Młody Wilk, o którym organizator akcji już dawno zapomniał i stary lis wracający po latach do kurnika nagrali soczysty song do bujania karkiem. Bokunowi przypomniało się, że oprócz wesołego śpiewania na smutne tematy potrafi jeszcze porządnie zarapować, a jego hip-hopowe refreny powtarza się w głowie równie często, co śpiewane. Pierrot z kolei wrócił z flow do szalonych czasów kawałków ze Stahustahem czy brudnych numerów w stylu „Mam rękę” – zachrypnięty głos, charyzma, świetne delivery linijek. Robotę przede wszystkim robi tu Bokunowe biciwo – zostawiające sporo miejsca raperom, jednocześnie tworzące gęsty, mroczny, ghettowy klimat, a jak wchodzi piszczała na refrenie, to fiu fiu. Props jak z Choszczna do Jasła.

https://youtube.com/watch?v=gxnL3K2h-2w