„Dr. Lecter”, czyli oficjalny debiut Actiona Bronsona wydany w 2011 roku to kilkaset wersetów o jedzeniu, seksie i jaraniu jointów. To pierwsze to efekt tego, że przed karierą raperską był kucharzem oraz – co widać na zdjęciach z tamtego okresu – lubił się dobrze najeść. Dwa kolejne elementy jego panczlajnów to już czysty hedonizm. Action Bronson rapuje jak maszyna: energicznie wypluwa z siebie kolejne słowa i nic nie jest w stanie go zatrzymać. Nazwa „Dr. Lecter” odnosząca się oczywiście do Hannibala Lectera w tym kontekście pasuje jak ulał. Zastrzeżenia może budzić produkcja, którą zajął się Tommy Mas, a niektóre z niech bitów brzmią jakby były spóźnione o co najmniej dekadę. Czy to jednak przeszkadza w odbiorze albumu? O tym dowiecie się już z naszego najnowszego podcastu.
poprzedni artykuł
Bity, rymy i… nuda (ATCQ Special, part 4)
kolejny artykuł
P-funk na rapie. Da Backwudz i ich „Smoke N Ride”
Autor podcastu Rap MATTers
sprawdź też:
Chory Pastor wygłasza homilię – Tede Special: Esende Mylffon
11 godzin temu
Bity, rymy i… nuda (ATCQ Special, part 4)
1 tydzień temu