Killa Kyleon jest aktywny na scenie już od ponad dwudziestu lat, lecz mam wrażenie, że do 2018 roku znany był tylko tym, którzy wnikliwie śledzą południową scenę. Nie należę do tych osób, więc z jego muzyką zapoznałem się w momencie, gdy usłyszałem Return Of The Trill Buna B. W numerze otwierającym płytę, przyjemnym Trill Over Everything, pojawił się właśnie Kyleon. Zauroczony tym występem, natychmiast zacząłem poznawać jego twórczość. W ten sposób natrafiłem na album Candy Paint N Texas Plates i przepadłem. Spędziłem z nim wiele godzin, a spośród tych wszystkich numerów najbardziej polubiłem nie żaden południowy banger, a odrobinę nostalgiczny Come on Down, o którym chciałbym dzisiaj opowiedzieć.
Na płycie wystąpiły gościnnie tak uznane nazwiska jak A$AP Rocky, A$AP Ferg, Devin The Dude, Scarface, Willie D, Z-Ro, Maxo Kream. Dlaczego więc najbardziej zafascynował mnie utwór z DeLoreanem, który pod względem popularności im nie dorównuje? Otóż ten raper nie zyskał większego rozgłosu, być może przez upolitycznione teksty, ale – jako postać z drugiego szeregu – przewija się co jakiś czas na teksańskiej scenie.
Tutaj w duecie z Killa Kyleonem stworzyli coś, w czym momentalnie się zauroczyłem. Nie tyle z powodu tekstów czy nawijki, a za sprawą pięknej, soulfulowej warstwy muzycznej, zakończonej solową gitarową partią. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że wykorzystano jeden z moich ulubionych sampli – Come on Down (Get Your Head Out the Clouds) Grega Perry’ego. Obaj panowie nawijają w różnym stylu, uzupełniając się nawzajem, czego świetnie się słucha. DeLorean rapuje wolniej i spokojniej, Killa Kyleon z kolei bardziej agresywnie i odrobinę szybciej. Inaczej akcentują. W refrenie pojawia się znamienny dla południa spowolniony wokal, uzupełniany przez wspomnianą już gitarę. Jeśli kogoś zrażają do południowego brzmienia zakłócające resztę cykacze, dzięki Come on Down będzie mógł się zaprzyjaźnić z tą odmianą rapu. Od tego mógłby zacząć.