Rzadko kiedy pojawia się wydawnictwo rapowe, którego nie umiem sklasyfikować. Mimo że nieraz na redakcyjnym Discordzie wykłócam się jak ten orangutan z mema, że „hibon to po prostu hibon”, wewnętrznie cały czas kodyfikuję i szafuję metkami podczas przesłuchiwania nowych tracków. I wtedy wjeżdża Baby Meelo cały na biało. Bierze te wszystkie moje wypieszczone etykietki i grzeje się przy beczce, w której płoną. „KO$ZYK00WKA” jest połączeniem sacrum pod postacią jazzu i samplowania Johna Coltrane’a oraz profanum najebanych historii z podwórka. Jakby Tymon i Magiera znów się spotkali i nagrali „Oddycham Smogiem 2” po trzynastu latach pilnowania fyrtla z Kuflowym Mocnym w łapie. Gołym okiem słychać, kto nagrywa przypał, i to nie jest Baby Mee.