Już niedługo premiera kolejnego materiału Golina. Tym razem autor zrezygnował z reporterskiego rapu i całą epkę oparł o cykl powieści „Kroniki Diuny” Franka Herberta. W rozmowie Golin opowiada m. in. o powodach tej decyzji, o tym, dlaczego warto sięgnąć po „Diunę” oraz o współpracy z PchamyTenSyf.

“Kroniki Diuny” – co jest takiego w serii Herberta, że warto nagrać o niej album? 

Myślę, że największą siłą sagi Herberta jest to, że tylko z pozoru jest ona osadzona w świecie fantastycznym. To kapitalna historia o naturze ludzkiej i o czynnikach, które na nią oddziałują, czyli o władzy, religii, polityce, nauce, ekologii, rozwoju czy o zależnościach społecznych. Wielowymiarowość tego dzieła sprawia, że jest to pozycja klasyczna, która do dziś bardzo mocno rezonuje z czytelnikiem i z tym, co ma miejsce w dzisiejszej rzeczywistości. Mój album tylko częściowo wchodzi w ten świat. Wyciągnąłem z “Diuny” dla siebie to, z czym udało mi się najbardziej utożsamić.

Znając Twoją twórczość, odniesień do “Diuny” będzie na pęczki. Czy warto w ogóle podchodzić do albumu bez znajomości powieści? 

Zdecydowanie warto. Chciałbym zaznaczyć, że uniwersum Diuny posłużyło mi jedynie jako główna oś narracji, swoista klamra spinająca tematy poruszane w kawałkach. Zależało mi na tym, aby każdy mógł coś z tego wynieść, zarówno czytelnik “Diuny”, jak i ktoś, kto zupełnie nie kojarzy treści książki. Stąd też materiał ten być może nie jest skomplikowanym labiryntem zawoalowanych odniesień do “Diuny”, gdyż obawiam się, że wówczas zrozumiałaby go jedynie garstka, co trochę mijało się z celem. Oczywiście ten główny motyw cały czas się pojawia, jest obecny w tytułach i narracji i wraz ze znajomością książki wyniesie się z tej płyty więcej, aczkolwiek wydaje mi się to na tyle przyswajalne, że nie odrzuci to tych, którzy nigdy nie czytali “Diuny”. Takie zresztą dostaje sygnały od osób, które już słuchały epki.

Jeśli chodzi o samo czytanie “Diuny”, to kiedy poznałeś sagę? Też masz poczucie, że kolejne tomy nie dorównują doskonałej pierwszej części?

„Diuna” przewijała się przez całe moje życie, co będzie można wywnioskować z poszczególnych kawałków na epce, jednak całą sagę zgłębiłem dopiero kilka lat temu. Pierwsza część jest absolutnym klasykiem, ale pozostałe również mnie nie zawiodły. Bardzo podobały mi się “Dzieci Diuny” i “Bóg Imperator Diuny”. To chyba ulubione moje części wraz z pierwszą.

Czy są inne serię sci-fi lub fantasy, które mogłyby zostać przeniesione na wersję płytowe? 

Myślę, że tak, choć za każdym razem byłoby to nie lada wyzwanie. Gdybyśmy rozłożyli to jednak na czynniki pierwsze, zauważylibyśmy, że każda książka niezależnie od gatunku jest swego rodzaju opowieścią, dokładnie tak samo jak każdy album rapowy. Mamy narratora, bohaterów, wydarzenia, retrospekcje itd., zmieniłaby się jedynie forma, która niosłaby ze sobą pewne ograniczenia. Jest jednak wielu zdolnych opowiadaczy historii, tak samo jak wielu zdolnych producentów i kompozytorów, którzy byliby w stanie przełożyć daną pozycję na formę muzyczną. Z pewnością jednak nie byłoby to łatwe.

A masz coś konkretnego na myśli, jeśli chodzi o inne książki fantasy? Nie pytam oczywiście o deklarację płytowe, ale bardziej o to, które z powieści uważasz za równie inspirujące.

Zdecydowanie cały cykl “Fundacji” Asimova oraz saga Endera autorstwa Orsona Scotta Carda. Na pewno ciekawym rozwiązaniem byłby postapokaliptyczny rap w klimacie “Metro 2033“ (Enson miał taki kawałek na swojej płycie) albo “Jestem legendą” Mathesona.

Wszyscy czekamy na premierę ekranizacji Villeneuve’a, ale “Diuna” miała już swoją filmową wersję – widziałeś film Lyncha z 1984 z Kylem MacLachlanem w roli Paula Atrydy?

Oczywiście, choć biorąc pod uwagę upływ czasu, myślę, że dzisiaj już tylko najwierniejsi fani będą w stanie przez niego przebrnąć. Obejrzałem go tylko raz, ale do dziś pamiętam te fascynujące sceny walki, krzaczaste brwi mentatów i nad wyraz obleśnego barona Vladimira. Te trzy rzeczy chyba najbardziej mi utkwiły w pamięci. Ekranizacja, która wspominam o wiele przyjemniej jest miniserial “Dzieci Diuny” z 2000 roku, oparty na dwóch kolejnych książkach (w roli młodego Leto – James McAvoy). Bardzo mi się podobało, jak zostało przedstawione miasto Arrakin, a także niektóre postaci jak chociażby Paul czy właśnie młody Leto. Nadal widać pewne ograniczenia budżetowe w kwestii efektów specjalnych, ale w tym przypadku można spokojnie przymknąć na to oko. 

Jak podoba Ci się dobór reżysera i obsady, jeśli chodzi o nową ekranizację?

Zapowiada się kapitalnie. Bardem jako Stilgar, Brolin jako Gurney, Skarsgard jako baron i Momoa jako Duncan – na te kreacje czekam chyba najbardziej. Wierzę, że Villeneuve nie zawiedzie i zaserwuje nam prawdziwą ucztę.

“Diuna” wychodzi na kanale PchamyTenSyf – jak doszło do tej współpracy?

Ta współpraca wyszła całkiem naturalnie. Przy okazji dogrywania featuringu na “Fremena”, Bisz zapytał o plany wydawnicze, po czym zdecydowaliśmy, żeby puścić “Fremena” na PchamyTenSyf. Bardzo się cieszę z tej współpracy, dało mi to olbrzymiego kopa do dalszego działania. Oczywiście, że chciałbym docierać do jak największego grona słuchaczy, mam nadzieję, że ta współpraca to będzie krok w tym kierunku.

W zeszłym roku “Ogrodami drzewek bonsai” zamknąłeś swój cykl – “Sagę Tajemniczych Miejsc”. Czy to oznacza, że nie uświadczymy już reportażowego rapu z Twojej strony?

Nigdy nie mów nigdy. Często dostaję zapytania o jakieś numery w stylu zagadek, które były na dwóch pierwszych płytach trylogii. To bardzo unikatowy patent i jak widać przypadł słuchaczom do gustu. Nie sądzę, abym całkowicie porzucił rap podróżniczy, zobaczymy, sam jestem ciekaw co przyniesie przyszłość.

Właśnie – mówiąc o rapie pisanym okiem reportażysty – nie sądzisz, że powinno być tego w naszym rapie więcej? Raperzy lubią nawiązywać do mniej lub bardziej pięknych miejsc, ale rzadko sięgają tak głęboko jak Ty.

Myślę, że nie ma jakiegoś wielkiego popytu na tego rodzaju stylistykę, więc to się po prostu nie opłaca. Szczególnie jeśli tworzysz coś, co z natury jest trochę bardziej wymagające. Nie chcę dorabiać tu zbędnej ideologii i ferować wyroków, co jest gorsze, co lepsze, po prostu tak wyglądają realia rynkowe.

Nie myślałeś nigdy o tym, by przelać swoje relacje z podróży na papier, ale w nierymowanej formie?

Przed wydaniem ODB, spędziłem kilka miesięcy podróżując po całej Azji i udało mi się spisać całą wyprawę w dziennikach z podróży. Chciałbym pewnego dnia wydać to w formie fizycznej, to byłoby świetne zwieńczenie mojej rapowej trylogii.


Dziś porozmawialiśmy tylko o „Diunie” – dłuższą rozmowę z Golinem odbyłem 5 lat temu po premierze „Miast krzywych wież”, którą można przeczytać TUTAJ.