Przyznaję, ostatnimi miesiącami odjechał mi świat rapu, ale czasem coś ciekawego wpadnie na mój odtwarzacz. Czymś takim bez wątpienia jest utwór „Upstairs” rapera DC3. Przy okazji pomijając moje poglądy na temat religii, bo ta jest ona motywem przewodnim tekstów pisanych przez młodego człowieka z Northampton, jego muzyka broni się produkcją, flow i warstwą techniczną.

Zaledwie 17-letni Anglik z korzeniami zimbabweńskimi od początku pokazuje, dlaczego warto na niego zwrócić uwagę. Wersy: „Chained up in doubt / Till the Lord set me free / Now I’m making it work / Me and patience / We ain’t spoke for a minute / Been really distant / But still praying it works” położone w szybkim tempie z nienachalnym, ale pewnym siebie flow sprawiają, że chce się tego chłonąć więcej. Chociaż bardziej pasuje określenie: „rozpierdala”. Duża zasługa w tym też duetu stoica (który dołożył swoją pracę do udanej płyty Doechii) z Rylanem Krepsem. Delikatne pianino na początku nie zwiastuje takiego uderzenia bassu, do tego przyjemnie plumkająca gitara… Niby proste, ale chwytliwe, bo DC3 świetnie się na tym odnalazł.

Warto także przyjrzeć się warunkom wokalnym Anglika, które są na wysokim poziomie. Brzmiące delikatnie, ale z charakterystyczną barwą i lekkością sprawiają, że refrenu w „Upstairs” chce się słuchać niemal bez przerwy. Pewnie niektórym może przeszkadzać religijny charakter tego utworu. Tylko sto razy bardziej pożądane są wersy: „So I leave to the God upstairs / All for the kingdom / Also for his glory, not fame / I leave to the God upstairs / Couldn’t fool me into taking a lift / It could break down so it’s the” niż nawijanie o tym, ilu wrogów naliczył na ulicach Northampton, czy też ile dragów w siebie władował. Dobry rap z pozytywną treścią i nadzieją, że przed DC3 duża kariera. Jak to ujął jeden z komentujących na instagramie: „if jid and kendrick had a kid”.