Parafrazując jednego z narodowych wieszczy – Popatrz jak wszystko szybko się zmienia, w tym tygodniu full, a w zeszłym nic nie ma. Można wybierać jak w petardach na targowym straganie.

● Lucki to już od jakiegoś czasu jedna z najciekawszych postaci na trapowym podwórku i takie rzeczy jak Freewave 3 czy Days B4 III regularnie pojawią się w rotacji. Nie inaczej będzie będzie i z WAKE UP LUCKI, na który bity w całości podłożył F1lthy. Energetyczne produkcje, dopełnione pociesznymi melodiami, które mimowolnie wprowadzają zabawowy nastrój. Trochę kontrastują z tekstową zawartością, gdzie Lucki często nawiązuje do uzależnienia od leanu czy ecstasy i zdecydowanym ich nadużywaniu (Higher than the ones that didn’t make it), ale linijki nawijane są na takiej (charakterystycznej już) wyjebce, że nie pozostaje nic innego jak dać się tej zabawie ponieść.

● Wysoko postawił sobie poprzeczkę Mach-Hommy wypuszczając Pray for Haiti, które pozostaje jednym z najlepszych tegorocznych albumów, ale poprzeczka ta być może pozwoliła mu na nagranie bardziej upbeatowej pozycji w jego dyskografii jaką jest Balens Cho (Hot Candels). Triumfalne LAJAN SAL, refleksyjne WODDEN NICKELS czy wreszcie celebracja zdrowia i dbania o siebie na SELF LUH, pokojowo zaaranżowanym przez Conductora Williamsa (swoją drogą Conductor we have a problem to moja topka producenckich tagów ostatnio). Jakościowy side-project na zakończenie i tak już świetnego dla Macha roku.

● Będzie trudność znaleźć ekipę mającą lepszy 2021 od Bruiser Brigade (se poczytaj, jak jeszcze nie znasz), ale nie tylko na dotychczasowych materiałach chcieli go zakończyć i tak J.U.S przychodzi ze swoim drugim tegorocznym wydawnictwem. GoFundMe Corvette ma kozacką produkcję – znajdziemy jazzowy vibe, świetny dobór sampli i ich egzekucję czy loopy wprowadzające w trans (producentem wykonawczym jest Danny Brown). Sam gospodarz pokazuje, że doskonale zna się na robocie, z łatwością ślizgając się po zaprezentowanych bitach. Wyróżnia się też bardzo konkretne delivery, a ciekawy kontrast daje nawijka Bruiser Wolfa w gościnnej zwrotce na Potholes. Zdecydowanie kolejna mocna pozycja w dyskografii ziomków z Detroit.

● Mogłaby już wrzucić jakiś dłuższy materiał, a nie tak ciągle robić apetyt tymi krótkimi formami. Zdecydowanie potrzeba więcej tej błyskotliwości w wersach i flow nie do zatrzymania. Bardzo mi się spodobała linijka Signed a Lego deal just so I could build
Muszę skorzystać z okazji i zalinkować prawdopodobnie najlepszy epizod COLORS. Drugi wers to mi zawsze głowę rozwala. She can do anything.

● Pi’erre na nieswoim bicie (!), ale nadal mocno czuć, że to jego numer. Jaranko jak zawsze w moim przypadku. Premiera kolabo z TM88 za tydzień i singiel wskazuje, że będzie to mocna pozycja do podsumowań.

● Mam nadzieję, że mnie sąsiedzi nie słyszą, jak se fałszuję And if you wondered if I hate you (Fuck youuuuuu). SZA numer jeden kojący głos aktualnie.

● Chłopaki się chyba założyli, kto mocniej poleci. Włączając w to Hit-Boya.

● Number tak dobry, że i Adam, i Offcheck chcieli go wrzucić na polecajkową playlistę BK.

● Honorable mention dla reprezentanta Dreamville. Precyzyjny storytelling o trudnościach w dorastaniu i życiu w LA.

● Przegląd trunków w pozaziemskim barze. Konsekwentny, solidny kolejny album YODa.

● Najbardziej niespodziewane kolabo EP 2021.

● Nie pasuje mi tutaj Wiz na tym mrocznym bicie samplującym Stash Pot Koopsty, ale Juicy czuje się na nim jak w domu. Może nie nakręcił mnie ten singiel na ich nadchodzący wspólny album, ale na pewno zachęcił do odświeżenia dyskografii Three 6 Mafii.

● Niby buja, ale coś mi do końca nie siedzi. Budowa tego utworu albo wrażenie, że przez całe jego trwanie się nie potrafi rozkręcić.

● Spitta jak to Spitta, najbardziej pracowity stoner.

● Może 15 lat temu taki projekt byłby trzęsieniem ziemi, ale dzisiaj niestety w wielu momentach brzmi jak popłuczyny po dawnych królach ulicznego rapu. Styles raczej średnio korzysta z hype’u wypracowanego świetnym występem na VERZUZ. – Adam

● Chłop wyskoczył nie wiadomo skąd z gościnkami największych graczy mainstreamu, ale jedyne co mi dał ten album, to feat Future’a, który przypomniał mi, że dawno HNDRXXa nie słuchałem. Jest to też jedyny moment w pierwszej części albumu, który się jakoś wyróżnia na tle pozostałych numerów. Reszta to uninspiring, generyczny trap.

● RIP Squeak.