Kawałek Bałagane z featuringiem Smolastego z sesji nagraniowej „Narkopopu”? To przecież perełka niczym wyciągnięcie po latach „Milionów” i „Coś na sumieniu”. To Kaz w peaku swojego delivery – już z mocnym głosem, jeszcze bez nadmiaru adlibów i wykładający na ławę charakterne wersy i kozackie wejścia, takie jak:

Nie mam swojego typu
Ona ma typa, pisze: „cho do kina, byku,” tym razem to nie latina
Ale sztuka, byku, nie mogę już mówić, no bo trzymam w buzi suta, byku

Gdy Kaz zaczyna pierwszą zwrotę słowami: „Wyszedłem na balkon najarany jak skurwysyn / Ciągle myślę o muzyce, ciągle coś tam piszę” to słychać, że w tamtym czasie żył rapem.

Do tego jak zwykle idealnie komponujący się z Kazem Smolasty, który był wtedy królem r’n’b i swoimi genialnymi refrenami i nuceniem w tle potrafił rozbujać każdy utwór oraz leciutki i delikatny bicik GeezyBeatza z perfekcyjnie władowanymi klawiszami. Czyste złoto. Mam nadzieję, że kilka dzieł z tamtych sesji zostanie jeszcze odkopanych.