Zanim poznałem Da Backwudz, natrafiłem na twórczość połowy tego duetu – Aleona Crafta. Mówiło się o nim wtedy, że jest jednym ze spadkobierców brzmienia Dungeon Family. Brzmienia wykreowanego przez Organized Noize, znanego głównie z ATLiens i Soul Food, które w opinii wielu uchodzi za najlepsze w historii sceny Atlanty. Podobnie charakteryzowało się wówczas muzykę Stalleya czy CunninLynguists, twórców w tamtym czasie bardziej znanych wśród słuchaczy niż Aleon Craft.
Pochodzący z Decatur w stanie Georgia raper swoje solowe albumy publikował na Bandcamp – platformie, która jak żadna inna kojarzyła się z niezależnym rapem. Rysunkowe, nieco psychodeliczne okładki jego płyt nawiązywały do kosmosu. W wywiadach sam o sobie mówił „ATLien” i uważał się za prekursora nowego gatunku, „solar-hopu”. Istotnie, niezależny twórca z galaktycznymi inklinacjami. Nie można jednak powiedzieć tego samego o Da Backwudz.
Da Backwudz debiutuje albumem „Wood Work”
Aleon Craft, wtedy jeszcze jako Big Marc, działał pod szyldem Da Backwudz wraz ze swoim bratem Sho Nuffem. Zespół zadebiutował w 2006 roku albumem Wood Work w wytwórni Rowdy Records, należącej do producenta Dallasa Austina. Płyta zyskała uznanie wśród krytyków, pozwoliła chłopakom poszybować w stronę mainstreamu, po czym… zespół się rozpadł.
Na krążku usłyszymy klasyczne południowe nawijanie z przeciąganym akcentowaniem, nasiąkniętą soulem warstwę muzyczną w wykonaniu głównie Milwaukee Blacka, ale i Mr. DJ-a czy Organized Noize. Muzycznie temu albumowi już bliżej do UGK niż do wycieczek w kosmos. Ciekawi są również goście, wspierający tutaj braci – Killer Mike, Big Gipp, Sleepy Brown, Slim Thug czy Nas. Jako wierny fan Funkadelic oraz ponad pięciominutowych numerów od razu jednak zwróciłem uwagę na Smoke N Ride.
Udział Clintona jako stempel funkowej jakości
To niespełna siedmiominutowy utwór z udziałem George’a Clintona, rozprawiający na temat zioła. Istny hymn na cześć marihuany, pełen różnych metafor z drzewkiem jako podmiotem lirycznym. Za sprawą niespiesznego beatu można się wyluzować, nie używając do tego żadnego skręta. Prywatnie nie palę, ale słuchając tego numeru czuję się zjarany jak Method Man i Redman przez większość How High. Big Marc i Sho Nuff rzucają po jednej zwrotce osobno, trzecią już napisali wspólnie. W refrenie słyszymy założyciela P-Funk All Stars, który później odpowiada za bridge, wspierany przez Kendrę Foster, Jewell oraz dziewczyny z The Brides of Funkenstein.
A jeśli jeszcze komuś byłoby mało, utwór wieńczy wspaniała partia na przesterowanej gitarze. Dzieje się tutaj niezwykle dużo jak na numer autorstwa dwóch raperów. Za to właśnie kocham niektóre ekipy z południa, że na swoich płytach umieszczają jedną taką piosenkę. Łechcą tym samym moje upodobanie do długich legendarnych funkowych dzieł, mowa choćby o OutKast i Funky Ride z ich debiutu.