Tym, którzy jeszcze nie widzieli, polecam ostatni felieton Artura Borowego. Artur traktuje tam najnowszy DeNekstBest Mixtape jako punkt wyjścia do rozważań na temat obecnego kształtu kariery VNMa, ale także dorzuca dużo gorzkich zdań na temat samej płyty. Moim zdaniem – dużo za dużo.
Najlepszą rzeczą w rapie jest jego mnogość form i konfrontowanie ich ze sobą. To oś DNB Mixtape Vol. 2 i jego główny koncept. Listy gości w kawałkach wyglądają, jakby ktoś chciał na krzywy ryj skleić ze sobą jak najbardziej oddalone od siebie światy. Przecież ten mixtape wcale nie musiał wychodzić. On jest przeżyciem już na etapie czytania tracklisty. Liroy, schafter, Dizkret i Waco? Zeamsone, Wini, Te-Tris i 600v? Vixen, Deys, Gverilla, Faded Dollars i do tego Jotuze? No sorry, you can hate me now, ale nie wiem, kim trzeba być, żeby nie eksplodować z zajawki na widok takich zestawień. Trzeba chyba nie lubić rapu. Albo z zasady odrzucać wszystko, co nie jest „w mojej stylistyce”. W sumie na jedno wychodzi.
Owszem, można narzekać, że W.E.N.A. dostał W.E.N.A. type beat i W.E.N.A. type temat. To łatwy cel. Ale to może dla równowagi wypadałoby wspomnieć o Zeamsone wrzuconym na uroczo niedzisiejszy, powolny, jazzujący bit? O Bersonie w okołopopowym, słonecznym kawałku na temat pozarapowych idoli? O Pyskatym wracającym z emerytury? Albo o Guralu na bicie, kurwa, Kixnare’a, obok, kurwa, Kabe i Jody? Albo O ŁONIE NA JAJONASZU? HALO??? Przecież ponad połowa tego tejpu to unikalne kombinacje, których do tej pory nie było. Nie powstałyby, gdyby nie on.
No ale W.E.N.A. dostał W.E.N.A. type beat i W.E.N.A. type temat, więc chujowo. Peeewnie.
Artur narzeka też na nudę, że większość numerów to nie powiązane ze sobą zwrotki gości kręcące się wokół zadanego tematu. Zastanówmy się jednak, co stoi na przeszkodzie, żeby każdy kawałek brzmiał tak, jak „Hostel” (bazowany na horrorze storytelling, w którym każdy raper wciela się w inną rolę). Hm… może to, że wtedy album wyszedłby za sto lat, a nie w 2021? A poza tym – przy takiej zbieraninie oderwanych od siebie osobowości zrobienie rodzinnego dzieła a’la WCK jest raczej niemożliwe.
Ktoś mógłby powiedzieć, że cała ta zajawkowość jest nieistotna, bo i tak koniec końców liczy się poziom kawałka (z czym się nie zgadzam, ale niech będzie). Na szczęście to, co dostajemy, to dobre numery. No chyba że ktoś naprawdę wymaga, żeby w tracku z czterema raperami wszyscy czterej dali swoje życiówki… ale tak się nie da. Zawsze ktoś będzie odstawał, jeśli nie przez różnice poziomów, to przez niedopasowaną stylówkę (ale, jak już ustaliliśmy, wrzucanie raperów na „nie ich” stylówki to podstawowe założenie tego albumu). Jakie znaczenie ma to, że na połamanym bicie Skrywy jeden z raperów się gubi, skoro pozostała trójka się odnajduje? Żadne. Bo to, co się dzieje w sferze meta jest dużo ważniejsze od tego, że ktoś poleciał gorzej, a ktoś lepiej.
Także przesłanie na dziś to: słuchajcie DeNekstBest Mixtape Vol. 2. Albo i nie słuchajcie. Hip-hop jest pojemny, każdy znajdzie coś dla siebie. Ale na DeNekstBest Mixtape Vol. 2 dzieje się właśnie hip-hop.