Intruz… Ilekroć przewijała mi się ta ksywka, kojarzyła mi się ze słabym, maksymalnie przeciętnym rapem. Jednak to, co się niedawno u niego odpierdoliło, sprawiło, że muszę się tą radosną twórczością podzielić z Tobą, czytelniku. Na początku mam dla Ciebie małą zagadkę muzyczną. Dokończ wers Intruza z utworu „Przepal to” bez użycia google:
Znowu płonie auto na Armii Krajowej…
a) Dwa kanistry, zapalniczka no i jest gotowe
b) Jebać kurwy policyjne ja się ich nie boję
c) Ja nie będę gadał z psami, bo mi zajebali rower
d) Moje ziomy na stricie wciąż sprzedają zielone
Odpowiedź brzmi… (werble, werble!) C. Kurwa, C. Jak?! Człowieku, przekraczasz wszelkie granice żenady. Rozumiesz to? Ten – ekhm – utwór, to jest prowokacja.

Siadajcie i czytajcie – bo słuchanie grozi kalectwem – dziś opowiemy o: kotach, biciu się, autach, tańcach i love songach. Co tu się wydarzyło i czemu to ma tyle wyświetleń?
Już samo intro do teledysku – jest potrzebny, żeby zrozumieć to pierdolenie – przyprawia o ciarki, dreszcze, spazmy, drgawki żenady. Główny protagonista (w tej roli Intruz) rusza dziarsko z paczką i głos z offu rzecze: „Ty, pa idzie kocur”. Na co nasz bohater odpowiada z przymrużonymi powiekami: „Ale nie do niego kici kici”. Co za dialog! Co za pomysł! Międzygalaktyczna Szkoła Filmowa prosi o podesłanie scenarzysty, bo im kosmita spierdolił. Śmieszne, ale z powodu dawki humorystycznej, jaką nam Intruz tutaj dowozi, to potraktujcie wstęp jak przystawkę. Bo dalej jest grubiej.
Braggowy styl, który jest także w tym kawałku, to coś z czego znam Intruza od kilku lat. Nie ukrywam także, że był on mi totalnie obojętny, nawet gdzieś głęboko w sercu uważałem, że może mieć swoje miejsce na scenie. Rap o ulicy i przewózka – no nic odkrywczego. Przecież Step Records – do którego należy – miało o wiele więcej słabszych MC’s w swojej stajni i gdzieś ginął w tłumie tego zbiorowiska muzycznych niedojd. Jednak to co da się usłyszeć w „Przepal to”, jest absolutnym peakiem chujowości w wydaniu Intruza.
Ależ skąd, nie przepalisz, ile klątw byś nie rzucił / Jak odpalasz płytę wiesz, że prawdziwy rap powrócił / Na właściwe tory, lepiej wybuduj / Schron przeciwatomowy, łubudubu
Czy można wyobrazić sobie lepsze otwarcie? ŁUBUDUBU NIE! Wersy na poziomie pierwszych kawałków Firmy. Okej, rozumiem zabieg artystyczny kolejnych wersów, wszak cała płyta nosi nazwę „Kocur”:
Przepal to, poczuj jak drapie pazur tygrysi
Idzie kocur, ale nie do niego kici kici
To jest jednak obiektywnie fatalne. Jakieś łubudubu, kici kici… Czy ten człowiek jest poważny? Masz prawie 30 lat i Twoim szczytem rymowania są kicikici, łubudu, tralala, oj dana dana.

Dobrze, że tego National Geographic nie słuchało, bo by do końca życia musiał bulić za działanie na szkodę dzikich zwierząt. Samo gęste się dopiero zaczyna, bo wchodzimy w zwrotki.
Na dzień dobry dowiadujemy się, jaką Intruz lubi herbatkę. Nie żartuje! Ja tego nie wymyślam.
Kocham bawarkę, lej mleko do herbaty
Hej wyjadacze, jebać waszе halabardy
To jest matrix. W momencie tego wersu kawałek ma (z intrem) 48 sekund! A to są pierwsze dwie linijki w zwrocie. Siedzenie i rozkminianie tego nie ma sensu. Widać, że tutaj się opolanin dopiero rozpędzał. Kilka linijek ominę, bo są znośne, jak ta:
Nie znam cię kocie, nic mi nie pchaj do nosa
Wydajesz się być nie w sosie jak ryj Fernando Santosa
Chociaż przez chwile są objawy przeciętności, to szybko o tym jestem w stanie zapomnieć, bo…
Hopsa hopsa, co to kurwa za tańce? / Napiszę love songa jak wyliżę muszlę fance
Kolejna radosna twórczość spod znaku „łubudubu, kici kici” i do tego obrzydliwa. Czytelniku, zastanów się, czy sprawianie komuś przyjemności seksualnej swoim językiem, to powód do pisania o miłości. Już to, że zaczyna nawijanie od jakiegoś „hopsa, hopsa”, jak w jakimś krakowiaczku mnie totalnie rozwala. W tym momencie kawałka wcisnąłem spację, przeszedłem się, napisałem na naszym Discordzie szybką pastę o skillsecie Intruza… No przez chwilę miałem w głowie, że mam jakiś problem ze swoją psychiką i ona mi płata figle. Jednak to nie to… On to serio nagrał. Po tej hopsa-bombie następuje losowa zbitka zawierająca słowa: przepal, audi, aston, erekcji, Alvin Admin, obrońcy praw zwierząt.
Kolejne zadanie na dopaminkę dla moich tik-tokowych czytelników. Ułóż to coś w ciąg logiczny i oznacz mnie na X (dawniej Twitter) z tym co Ci wyszło:
Mogę posłuchać, ale nie muszę sugestii
Przepal to, albo żyj całe życie bez erekcji
Właśnie zaniepokoiłem innych MC
Bo się tu zadomowiłem, jak pierdolony kot perski
Przepal to, ubolewam, nie medal a boski bicz
Chcesz, to zgaś, ja zapalę dla nas olimpijski znicz
Raz na piedestale, raz na łez padole kicz
To nie Martin Scorsese, będzie Audi, a nie Aston
Pierdol się Barbie, chcę duże stado pod maską
Może odwiezie cię Alvin Admin pod dziwną nazwą
Ta płyta to przesąd, bo się rap o nas troszczył
A nie obrońcy praw zwierząt, weź to przepal
Najlepsze odpowiedzi docenię miłym słowem i losowym cytatem z twórczości Intruza.
Teraz znowu następuje kilka znośniejszych linijek, o psie i zdychaniu w klatce Violetty Villas, czy tam spropsowaniu Młodego AZF, logo Peugeota (że też kot). Jak już zdążyliście zauważyć, to taka przerwa przed kolejną bombą w splot słoneczny słuchacza. Zanim ona, to się odniosę bezpośrednio do autora tych treści:
Taki wstęp, zakończenia nie widać
Tak, wiem, dojebałem, bo miałem się nie rozwijać
O jakim Ty rozwoju nawijasz? Jasne, pewnie rozwinąłeś się jako człowiek, bo kto tego nie robi wraz z wiekiem. Gratuluję, bez cienia ironii. Jeśli jednak miałeś na myśli swój rap… No to tutaj mamy rozbieżne zdania. Delikatnie rzecz ujmując.
Wracamy do mięska! Po drodze mamy kolejne hopsa hopsa, sialalala, kici kici, łubudubu w postaci „Cziki cziki pał pał”. No, ale tutaj jestem w stanie zrozumieć jakiekolwiek zastosowanie tego zabiegu artystycznego. Tylko… Co tu kurwa robi Czyngis-Chan? Nie rozumiem nic – jak przewinął niedawno Kuba Knap.
Pij i pal, szwagier, wiem, że jak jest duch, to cię nie puszcza
Chiki bow wow, co ty kurwa, pantofel Kopciuszka?
Pij i pal, lej do szklanki nam przepalanki z garnuszka
Chiki bow wow, co ty, Czyngis-Chan?
Pij i pal, tylko mi nie puszczaj „Kiss cam”
Chiki bow wow, przepal intro z list Spotify
Oczywista zaczepka do Maty, no nic odkrywczego i tak mu Matczak nie odpowie, ale chuj będzie, że strzela do raperów.
Ty to taki DogMan, chcesz dogryzać wilkom? / A masz pysk z marmolady jak jebany miś Paddington
W tym momencie pisania przeszedłem przez załamanie… Bo złapał mnie Intruz na wykroku! Wyprzedził moje kroki. Skąd wiedział, że mam taką twarz? Spryciarz! Tak serio, to ręce mi opadają: porównania szkolne, tekściki z zerówki, a ogrom słownictwa i wiedzy wprost ze żłobka. Co oznacza, że ktoś ma pysk z marmolady? Że słodki jest, tak? No i czemu nagle jebany jest miś Paddington? Biedny, nikomu nieprzeszkadzający niedźwiadek, dostał panczlajnem, bo się rymował w tekście.

Z kronikarskiego obowiązku słownika onomatopei intruzowskich do: hopsa hopsa, kici kici, łubudubu, cziki cziki pał pał dołącza potężne „Ajaj”. Wiadomo, rym do „jaj”. Nie będę tego komentował.
Masz to na przewózkę, tam i z powrotem
Chcesz się gibać? Pomyśl, że ta płyta nosi tytuł „Szofer”
Jeśli będę pisać, to nie wiem, co będzie potem
Bit dawaj, będzie Tokyo Drift, a nie Hotel
Niezła przewózka! Niestety, ale pomyślałem, że płyta nazywa się jednak „Kocur”, o czym nawija przez jakieś 60 wersów (kici kici). Kończący punchline też kreatywny – Tokyo Drift, a nie Hotel! W ogóle ten tekst jest, jak Tokio Hotel – byłby słaby nawet w 2007 roku. Przelatując przez meandry umysłu opolanina i rymy pokroju „pięć – zięć” dobrnęliśmy do pytania z początku tekstu. Nadal nie wiem, o co chodzi z tym rowerkiem, ale bangla.
Opole skurwysynu, OP a nie OLX / Kiedy piszę o wartościach, nie kosztuje mnie to nic
Ciekawe założenie zaprezentowane przez pana autora. Jednak warto tutaj wskazać na bezkosztowe pisanie. Szkoda, że słuchanie tego czegoś kosztowało mnie zdrowie psychiczne i znajomi piszą, że ocipiałem już do końca. Już pominę gadanie o wartościach, bo je skutecznie ukazał w wersie:
Hopsa hopsa, co to kurwa za tańce?
Napiszę love songa jak wyliżę muszlę fance
Skoro wylizanie komukolwiek jego sfer intymnych jest powodem do puszenia się jak paw, to nie mamy wątpliwości, jakie są te mityczne WARTOŚCI u Intruza.
W głowie pozostało mi pytanie: Jakim cudem ma to półtora miliona odsłon na jutubie? Przeraża mnie to. Wygląda także na to, że jest to ruch organiczny, nie napędzany botami, wszak na Spotify ma 170k miesięcznych słuchaczy. Czy problem niezrozumienia Intruza leży we mnie? Może to jest specyficzna nisza? Jeśli tak, to serio jest takie proste? Wydaje mi się, że nawet na standardy uliczne, jest to słabe. Bragga niskich lotów, z jakimiś dziwnymi przyśpiewkami, koślawa, poza podkładem muzycznym. W każdym razie fenomen tego rapera na zawsze będzie dla mnie zagadką. Niczym niewyróżniający się ulicznik notujący chore liczby. Przy tym wersowo jest słabiej niż u kolegów z okolic Krok Nagrania. Ot, choćby weźmy takiego Dedisa ze wspólnego kawałka z Intruzem „Wyszczekany 2”:
Wkurwienie mnie chwyta nie potrafię złapać rytmu
Siedzę na kanapie myślę jak polepszyć byt tu
Chciałbym zrobić formę, ale brak mi charakteru
Już to, że o tym mówię sprowadza mnie do parteru
Nie są to szczyty polskiej sztuki pisania. Chociaż wciąż o klasę lepsze od kolegi, który w tym utworze rzuca:
Jabadaba du, a łu Wu Dwójeczka
Ty japa japa tu, a jak doping to Oleska
Wyszczekany, dla mnie inaczej zwierciadło
A sąsiad niech się trzepie do Dawida Podsiadło
Przepaść. Każdy napisze lepsze wersy, kurwa każdy. Wezmę alkorezydenta klatki w bloku gdzie mieszkam – pana Leszka, który ma widoczny problem z alkoholem i agresją, puszczę bit, a ten lepiej by to złożył oraz zarapował. I to na zgonie.
Dramat.