Wydaje mi się, że każdy wie, kim jest Dizkret, ale introdukcja najkrótsza z możliwych będzie wyglądała jakoś tak: to członek Starego Miasta, jednego z pierwszych hip-hopowych zespołów używających żywych instrumentów, a także pionier technicznego rapu, który na lata stał się inspiracją dla undergroundowych MCs. Długo czekaliśmy na jego powrót, ale jak już na dobre wstrzelił się gościnnym występem u Belmondawg, tak został i co chwila słyszymy jego inne featuringi (ostatnio kapitalna zwrotka u Biaka w kawałku „RMLJHF”), a wypuścił też solowy numer. Oby nie ostatni.
Czym dla Ciebie jest hip-hop?
Identyfikuję hip-hop z dość konkretną konwencją, którą może być trudno bardzo sztywno zdefiniować, ale którą się wyczuwa. Jak pornografia! Dla mnie hip-hop to przechwałki, gry słowne i rapowanie na bicie, który ma “punchy” bębny i powtarzalną, niezbyt skomplikowaną strukturę. Nagrywając hip-hop, funkcjonujesz w ramach jakiejś “sceny” hip-hopowej, kontekstu historycznego, followupujesz itd. Można rapować, nawet przyzwoicie, ale nie być hip-hopowym twórcą. Tak jak nie każde malowanie na murze to graffiti, nawet jeśli jest fajne.
Wiem, że to kontrowersyjna opinia, ale twórcy hip-hopu nie są, moim zdaniem, muzykami. To jest inny rodzaj energii i kompetencji niż tworzenie muzyki z melodią. Nie gorszy rodzaj, ale inny. Dla mnie hip-hop to relatywnie nowa forma wyrazu kreatywnego, twórczego i pewna subkultura oparta o działanie w ramach ograniczeń.
Jakie jest Twoje pierwsze hip-hopowe wspomnienie?
Pamiętam, jak w wieku 10 czy 11 lat chodzę po nieistniejącym już pawilonie meblowym Emilia przy ul. Emilii Plater w Warszawie i słucham numeru “Ring Ring Ring” De La Soul na walkmanie Sanyo.
Jak zmieniło się Twoje podejście do hip-hopu na przestrzeni lat?
Pogodziłem się z faktem, że dla każdego określenie to może oznaczać coś innego i moja wąska, wildstylowo-4-elementowa-block-party’owa definicja to jedna z wielu możliwych. Wiele lat temu zorientowałem się też, może to mało odkrywcze, że raperzy, których “wyznawałem” jako dzieciak i nastolatek, uchodzący wtedy za inteligentnych, oczytanych i rozsądnych, to niestety często głupole. Koronnym przykładem mogą być Mos Def czy Talib Kweli, którzy może i przeczytali w życiu trochę książek, ale nie tych, co trzeba.
Biorąc pod uwagę Twój dorobek, z czego jesteś najbardziej dumny?
Jestem dumny z faktu, że raperzy, których uznawałem i uznaję za najlepszych w Polsce, uważają mnie za dobrego rapera i dali temu wyraz w ten lub inny sposób. Raperzy słuchają rapu jednak trochę inaczej niż słuchacze czy krytycy, nieważne jak bardzo osłuchani – wyłapują inne częstotliwości, zabiegi, doceniają inne rzeczy.
Czy jest jakiś dawny tekst, na który krzywisz się lub szczególnie się zdezaktualizował?
Ojej, jest tego trochę, bo gros mojej dyskografii tworzyłem w wieku 15-21 lat, a wtedy trudno o krytyczną redakcję tego, co wypuszcza się w świat. Szczególnie lovesongi to cringe, ale usunąłbym też z mojej dyskografii odniesienia do jamajskiego slangu, “Babilonu” itd. Chodzi mi jednak bardziej o treść, bo z formy jestem zadowolony, a często nawet dumny, biorąc pod uwagę ówczesny poziom zaawansowania sztuki RAP.
Czy masz jeszcze jakieś hip-hopowe marzenie?
Jeśli chodzi o mój hip-hop, to może zabrzmi to klocowato, ale tu mam bardziej plany niż marzenia. Jako fan to niestety żaden żyjący wykonawca nie wzbudza we mnie emocji takich, by móc powiedzieć, że np. zobaczenie jego albo jej na żywo jest moim marzeniem.
Gdybyś mógł zmienić jedną rzecz w hip-hopie – co by to było?
Mizoginia i normalizacja twardych narkotyków, która moim zdaniem jest nieetyczna, bo napędza biznes kartelom obcinającym głowy niewinnym ludziom w Ameryce Południowej. Jest to dosłownie reklamowanie firm psychopatów.
Nie jestem w to jakoś bardzo wczuty, bo za małolata też słuchałem Dr. Hackenbusha i Liroya i nie mam poczucia, że ci twórcy uformowali mnie etycznie i światopoglądowo, ale byłoby super, gdyby rozpiętość tematyczna rapu była większa.
Czy myślisz, że hip-hop przetrwa kolejne 50 lat?
Hip-hop w formie sprzed 50 lat nie przetrwał, ale myślę, że konwencja boombapowa będzie jakoś obecna.