Od jakiegoś czasu pewna myśl nie dawała mi spokoju… Zastanawiałam się, co mam robić, by słuchać więcej nowych wydań i być bardziej na bieżąco z premierami. Z tego rozważania wynikły banalne wnioski – łatwiej jest coś śledzić, jeśli mogę podzielić się wrażeniami z innymi! Właśnie dlatego czytasz teraz to, co czytasz. „Kwartalnik Premier” to nic innego jak zbiór najlepszych – w mojej ocenie – wydawnictw muzycznych z danego kwartału i zachęta do ich przesłuchania. Przy każdym albumie wyróżniłam ulubiony utwór i zamieściłam link do niego, żeby leniwi nie zniechęcili się szukaniem. Jeżeli wszystko jest już jasne – zapraszam w podróż po ostatnich trzech miesiącach muzyki!

FKA twigs – EUSEXUA (Art Pop, Electronic Dance, Glitch Pop)

Na pierwszy ogień idzie wydanie o niezbyt przyjemnej okładce, ale zdecydowanie nadrabiające treścią. „EUSEXUA” to moja ulubiona płyta minionego kwartału, jak również moja ulubiona płyta z całej dyskografii FKA twigs. Nazywana była wrażliwszą wersją zeszłorocznego „brat” Charli XCX – rzeczywiście, to porównanie ma sens. Dojrzałość i uczuciowość płyną z niej strumieniami, pomimo tego, że teksty są często powtarzalne i nierzadko wydają się być całkowicie wtopione w bit. Wprawne ucho wyłapie takie wersy jak „My body wants to be touched in the deepest and darkest places” lub „Opening me feels like a striptease”. Świadczą one o tym, że Brytyjka w pozornie prostych, jakby klubowych utworach, odkrywa przed słuchaczem swoją emocjonalność.

Jednocześnie nie boi się bawić brzmieniem, co słychać tak naprawdę na każdym tracku z listy. Pod tym względem moją uwagę szczególnie przykuł jednak ten z gościnnym występem North West, czyli „Childlike Things”. Nie jest to abstrakcyjny popis, z których słynie twigs. W tym utworze nie chodzi też o jakiekolwiek duchowe uniesienia czy stany euforii. Piosenka ma skoczny, radosny, a zarazem infantylny charakter, a śpiewane po japońsku linijki wyżej wspomnianej córki Ye wskazują na silną inspirację kulturą azjatycką. || Ulubiony track: Childlike Things.

Ziomcy – Skarb Państwa (Experimental Hip-Hop, Abstract Hip-Hop)

Pomimo długiego stażu w obserwowaniu kariery Ziomców, nie spodziewałam się, że ten album będzie aż taki dobry. Jeżeli szukasz muzy z dopracowanymi bitami i spowolnioną, zmuloną nawijką, to potrzebujesz właśnie „Skarbu Państwa”. Nie wiem, jakie ilości zakazanych substancji panowie spożyli w procesie tworzenia, ale efekt końcowy w postaci tego krążka ich dostatecznie usprawiedliwia.

Choć płyta zachowana jest całościowo w jednakowym stylu, to i tak słychać na niej sporo eksperymentów. Znajduje się tu trochę pseudo-phonku („Idiota”), kilka dosyć abstrakcyjnych kawałków („Morda”, „V miejsc”) czy też sporo rapowego skilla („Medical Grade”, „Symptom”). Warto wspomnieć także o bitach – naprawdę zapadają w pamięć, chociażby na tracku „Profet”, gdzie intro ciepło zachęca słuchacza do sprawdzenia kawałka. Zalety wybrzmiewające z tracklisty mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale nie chcę odbierać przyjemności z samodzielnego ich odkrywania. Dlatego zachęcę jedynie do osłuchania się z prawdopodobnie najlepszymi graczami polskiego podziemia. Tym bardziej że po dwukrotnym wysłuchaniu „Skarbu Państwa” bez wahania kupiłam bilety na ich koncert. || Ulubiony track: Symptom (choć co chwilę się zmienia).

Khadija Al Hanafi – !OK! (Footwork)

Z zupełnie innej beczki, w moim zestawieniu umieściłam album footworkowy. Co prawda nie jest to typ muzyki, którego słuchałabym namiętnie, ale „!OK!” naprawdę zapadło mi w pamięci. O autorce dowiedziałam się właśnie poprzez ten krążek i uważam, że powinien on zapewnić jej większy rozgłos. A dlaczego? Już śpieszę z odpowiedzią!

DJ-ka w inteligentny sposób dobiera dźwięki, dzięki czemu jungle’owy klimat, będący głównym motorem tracklisty, jest harmonicznie wyważony. Tunezyjka świetnie wplotła również motywy związane ze swoim pochodzeniem: na paru trackach przewijają się orientalne instrumentale. Ponadto utwory są bardzo chwytliwe – nietrudno znaleźć sobie coś do nucenia. Co więcej, z tracków bije pozytywną energia, dynamika i swego rodzaju abstrakcja. Niezależnie, ile razy w życiu usłyszysz ten projekt, to za każdym z nich będziesz zaskoczony, odkryjesz kolejny wymiar brzmienia. || Ulubiony track: Rocks.

Bassvictim – Basspunk 2 (Electropop, Electroclash)

Ten polsko-brytyjski duet powinien poznać każdy, kogo męczy brak motywacji do działania. Bassvictim to jakby połączenie dynamiczności Snow Strippers z emocjonalnością Sky Ferreiry i wyżej wspomnianej FKA twigs.

„Basspunk 2” ukazuje się jako bardzo złożony, ponadprzeciętny electropopowy krążek. Jedną z ciekawszych rzeczy, które tu słychać, jest użycie sampli z rozmów po polsku, często niekulturalnych. Pod koniec tracka „With You” umieszczono na przykład kultowy cytat „Jestem hardcorem, jestem kaskaderem, kurwa”. Tych kwiatków jawi się znacznie więcej, ale nie zamierzam zepsuć zabawy z ich odnajdywania. Żeby polskości stało się zadość, na trackliście widnieje numer o tytule „Gajówka”. Co do samego brzmienia, z utworów wylewają się dźwięki syntezatorów, a przester nałożony na wokal sprawia, że wszystko do siebie pasuje. Można powiedzieć, że podczas słuchania dopamina i adrenalina wydzielają się tonami. || Ulubiony track: Forever Salty.

The Weeknd – Hurry Up Tomorrow (Alternative R&B, Synthpop)

Myślę, że The Weeknda nie trzeba nikomu przedstawiać. Niemniej jednak i tak to zrobię. Prawdziwy artysta, wizjoner, utalentowany wokalista, jeden z filarów światowego synthpopu. Co prawda dla mnie „After Hours” to peak nie do przebicia, jednak „Hurry Up Tomorrow” się do niego zbliża.

Album jest przemyślanie skomponowany, track otwierający wprowadza w klimat całości, a utwór zamykający idealnie ją wieńczy. Abel zachowuje na tym wydaniu brzmienie, z którego jest znany. Znajdują się tu zarówno ballady, jak i bardziej skoczne piosenki – wszystkie okraszone harmonijnymi syntezatorami. Ponadto na trackliście widnieją dodające jakości, międzygatunkowe featy. „Timeless” z Playboiem Cartim, „The Abyss” z Laną Del Rey, czy „Enjoy The Show” z udziałem Future można spokojnie nazwać highlightami płyty. Pomimo tego, solówki wcale nie wypadają blado – „Open Hearts” jest prawdopodobnie jedną z najpiękniejszych kompozycji w dyskografii artysty. Połączenie przeszywających instrumentali z wyjątkowym wokalem spisuje się tu bardzo dobrze. „Hurry Up Tomorrow” to krążek, którego odsłuch wywołuje całą gamę emocji – od radości, poprzez nostalgię, aż po głęboki smutek. || Ulubiony track: Open Hearts.

W tym kwartale wyszło bardzo dużo dobrej muzyki. Wybór płyt, o których miałam napisać, naprawdę nie był prosty. Choć albumy widniejące ostatecznie na liście są moimi ulubieńcami, to poza nimi przesłuchałam wiele innych, ciekawych projektów. Z tej racji chciałabym wyróżnić również parę tytułów godnych sprawdzenia – pomimo tego, że nie znalazły swojego miejsca w głównym podsumowaniu minionego okresu. W górnym rzędzie zamieściłam wyżej opisane wydawnictwa, a w dolnym tzw. „honorable mentions”. Słuchajcie dobrej muzyki.