Czy w dwie minuty da się wiele zrobić? To oczywiście zależy. Woda na herbatę nie zdąży się zagotować, normalnego posiłku nie zjesz, solidnego rozdziału z książki też nie przeczytasz. Z drugiej strony: bez problemu uda ci się machnąć serię na ławce płaskiej, w dwie minuty przesłuchasz świetne „Trzy minuty” Biaka, a W.E.N.A. udowadnia, że w ciągu 138 sekund da się zawrzeć mocny, osobisty tekst.

„Najlepsze dla mnie” to przede wszystkim chemia pomiędzy producentem a raperem. Amatowsky przygotował zasadniczo drumlessowy bit, poprzetykany pojedynczymi przejściami na perkusji. W tle tej oszczędnej produkcji słychać też delikatne klawisze i dyskretne dęciaki. Subtelność muzyki sprawia, że skupiamy się na tym, co do przekazania ma W.E.N.A.. A to ważne, szczególnie dlatego, że raper jest bardzo introspektywny: spokojnie, lecz dobitnie nawija o samotności i tym, jak sobie z nią (nie) radzi. Dzięki temu, jak charyzmatycznie tutaj wjechał, całego „Najlepsze dla mnie” słucha się na wciągniętym powietrzu. Dlatego dobrze, że nie trwa długo.

Tak trzeba robić. Tak trzeba pisać. Tak trzeba rapować. Dawajcie premierę całego „Wytrychu”.