Posse-cuty ze stajni GM2L, szczególnie te z udziałem Diho, to rzeczy, dla których warto żyć (mimo że nie zmienia się w nich nic). Wszyscy znamy na pamięć zwrotki Orangutana z zeszłorocznych „Rundek”, a szalone snippety z „Szyb” zapowiadały, że będzie równie grubo. Międzynarodowy kolektyw znowu świruje gangsterów, przechwalając się robieniem biznesów, samochodami i pannami, a także atakuje policję, która prawdopodobnie nie daje dobrym chłopakom zarobić. Wszystko jak zwykle i tak jest tłem dla dwóch krótkich, ale legendarnych zwrotek Diha, a wersy takie jak „Nie jestem w szpitalu, a naszczałem do basenu” momentalnie wjeżdżają do kanonu polskiego rapu. Szkoda jedynie, że herszt całej bandy, capo di tutti capi Malik Montana zdecydował się na występ jedynie w adlibach. (pow pow) (hahaha) (aha).