Lyrics Born lubował się w wyszukiwaniu takich wydawnictw, których nakład można by było policzyć na palcach jednej ręki. Pewnego razu w Nowym Orleanie natrafił na prawdziwego białego kruka. Muzyka, wytłoczona na płycie o 45 obrotach, skrywała wspaniałe utwory utrzymane w stylistyce afro-funku z lat siedemdziesiątych. Jak bardzo musiał się zdziwić, dowiedziawszy się, że album ten powstał zaledwie kilka dni wcześniej w Monachium.
Jan i Max Weissenfeldt działali wtedy jeszcze pod szyldem Poets of Rhythm i swoją muzykę wydawali na winylach, które potem podrzucali do różnych sklepów muzycznych. W 1991 roku do jednego z nich wszedł Born, a kilka tygodni później zakontraktował braci w swojej wytwórni – Quannum Projects. Dopiero po 10 latach, już jako The Whitefield Brothers, zadebiutowali płytą In The Raw. Earthology od poprzedniczki dzieli dziewięć lat, ale łączy jedno – ścieżka, którą duet podąża już od początku swojej przygody z muzyką.
Orientalny jazz, arabski funk
Fundamentami Earthology są funk i jazz i to na nich w każdym kolejnym utworze muzycy stawiają budowle zgodnie z charakterystyczną dla każdego zakątka świata architekturą. Dzięki takim utworom jak Sad Nile wiemy, że głównym kierunkiem płyty jest afrykańskie brzmienie. Bracia Weissenfeldt zbaczają również w arabskie lub orientalne strony – taki Pamukkale równie dobrze mógłby się znaleźć na ścieżce dźwiękowej do gry Prince Of Persia, a psychodeliczne NTU pasowałoby do wycieczki po Wielkim Murze Chińskim.
W otwierającym Joyful Exaltation linia basowa przypomina tę z Don’t Sweat The Technique Erica B. i Rakima, lecz zostaje stłumiona przez przesterowaną perkusję. Bajka, indyjska raperka, zostawia tutaj absolutne minimum w postaci kilku fraz, abyśmy mogli bezgranicznie oddać się tym bębnom. To nie jest jedyny rapowy akcent na płycie, ponieważ gościnnie pojawiają się legendy podziemia – Percee P, MED czy Mr. Lif. Mimo tego, że zostawili solidne zwrotki, ich występy nie grają pierwszych skrzypiec, skoro w Reverse prawdziwy rollercoaster zaczyna się w momencie, gdy rapowanie się kończy i prym przejmują połamane bębny.
„Earthology” powstawało przez lata
Jan i Max Weissenfeldt są utalentowanymi muzykami i nie możemy tego kwestionować. Okazuje się również, że muszą być stałymi bywalcami pchlich targów. Podczas tworzenia Earthology nie wykorzystano żadnego sampla. Wszystkie partie są zagrane na instrumentach, które muzycy zakupili podczas podróżowania po świecie. Dodajmy, że mowa o instrumentach niszowych, niespotykanych, w tym również dziś już praktycznie przez nikogo nieużywanych. Na płycie użyto egzotycznych fletów zanim na podobny pomysł ponad dekadę później wpadł André 3000. Słychać marimbę, ksylofon, lutnię, różnego rodzaju rogi, organy, perkusionalia, gitary niewiadomego pochodzenia, sitary. Jeśli wierzyć zapewnieniom The Whitefield Brothers, album ten powstawał przez piętnaście lat. Biorąc pod uwagę czas na skompletowanie i opanowanie przez nich tych instrumentów, jestem w stanie uwierzyć rodzeństwu.
Earthology to album, przeznaczony dla słuchaczy poszukujących nieszablonowych rozwiązań w muzyce. Takich, którzy nie spoczną dopóki nie znajdą tak zwariowanej płyty. Odrobinę psychodelicznej jak jej okładka, mogąca spokojnie ilustrować reedycje płyt The 13th Floor Elevators. Ta muzyka nigdy nie trafi do mainstreamu, ponieważ nie jest strawna dla przeciętnego słuchacza głównego nurtu, dlatego na zawsze pozostanie w niszy.