Po tysiącach albumów przesłuchanych w ciągu ostatnich ponad 20 lat zwyczajnie potrzebuję muzyki z charakterem. Muzyki wyrazistej, ściągającej moją uwagę – przeciwieństwa radiowego, słodkiego, badziewnego śluzu. Phonk to nie do końca moja bajka, ale takie projekty jak ten, który opisuję poniżej, są dobrą odtrutką na rozwodnione, brzmiące tak samo playlisty, twórców kopiujących aktualne trendy i siebie nawzajem oraz nudne, stworzone przez wytwórnie, ludzkie cienie udające artystów.
Słowo „gawad”, według tłumaczenia mojego arabskiego ziomka, oznacza „człowieka zajmującego się sutenerstwem członków własnej rodziny”. Pod tym kontrowersyjnym pseudonimem kryje się producent i DJ. Nie znamy jego prawdziwej tożsamości. Krążą plotki, że tak naprawdę jest jednym z uznanych producentów arabskiej sceny, ale równie dobrze może być debiutantem bawiącym się dźwiękami. Anonimowość ułatwia mu tworzenie w bezkompromisowy sposób, ocieranie się o satyrę i kpiny z przerysowanych, gangsterskich póz raperskich.
Volume 1 wyraźnie zainspirowany został sceną Memphis z połowy lat 90. Dudniący bas, przefiltrowane i spowolnione wokale, mroczna atmosfera, gęste użycie hi-hatów – klasyka brzmienia obozu Hypnotized Minds. Mixtape uwspółcześniany jest przez użycie autotune’a zgodne z aktualnymi trendami, nowocześniejszego flow (nad czym akurat momentami ubolewam) oraz kilka utworów podchodzących pod dzisiejszy amerykański trap. Gawad zaprzągł do współpracy grupę raperów z Jordanii i Palestyny, podobnie jak on – niezależnych, niechętnych do świecenia mordą w głównym nurcie, zakochanych w dźwiękach z południa Stanów Zjednoczonych. Efektem jest mixtape (zapowiadany jako pierwszy z wielu) brzmiący jak żywcem wyjęty z zakurzonego pudła pełnego starych kaset Three 6 Mafii. Bardzo przyjemne zaskoczenie. Zachęcam do zanurzenia się w świat samozwańczego „najlepszego producenta na Bliskim Wschodzie”.