Kilkanaście dni temu na streamingi zawitał kolejny album Ortegi Cartel, czyli „Nic się nie dzieje” wydane w 2007 roku. To doskonały pretekst, by po pierwsze wrócić do całego krążka, po drugie – dopytywać się, kiedy w końcu znajdzie się tam „Lavorama”, a po trzecie – by nałogowo zapętlać „Musisz klaskać” z gościnnym udziałem Reno. A jak „Musisz klaskać” się znudzi, to przychodzi czas na „Następny level” oraz mniej znane utwory bełchatowskiego rapera, takie jak „Dla ulic” ze Zkibwoyem, „Jedna miłość” z „DynamoLu” czy „Jestem z tobą” z Lilu.

Ten ostatni numer to miejscami popis liryczny Reno. Zaczyna zwrotkę dość niepozornie, jakby przygotowywał nas na popisy techniczne i zmuszał do wyciągnięcia kalkulatora rymów, by za chwilę przeistoczyć się w blokowiskowego poetę najwyższych lotów.

(…) Cały syf wokół, jestem z tych bloków
Ale chcę czegoś więcej niż nowych Reeboków
Królewskie na wieczór, księżniczkę na życie
Martwych króli na jutro, żeby mieć czym bulić
Za gówno w stylu kwadrat i buty fajne w chuj

Urzeka mnie, gdy rapuje o swoich nieśmiałych, przyziemnych marzeniach, a w jego głosie słychać determinację, ale też strach, jak gdyby miał za moment stanąć z gołymi rękami do walki z niedźwiedziem grizzly. Być może jednak wyrwanie się z biedy i niepewnego dziś do świata, w którym nie brakuje kasy na proste przyjemności, było wtedy dla niego właśnie takim wyzwaniem. Pierwszą zwrotkę Reno kończy błyskotliwym dwuwersem: Jak zdałem z chemii do dziś nie wiem / Ale wiem, że diamenty powstają pod ciśnieniem. Prawdziwa perełka czeka też na nas w drugiej zwrotce: Przychodzi czas i wiesz, że dorosłeś / Bo teraz to twoja kolej mówić, że będzie dobrze.

Wszystko to sprawia, że nie potrafię tego numeru przesłuchać tylko raz.