Rapowanie o luksusowych dobrach jest już nieco zbyt dużym banałem. Są raperzy, którzy mają do tego unikatowy talent – jak Rick Ross, dzięki któremu z głośników płynie najdroższy szampan, a zwichrowany narożnik po dziadkach staje się kanapą Maybacha. Innym przykładem, którego lubię używać to Action Bronson – z tą różnicą, że jego „dobra luksusowe” to często wymyślne potrawy. Jak historia rapu długa, MC zawsze przechwalali się. Na początku jednak dotyczyło to głównie swoich umiejętności, unikatowego stylu czy liczby poderwanych dziewcząt. W 1989 roku pojawił się na scenie nastolatek, opowiadający niestworzone historie o pieniądzach i luksusowym życiu, rozpoczynający swój debiutancki singiel bezczelnym wersem: I’m your idol, the highest title, numero uno. Niewielu raperów może poszczycić się takim wejściem, jakie zaliczył 15-letni Special Ed.

Lata ok. 1989-1991 nazywane są często „okresem przejściowym” w rozwoju kultury hip-hopowej – pomostem między pierwszą a drugą Złotą Erą. Brzmienie rapu coraz bardziej przeplatało się z modnym new jack swingiem, R&B, a nawet housem. O ile pojawiły się przez to twory o wątpliwej jakości, tak wspaniałym efektem było zwiększone zainteresowanie mediów głównego nurtu. Raperzy coraz częściej pojawiali się np. w The Arsenio Hall Show, sitcomach pokroju In Living Colour i Bajer z Bel-Air, a nawet na wielkim ekranie – swoje pierwsze role zaliczyli Ice-T, LL Cool J i Ice Cube. MC Hammer i Vanilla Ice wprowadzili raperów na największe areny koncertowe. Nadal z dużą częstotliwością dostawaliśmy też niepodważalne klasyki gatunku od najwspanialszych twórców: A Tribe Called Quest, De La Soul, Public Enemy czy Kool G Rapa. Atmosfera wokół hip-hopu była zatem korzystna pod kątem komercyjnym, a przebicie się na ogół nadal wymagało odpowiedniego poziomu talentu. Raperzy mieli zatem wyjątkową, niemal niespotykaną wcześniej okazję, by trafić nie tylko do „swoich”, ale również „pod strzechy”.

14-letni Edward Archer miał dzikiego farta i lepszy start – w postaci sąsiada. Był nim znakomity producent Hitman Howie Tee – wcześniej współpracujący m.in. z Chubb Rockiem, U.T.F.O. i The Real Roxanne. Ed podpatrywał sąsiada, gdy ten pracował nad muzyką w garażu, i wkrótce zaczął mu w tym pomagać. Niedługo później tworzyli już w duecie, a podczas nagrywania debiutanckiego albumu Archera dołączył do nich DJ Akshun (nie mylić z wczesnym alter ego Scarface’a: DJ-em Akshenem). W tym składzie spędzali 1988 i 1989 w studio: Howie’s Crib (czyli u Howiego Tee) oraz Q’s Crib (czyli u inżyniera dźwięku: Questara Welsha), nagrywając debiutancki, solowy album Special Eda.

Youngest In Charge jest zróżnicowaną i odważną płytą. Zainspirowany Yellowmanem i Jimmym Spicerem, sam posiadający jamajskie korzenie, trzymając się rapowego fundamentu skacze sobie po inspiracjach reggae czy house’owych, każdy bit atakując z pasją i energią godną swojego wieku. Pięknie pływa po podkładach, znajdując różne kieszenie i schematy na rymy w każdym utworze – raz wolniej, innym razem szybciej, stosując pauzy lub doprowadzając się na granicę oddechu. Chociaż nie jest Rakimem i nadal są one dość proste, to stara się stosować zarówno najprostsze schematy rymów na koniec wersu, jak i zagęszczać i rymować wewnątrz linijek. Jego styl, choć prosty, działał. Posiadał miły, melodyjny tembr głosu, dobrą dykcję oraz cwaniackie poczucie humoru – jak na licealistę przystało. W tekstach jest bezczelny, pewny siebie, swych umiejętności i świetlanej przyszłości. I’m the Magnificent może być dzisiaj wyraźniej pamiętane ze względu na inspirowany nim utwór Ricka Rossa, ale wtedy największym hitem było I Got It Made. Jeden z najważniejszych utwórów 1989 roku – hymn marzycieli i pełnych ambicji małolatów. Przez wielu uznawany za pierwszy w bardzo powszechnym obecnie segmencie rapowym: luxury rap (a może raczej, jak określił to kiedyś na redakcyjnym Discordzie Kapitan Capslock: sukcescore).

I got the cash, but money ain’t nothin’
Make a million dollars every record that I cut, and
My name is Special Ed and I’m a super duper star
Every other month I get a brand new car
Got twenty, that’s plenty and I still want more
Kind of fond of Honda scooters, got seventy-four|
I got the riches to fulfill my needs
Got land in the sand of the West Indies
Even got a little island of my very own
I got a frog, a dog with the solid gold bone

Żaden słuchacz nie miał jednak wątpliwości: to wszystko kacze opowieści. Sam Special Ed tego nie ukrywał – nie wynajmował do teledysków ciuchów, mieszkań ani samochodów (ani tym bardziej, oczywiście, nie wycinał ich ze zdjęć z Internetu). Po prostu, posługując się wyobraźnią i poczuciem humoru, wyniósł na wyższe poziomy znane wcześniej aspiracje rapowych gwiazd. Na klipie spacerował sobie po złomowisku i tańczył ze szkolnymi koleżankami i kolegami z Brooklyn High School na Flatbush. Całość prezentuje się dość uroczo.

Obnoszenie się z umiejętnościami, bogactwem i przygodami jest zresztą kontynuowane zarówno w typowym braggadocio (Taxing), jak i momentach zaskakującego storytellingu (Fly MC). Nie wszystkie wybory muzyczne dobrze się zestarzały – jak wspomniane na wstępie łączenie rapu z modnym wówczas brzmieniem house’owym (Club Scene) czy próba powrotu do jamajskich korzeni (Heds And Dreds). Tym niemniej – zdecydowana większość  Youngest In Charge to swobodny, naturalnie płynący rap, pełen ciekawych linijek. Trio: Special Ed, Howie Tee i DJ Akshun wysmażyło proste, bazowane na samplach i perkusji brzmienie, od czasu do czasu przeplatane eksperymentami gatunkowymi. Dzisiaj te bity sprawiają wrażenie aż za bardzo prostych, wręcz minimalistycznych, ale nadal są na tyle różnorodne i kolorowe, by spełnić swoją rolę i stanowić dobrą bazę do opowieści MC.

Wizerunek i styl Special Eda również nie krzyczał: „bogactwo!” – najczęściej występował w sportowych kurtkach lub jedwabnych koszulach. Oczywiście, nie są to rzeczy wyciągnięte z koszy PCK, ale nadal daleko od np. obwieszonego złotem Slick Ricka, którego debiutancki LP The Great Adventures of Slick Rick ukazał się w bardzo podobnym czasie, co Youngest In Charge. Special Ed połączył styl gładkiego, charyzmatycznego podrywacza à la Big Daddy Kane, ze swoją nastoletnią urodą, dzięki czemu zyskał wiele fanek w swoim wieku.

Album Youngest In Charge najprawdopodobniej ukazał się w maju 1989. Zadebiutował na 161. miejscu zestawienia Billboard 200, a w numerze datowanym na 22 lipca 1989 przebił się na 73. miejsce. Należało kuć żelazo, póki gorące – mieli tego świadomość zarówno szefowie wytwórni, jak i sam Special Ed. Profile Records w wydaniu Billboardu z 22 czerwca 1989 szukało dla niego nauczyciela, ze względu na plany opuszczenia wielu godzin szkolnych kosztem trasy koncertowej z samym Koolem Moe Dee. W kolejnych latach koncertował m.in. z Public Enemy, LL Cool J-em, Slick Rickiem, Run-D.M.C., Queen Latifah oraz Big Daddym Kanem. Później jednak tak wesoło nie było. Drugi i trzeci album Eda – Legal i Revelations dzieli pięć lat, czyli cała epoka w rozwoju hip-hopu. Przerwa najprawdopodobniej wynikała z pozwu sądowego przeciwko jego wytwórni Profile Records, w którym twierdził, że ukrywali oni prawdziwe wyniki sprzedaży, przez co wypłacali mniejsze gaże. Kolejne projekty Eda były kierowane do szuflady szefów labelu zamiast na półki sklepowe. Starał się on jednak utrzymać w branży. Był muzykiem studyjnym – pracował m.in. z Notoriousem B.I.G., Junior M.A.F.I.A i 2Packiem. Zarapował również zwrotkę w klasycznym kawałku Crooklyn, obok Masta Ace’a i Buckshota jako Crooklyn Dodgers, ze ścieżki dźwiękowej do filmu Crooklyn Spike’a Lee. W 2004 roku we własnym labelu Semi, wydał album Still Got It Made, który przeszedł bez echa.

Dzisiaj wydaje się, że Special Ed porzucił rapowanie na dobre. Od czasu do czasu słyszymy jego głos – np. na pośmiertnym albumie Stezo oraz EPce Agallaha, ale nic nie wskazuje na to, by miał wydać cokolwiek pod swoją ksywą. Tym niemniej – pierwszymi dwoma albumami (bo chociaż nie zawiera takiego hitu jak I Got It Made i nie ma takiej wartości historycznej – Legal to również ważna płyta) postawił sobie mocny pomnik w naszej kulturze. Pamiętajmy o tym.