Żałosny występ Arsenalu w Lidze Europy wprowadził lekko depresyjny stan, na szczęście pogoda i nowa muzyczka przyszły z pomocą, by niezbyt długo zaprzątać sobie nim głowę. Sprawdzajcie plejkę poniżej.

Prosto z importu na Spotify

● Co to jest za królowa. Celebracja kobiecości zaserwowana na bogatym w instrumenty podkładzie, którego groove nie daje wysiedzieć w miejscu. Całość zaprezentowana w parze z bardzo ciepłym wideo, również wyreżyserowanym przez Simbi.

● Już pierwsze minuty kolaboracji Wikiego i NAH odzwierciedlają klimat z okładki Telephonebooth. Brudna, klaustrofobiczna produkcja podkręcona szorstkim flow Moralesa. Żeby surowości nie było za mało, wszystkie numery rzadko mieszczą się nawet w dwóch minutach i ledwo posiadają jakąś bardziej określoną strukturę. Motyw przewodni przełamują radośniejsze w tekstach No Work czy Friendship. Znalazło się także miejsce na bardziej sensualne Sexy Jawn. Wiki znika czasem za bitem i jego głośnościami, co z drugiej strony dopełnia ciasnego charakteru krążka.

● Tweet zwiastujący premierę nowego wydawnictwa spod znaku TDE wprowadził sporo zamieszania. Na troje ich reprezentantów przyszło oczekiwać już od dłuższego czasu i wporzo, że to właśnie Rashad pojawił się z nową muzyczką. Po pobycie na odwyku, który skutecznie uniemożliwiał mu prace nad sofomorem, udostępnił zapowiedź czerwcowego The House Is Burning. Towarzyszy jej 808-heavy bengier Lay Wit Ya z gościnnym udziałem raczej mało spodziewanego Duke Deuce’a (obczajcie też tekst o The Deuce od Modesta). Zmiana brzmienia nie przeszkadza gospodarzowi i również na tym inspirowanym Three 6 Mafią bicie, odnajduje się swoją stylówką. Refren trochę wybija mnie z rytmu, bo za każdym razem słyszę tam JoHn Muir. Niemniej singiel plus snippet z końcówki wystarczająco zaciekawiły na przyjście release’u.

● Pierwszy pośmiertny release DOOMa przytrafił się na kolejną kolaborację z grupą CZARFACE. Komiksowa otoczka obu podmiotów gładko zazębia się na Super What?. Klasyczne instrumentale pokaźnie okraszone samplami kreskówkowych dźwięków. Produkcja zapędza się na pierwszy plan przez wiele momentów na krążku, wcale nie ujmując zwrotkom wszystkich MCs, którzy konsekwentnie zapewniają wysoki poziom w nawijce i ogrom nawiązań zadowalający komiksowych nerdów. Rest easy DOOM. To godny pierwszy materiał wydany po jego śmierci.

● Tylko dwuminutowym wjazdem uruchamia hype na swój najnowszy album J. Cole. Boastuje w nim o ilości odtworzeń jego płyt, oddaje hołd Nipseyowi i Pimpowi C, czy wspomina o ziomkach mających problemy po przygodach z handlem koksem. Jakościowo nawinięte, do czego przyzwyczaił. Dodatkowo energiczna warstwa hi-hatów nadaje utworowi tempo, który T-Minus wzbogacił również o pokaźny bounce. The Off-Season w najbliższy piątek.

● Dawno nie słyszałem tak dobrego materiału z west-coastowym sznytem jak TY4FWM. ALLBLACK przedstawił się charakterystyczną dla regionu przewózką, w wielu miejscach doprawiając ją sprawnie wykorzystywanym off-beatem. Produkcja aż ocieka słońcem i brzmieniem Bay Area. W połączeniu wychodzi to na spójną i przystępną (40 minut) propozycję odświeżenia sobie dźwięku zachodu. Gościnka Rexxa, sheesh, nie wiedziałem, że on tak potrafi. Na featuringach również Vince Staples, Drakeo The Ruler, E-40 czy Kossisko aka 100s (!). Ay, ALLBLACK, thank you for sharing this.

● Myślałem, że nic gorszego od wspomnianego meczu Arsenalu nie mogło się przytrafić, ale Night Lovell na tym materiale pokazuje, że jednak się myliłem. Niewymiarowe flow na każdym tracku, które ciekawiło w 2014, teraz już bardzo nudzi. Dość powiedzieć, że Just Say You Don’t Care zmęczył mnie już na czwartym numerze. Strasznie nieinspirujący materiał. Wrzucam, gdyby mimo to ktoś chciał sprawdzić.

● Kolejne dwie paczki chillery od Knx.

● Wleciałoby się w jakiś moshpit.

● Pozdrawiam użytkowników GLORY BOY JANUSZ oraz Pasjonat Cykaczy.

● Don Toliver i jego surrealistyczny trip gdzieś w Ameryce Południowej.

● Dobra ogólna forma Mello Music Group na ostatnim Bushido. Będzie obczajane.

● Detroit in da house. Jak wyżej.