarki na „raperkę”? To jakiś komplement?

Psychole mają urojonych przyjaciół wokół
Ty jesteś taki chory, że masz urojonych wrogów

Tak kiedyś nawinął typ, co ci bit zrobił.

Nawet nie żałuję zmarnowanego czasu na przeczytanie tych komentarzy, kiedy przypomnę sobie, że zmarnowałem go sporo więcej na przeczytanie i obejrzenie „Innych Ludzi”.

Wiecie, gdzie można za to znaleźć ataki personalne? No oczywiście, że w poście samej Wybitnej Pisarki. Chodzi o autorów komentarzy. Na samym początku dyskredytuje ich krytykę na podstawie błędów ortograficznych. Co oczywiście jest jakimś pozamerytorycznym przedszkolem, ale także brzmi śmiesznie, kiedy wiemy, jakie książki pisze Masłowska i ile błędów sama zrobiła w swoim oświadczeniu. Chociaż wiadomo. Ona jest Artystką, a to jest Sztuka, więc może.

Na samym końcu mamy wspominane już wymienianie tego, na jakie to „choroby” cierpią umysły młodych słuchaczy:

  • Konserwatyzm – Publikujesz swój singiel na kanale wytwórni, która ostatnio jest bardziej znana z robienia nowoczesnej muzyki, a nie tłuczenia się na bitach Premiera (amerykański DJ, przyp. nieuku). To nie jest kanał dla konserw.
  • Przemoc – Słowna? Z pewnością. Personalna? Nie znalazłem.
  • „Anty-wolność” – Publikujesz swój singiel w konkretnym miejscu. Myślę, że nietrudno domyślić się, jaką muzykę lubi słuchacz SBM (można to sprawdzić, na przykład wchodząc na ich kanał). Jeśli nie spodziewałaś się takiego odbioru, wrzucając coś takiego, na taki kanał, to następnym razem zrealizuj swój bon na wolność w jednej z dziesiątek wytwórni, których odbiorcy mają inne oczekiwania. Takim miejscem miała być nowa oficyna SBM A, ale na ten moment z perspektywy słuchacza sprowadza się do posta w mediach społecznościowych i fragmentu opisu utworu. Nienajlepsza komunikacja z fanami, Popkillera nie będzie.
  • Terror nicości – Ja pierdolę nawet nie będę tego komentować, bo Bedoes jest już mniej pretensjonalny.

Nie wiem, skąd się urwali ci wszyscy ludzie, którzy dają jakieś farmazony, że to jakaś awangarda, nowe drogi się otwierają, puszka Pandory została kurwa otwarta. Co jest takiego świeżego i oryginalnego w tym kawałku? No dajesz ASZdziennik. Jedyne konkrety, jakie znalazłem, to chwalenie przeniesienia frazy i tematyki z książek autorki do świata muzyki. Tylko te książki są między innymi pastiszem rapu, więc zataczając takie koło, dochodzimy do „hip-hopowego” kawałka, który mówi o tym, co jakieś trzysta innych rocznie i do tego w stylu, który w dobie Kaza Bałagane, Belmondo, P83 albo innego Młodego Drona nie wnosi nic nowego. A wymieniłem same mainstreamowe ksywki, prawdziwa rapowa awangarda dawno temu odleciała w miejsca niedostrzegalne w wąskim horyzoncie Wybitnych Pisarzy.

Jak przeczytałem tekst Chacińskiego, który napisał, że „edukacja literacka na kolejnych hitach rapowych wytwórni nie przygotowała ich [słuchaczy] nawet do odbioru tekstu czołowej pisarki z pokolenia ogarniającego hip-hop” albo jakiś typ na jutube powiedział, że będzie zawsze bronić artyzmu, to chce mi się tylko śmiać. Ty pierwszy serio uważasz, że interpretacja tego tekstu przerasta nawet dzieci? A drugi – zajmuj się bronieniem dobrych dzieł, a nie edukowaniem swoich widzów, że poezja śpiewana i spoken word to jest to samo.

Mam wrażenie, że część odbiorców sama chce wejść do jakiejś bańki snobów, broniąc tej piosenki (i nie tylko jej, bo to ogólna zasada). Parę razy przeczytałem rzeczy na zasadzie „nie podobało mi się, ale doceniam”. To co doceniasz, jak ci się nie podobało? To brzmi po prostu, jakby ludzie z automatu zakładali, że to Pani Wybitna Artystka i nie wypada jej skrytykować, bo wtedy ktoś ci zarzuci, że się nie znasz. Tak to wygląda, jak ten drugi typ na Wikipedii przeczytał o niej dwa zdania i uznał, że „to nie jest osoba z przypadku”. Gość koniec końców ją zjebał, ale zwracam tu uwagę na proces i z jakich założeń wychodził, a nie czy mu się podoba, czy nie.

CAŁE SZCZĘŚCIE NA ŚWIECIE SĄ JESZCZE LUDZIE KLEPIĄCY CIĘ PO PLECACH, KTÓRYM SPODOBAŁ SIĘ TEN SINGIEL. To oczywiście świetni ludzie, wybitne jednostki, niesamowite osobistości. Nie to, co hejterzy, niepiśmienni analfabeci, którzy nadają się do zbierania z pola soi na kiełbasę (wege kurwa, nie jem mięsa, dotarło?).

Za „opiekę artystyczną” odpowiada Białas i Lanek. Ten pierwszy zawsze w roli zwykłego chłopaczka z osiedla teraz niańczy jakąś elitystyczną snobkę. Zabawne. Chociaż nietrudno znaleźć między nimi powiązanie po tych wszystkich ostatnich potworkach typu „Art-Hop”.

Niczego nienawidzę w polskiej kulturze bardziej niż zapatrzonej w siebie kawiorowej lewicy, która jedyne, co potrafi robić, to patrzeć na innych z góry i wyśmiewać każdego, kto nie zmarnował wystarczająco dużo czasu na te same zajęcia, co oni. Tak, mówię o czytaniu książek. Albo czymkolwiek innym, co jest teraz modnym narzędziem gatekeepingu. Ludzi absolutnie odklejonych, niemających żadnego kontaktu z rzeczywistością poza swoimi ekskluzywnymi salonami i widokiem miasta przez szybę u cierpa, kiedy akurat nie gapią się na telefon (iPhone). Macie być głosem ludzi wykluczonych. Jesteście głosem, który powinien zamknąć mordę.

Teraz uwaga, będzie trochę bardziej skomplikowanie i trochę meta. Daję znać, bo nie wszyscy mogą zrozumieć, a już na pewno nie ””””ludzie”””” słuchający rapu. Mądrego człowieka można bardzo łatwo poznać po tym, że nie dyskredytuje opinii kogoś głupszego od siebie. Ciekawe, prawda? Prawdopodobnie robi tak dlatego, że nie postrzega Innych ludzi jako głupszych. Takie jednostki nie mają wybujałego ego, za to mają chociaż trochę pokory. Po prostu cierpliwie wysłuchają. Nieważne, jaki ktoś ma autorytet w danej dziedzinie i ile bezwartościowych artykułów do punktowanych czasopism napisał. W ten sposób naprawdę łatwo można odróżnić wartościowych ludzi od pajacy, którzy nie mają nic poza inteligenckim statusem. Statusem dupy „wylizana” przez sobie podobnych.

Całe szczęście prawdopodobnie kariera Masłowskiej w rapie szybko się skończy. Wrócimy wtedy do problemów, które sobie sami tu zrobiliśmy, a nie zostały przyniesione nam przez ludzi z zewnątrz. Psy trochę poszczekają, a hip-hop będzie jechał dalej.