Jak Bill Bushwick tracił oko, nie było mnie jeszcze w planach. Jak wychodził “Znikający punkt” to nie wiedziałem, czym się różni hip-hop od rapu i nie wiedziałem, że rok później Polska oszaleje na punkcie “Głuchej nocy”, a ja będę katował “Na legalu”. “Znikający punkt”, nawiązujący tytułem do filmu Sarafiana z 1971 roku, usłyszałem długo później, po latach zapomnienia podlinkował mi go kumpel, a ja się prawie zesrałem pod siebie, słysząc jak Peja tu napier…, pardon, wyrzuca się z siebie linijki. “Mistrz Polski w ubliżaniu” i bez wątpienia najlepszy polski bitewny MC jedzie tu na pełnej po branży muzycznej, mediach i przede wszystkim po Killaz Group, bo to w ten skład kierowany był ten kawałek, a zarzutów wobec nich Peja miał co niemiara.

A wersy takie jak:
Czy nadejdzie poprawa? Nie jestem naiwniakiem
Wszyscy sądzą, że maniakiem, tolerować nie potrafię
Akceptować ten stan rzeczy? To samego siebie zdradzę
Disrespect dla kurestwa i nic na to nie poradzę


Przypominają, że dobrze się czasem emocjonalnie wyrzygać.