Gdy tylko pierwszy raz usłyszałem numer Trapped Flatbush Zombies, wiedziałem, że zaprzyjaźnię się z nim na dłużej. Tylko czy byłbym dobrym przyjacielem? Nie znam osoby, która wiedziałaby jak pomóc, słysząc o czym rozprawiają w tym utworze Erick the Architect i Meechy Darko. Rozmawiają o samobójczych myślach, rozmyślają nad tym jak targnąć się na swoje życie, czują się więźniami w przytłaczającym świecie. Dość często nawet nie dostrzegamy takich sygnałów, a gdy już dojdzie do tragedii, marzymy o tym, aby cofnąć czas. Być może raperzy z Flatbush Zombies chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na takie słowa, które przecież możemy usłyszeć od każdego z naszego otoczenia. Szczególnie, że z utworu nie dowiadujemy się, do czego doprowadziły ich rozważania.
Nie mam pewności czy zachwycanie się nad formą Trapped będzie taktowne, ze względu na jego przesłanie. Tylko z drugiej strony jak przejść obojętnie obok tak wzorowego wykonania? To niezwykle poruszający numer, pełen emocji, które zostają jeszcze bardziej spotęgowane przez warstwę muzyczną. Opiera się ona głównie na brzmieniach gitary i skrzypiec. Na tę huśtawkę nastrojów ma również wpływ część wokalna. Erick the Architect bardziej podśpiewuje w swojej zwrotce niż rapuje, następnie dołącza do niego DIA w refrenie, żeby potem już sama pozostawiła kilka wokaliz. Nagle pojawia się Zombie Juice ze swoim bridgem, po czym napięcie narasta, skrzypce pojawiają się z większą częstotliwością, aby ustąpić miejsca wolno zarapowanej zwrotce Meechy’ego Darko. Całość odbiega od brzmienia klasycznego nowojorskiego rapu, mimo że raperzy, umieszczając swoją dzielnicę w nazwie zespołu, nie wypierają się pochodzenia.