Niedawno minęła rocznica wprowadzenia w Polsce pierwszego lockdownu. To bardzo smutny okres dla rodzimej branży kulturalnej: pozamykane kluby, teatry, odwołane festiwale i koncerty. Ludzie uwięzieni w czterech ścianach, skazani wyłącznie na samych siebie. A przecież czasem każdy potrzebuje ucieczki do świata swoich zainteresowań.

Uwielbiam słuchać muzyki. Jest ze mną codziennie od rana do wieczora. Wykonywaniu każdej czynności domowej towarzyszą dźwięki. Od roku nawet pracuję z domu. Wcześniej do sprawdzania numerów używałem wyłącznie serwisów streamingowych, ale od dwóch lat zacząłem kolekcjonować płyty CD. W ten sposób wspieram też ww. rodzimą branżę w tym trudnym pandemicznym czasie. Ale do brzegu. Każdy „zbieracz” nośników muzycznych w pewnym momencie musi zadać sobie bardzo ważne pytanie: jak słuchać muzyki w domu, nie mając odtwarzacza CD?

Również niedawno minęła rocznica zakupu miniwieży. Potrzebowałem budżetowego sprzętu o jak najlepszych parametrach i mój wybór padł na markę Blaupunkt – relatywnie tani odtwarzacz, który nie zajmuje dużo miejsca i dysponuje dwoma głośnikami o łącznej mocy 100 W. Dzięki wbudowanemu odbiornikowi Bluetooth można na nim słuchać również muzyki ze streamingów.

Co jest główną siłą muzyki? Głębia i przestrzeń. Żeby je poczuć, potrzebne są dobre głośniki o odpowiedniej mocy. Tego efektu nie dadzą słuchawki, które strasznie spłaszczają dźwięk. Kolejną przewagą głośników jest to, że nie trzeba się irytować przeszkadzającym kabelkiem (przy słuchawkach przewodowych) lub permanentnym rozładowywaniem się w najbardziej niespodziewanym momencie (przy urządzeniach bezprzewodowych).

Dopiero dzięki miniwieży Blaupunkt udało mi się zrozumieć fenomen UK drillu. Dwa głośniki (każdy po 50 W) pozwoliły mi na dokładne wsłuchanie się w najniższe dźwięki. Mogłem wreszcie poczuć potężne stopy oraz wspaniałe, piętrzące się plamy basu, które mocno, lecz delikatnie łechtają zmysł słuchu. Trudnych i brutalnych historii z londyńskich ulic najlepiej słuchać wieczorem, w domowym zaciszu, ze szklaneczką whisky, przy zgaszonym świetle, obserwując świat przez okno: mroczny blask miasta, syreny pędzących radiowozów i karetek, ludzi szybko przemykających ulicami, by jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym domu.

Miniwieża Blaupunkt odmieniła moje życie. Żeby mieć gdzie ją postawić, musiałem przestawić meble, co spowodowało, że do mieszkania wpada więcej światła. Dzięki lepiej słyszalnej sekcji rytmicznej, poprawiła się moja efektywność poruszania po domu. Dodatkowo, teraz mam narzędzie do odgrywania się na sąsiadce z góry, która potrafi całymi dniami terroryzować mnie swoim śpiewaniem.

Miniwieżę Blaupunkt możecie nabyć w każdym dobrym sklepie z elektroniką.

Przy zakupie przez internet wpiszcie kod: BRAKKULTURY.

Niestety, nie da Wam to żadnego rabatu, bo to nie jest post sponsorowany 😊