Jak przeanalizujecie ruchy Young Igiego na klipie OIO „Worki w tłum” i spojrzycie na jego pusty wzrok, to przekonacie się, że on już wie. Wie, że nie było warto. Wie, że srebrniki zarobione na stargetowanym na zajarane cukieraśnym pop-rapem dzieciaczki nie zwrócą mu tego, co stracił bezpowrotnie. Przed oczami przeleciały mu zapewne jego kawałki z Pikersem, hitowa „Bestia” czy nagrywki z Peją. Przez kreowanie idiotycznych piosenek jako OIO nawet rzut oka na spływające powiadomienia z banku nie będzie leczył bezsenności. Bo najgorszy jest ten wstyd. Wstyd, który zobaczyłem w jego przerażonych oczach. Nie wstyd spowodowany chęcią zysku, nie wstyd połączony ze zmieszaniem, nie wstyd młodego, nieśmiałego rapera. Wstyd spowodowany nagraniem absolutnego paździerza. Wstyd istnienia. Najgorszy rodzaj wstydu.
poprzedni artykuł
Kwiecień z moim kolegą Yelawolfem. Recenzje wszystkich płyt z „April Onslaught” (część 1/2)
kolejny artykuł
Brak Kultury Podcast: Cienie i blaski dyskografii Bisza
Autor podcastu Rap MATTers
sprawdź też:
Króciutko: DC3 – UPSTAIRS (2024)
1 dzień temu
Króciutko: BigXthaPlug – Change Me (2024)
3 dni temu
Króciutko: Flatbush Zombies – Trapped (2018)
4 dni temu