Drodzy Czytelnicy, Wysoka Izbo – nie pierwszy raz przychodzi mi przedstawiać Kościeya czy w ogóle pisać o nim, dlatego jeśli nie wiecie, kto to jest, to odsyłam po prostu do recenzji mixtape’u „Koledzy Andrzeja” lub do przesłuchania wywiadu z okazji premiery „Świat zwariował”. A mogę jedynie dodać, że choć internetowo znamy się od czasów, w których miał jeszcze włosy, to niedawno mieliśmy okazję się spotkać poza piwnicą, więc hip-hop dalej łączy.
Czym dla Ciebie jest hip-hop?
Hip-hop to mój sposób na wyrażenie siebie. To muzyka, którą uwielbiam, chociaż dzisiaj patrzę na nią z lekkim przymrużeniem oka. To też ludzie, których poznałem i z którymi nawiązałem relacje. To projekty, które nie tylko bawiły, ale również uczyły czegoś nowego. Hip-hop to dla mnie szkoła życia, która pociągnęła mnie niemal na dno, aby ostatecznie mnie uratować. Hip-hop to koledzy i koleżanki, z którymi intensywnie spędzałem czas będąc napędzany zajawką niemal przez dwie dekady. Jest dokładnie tak jak u Rycha w klasyku – „A ja kocham hip-hop i ten hip-hop nienawidzę”.
Jakie jest Twoje pierwsze hip-hopowe wspomnienie?
Teledysk „Me, Myself and I” zespołu De La Soul i moment, w którym chłop przyjmuje płytę winylową na czoło.
Jak zmieniło się Twoje podejście do hip-hopu na przestrzeni lat?
Kiedyś to wszystko człowiek traktował na serio, może aż za bardzo. Obawiam się, że aktualnie moje podejście jest skrajnie cyniczne. Z jednej strony ludzie mają pretensje do „fagatyzacji” hip-hopu, a z drugiej strony mamy chłopów w rondlach, którzy słuchają numerów sprzed dwóch dekad, gdzie gloryfikowano przemoc wszelakiej maści, przedmiotowe traktowanie kobiet oraz zgubny styl życia. No ale ważne, że sampelek grał w tle, no to wiadomo, jest real. Smuci mnie trochę to, że coraz mniej rzeczy mnie tutaj zaskakuje. Powiedzmy, że nie jestem ignorantem i słucham wielu kawałków, nawet takich, które mają po 100 wyświetleń/odsłuchań i po prostu coraz częściej sam słyszę w swojej głowie kolejne „mehhh”.
Biorąc pod uwagę Twój dorobek, z czego jesteś najbardziej dumny?
„Ciekawe przypadki człowieka Nizioła” albo jednak „T.W.B Era”.
Czy jest jakiś dawny tekst, na który krzywisz się lub szczególnie się zdezaktualizował?
„Mam długi u ludzi, których znam tylko z pieczątek”.
Czy masz jeszcze jakieś hip-hopowe marzenie?
Chciałbym nagrać piosenkę z raperem donGURALesko oraz wyjaśnić w końcu to, czy Słoń jest podobny do mnie, czy też ja do niego.
Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w hip-hopie – co by to było?
Chyba nic. Jest jak jest, było jak było – będzie co opowiadać na starość.
Czy myślisz, że hip-hop przetrwa kolejne 50 lat?
Oczywiście, że tak, bo jakby nie było to najbardziej innowacyjny gatunek muzyczny, który ewoluuje już od kilku dekad w różne strony. Niekoniecznie dobre, niekoniecznie złe. Każdy znajdzie coś dla siebie. nawet za te 50 lat. Ciężko natomiast stwierdzić, jaką przybierze to wszystko formę. Może skończy się na tym, że raperów wywalą z interesu tzw. generatorzy treści AI – pożyjemy, zobaczymy.