Słoń w „Soccer Kicku” nagranym na bitach The Returners nie wymyśla koła na nowo. Korzysta ze swoich sprawdzonych patentów: są bezczelne i chamskie panczlajny, bywa horrorcore’owo, agresywnie, turpistycznie i tak dalej. Jeśli znacie jego twórczość, to doskonale wiecie, czego się spodziewać. Zresztą z Returnersami jest podobnie. I bardzo dobrze, bo fani tej estetyki nie powinni być zawiedzeni – nikt nie schodzi poniżej swojego poziomu.

Fascynują mnie jednak singlowe „Toksyny” – to utwór, w którym Słoń dokręca liryczną śrubę i przemawia do ludzi. Z licznych wywiadów udzielonych przez poznańskiego rapera dość łatwo wyciągnąć wniosek, że ma całkiem nieźle poukładane w głowie, nie zachłysnął się karierą i dalej bliski jest mu los zwykłych obywateli – zwyczajnie pamięta, z jakiego poziomu zaczynał. W „Toksynach” mówi „o dużych i małych konfliktach”. Jeśli chodzi o te pierwsze, to z niepokojem spogląda m.in. na nasze uzależnienie od Internetu, deep fake’i, dezinformację oraz rosnącą polaryzację. W drugiej zwrotce zauważa, jak system przenosi się na „małe” życia poszczególnych jednostek. których jestestwa są rozrywane nie tylko przez „pseudo-przyjaźnie, toksycznych ziomków”, ale i przez dysfunkcyjne rodziny. Słoń wzywa, by się „odciąć od wszystkich, którzy na tobie wiszą jak kleszcze”. Cała zwrotka przekonuje do tego, by skupić się na swoim zdrowiu psychicznym, na wolności osobistej, by podejmować własne wybory, pozwalające uporządkować problemy i uwolnić się od tytułowych toksyn. To wszystko jest podane oczywiście w słoniowym stylu: już w pierwszym dwuwersie udaje mu się zmieścić cztery siarczyste bluzgi: „Jebać tych skrajnie z lewej i jebać tych skrajnie z prawej / Wykurwiaj jak jesteś zjebem, co myśli że ma monopol na prawdę”.

Można się co prawda zżymać, że Słoń nie dochodzi do ponadprzeciętnych wniosków, ale w dobie mainstreamowej mowy-trawy, taki protest-song to rzecz warta odnotowania. Tym bardziej że raper nie stawia się po żadnej ze stron polityczn0-społecznego sporu, a walczy o normalność. Słoń zresztą przecież nie musi znajdować rozwiązań – samo wskazywanie problemu jest czymś ważnym.

„Toksyny” przypominają też o jeszcze jednej rzeczy: choć Słoń uwielbia swoją formę ekspresji, to na pewno sprawdziłby się też w całkowicie poważnej tematyce. Jest na tyle zręcznym tekściarzem, że chętnie usłyszałbym od niego świeży materiał właśnie w takiej konwencji – najlepiej też na mniej klasycznych bitach.