Pobawimy się? Wymieńcie dziesięciu najlepszych raperów w historii. Takich, którzy przychodzą Wam do głowy od razu. Biggie, 2Pac, Jay-Z, Nas, MF Doom, Rakim, Scarface, Kendrick Lamar, André 3000, Ghostface Killah. Ilu zgadłem? Jak wolicie liryczne morderstwo, to pewnie wrzuciliście do listy Eminema, Big Puna, a może nawet Lil Wayne’a. Jak macie sentyment do dinozaurów, to zmieścicie tam Chucka D czy Big Daddy Kane’a. Jak chcecie wrzucić kogoś trapowego, to Young Thug czy Future będą logicznymi wyborami. Jak jesteście J. Cole’em, to w ścisłym topie Waszej listy znajdzie się J. Cole. Jak jesteście inteligentni, to od trzech zdań wiecie, że nie chodzi mi o wymienianych raperów, ale o tego, kogo często brakuje w takich rozważaniach. Jeśli w Waszych rozkminach o TOP 10 pojawił się Black Thought i nie dlatego, że zasugerowaliście się olbrzymim foto powyżej, to wydaje mi się, że jesteście w mniejszości.
But love or hate it, I will not be subjugated
When they screamin’ “You the greatest that did it,” what’s underrated?
As if every other player who spit it was unrelated
If every man’s a temple, the circumstance is simple
So to be transcendental, I do enhance the mental
Oczywiście nie zamierzam tu snuć tez o tym, że Tariq Trotter jest raperem niedocenionym. Koncertując z The Roots, zwiedził prawdopodobnie więcej krajów niż niejeden instagramowy miłośnik podróży, skreślający kolejne państwa na swojej liście. Ma na koncie Platynową i Złote Płyty, zdobył nie jedną, a trzy nagrody Grammy, od półtorej dekady regularnie występuje w telewizji w popularnym show Jimmy’ego Fallona. Jest doceniany przez fanów, krytyków, kolegów po fachu. Z drugiej strony… The Roots nigdy nie zdobyli jedynki Billboardu. Owszem, takie single jak “You Got Me” i “The Seed (2.0)” zna każdy szanujący się fan hip-hopu, ale czy jako zespół komercyjnie zbliżyli się do poziomu największych składów w historii? Niestety nie. (Może byłoby inaczej gdyby wzbudzali kontrowersje lub chociaż rozpadli się w dramatyczny sposób…). Założymy jednak, że The Roots jest znane wszem i wobec, wtedy też znaczenia Black Thoughtowi mógłby ujmować fakt, że był tam numerem drugim. To Questlove był frontmanem, a raper – choć zostawił oczywiście dziesiątki doskonale napisanych i nawiniętych zwrotek – pozostawał jedną z części zespołu.
Herd immunity, the definition of community
The only neighbor that never knocked is opportunity
Them old heads be shootin’ craps and droppin’ jewelry
In high tops sneakers and slacks, but it’s a eulogy
Twice a month, cocaine prices up
People get they wigs peeled shakin’ them dices up
Natomiast jeśli – całkiem skądinąd słusznie – uznamy, że aspekt rozpoznawalności nie należy do najważniejszych i że nie trzeba przez całe życie tworzyć solowo, by być przy okazji najlepszym w swojej działce, wtedy na pewno możemy dyskutować o tym, by miejsce Black Thoughta w TOP 10 wszech czasów stało się oczywistością. A moim zdaniem w czasie ostatnich lat, czyli wtedy, gdy zaczął działać z innymi producentami, tylko utwierdza w takich przekonaniach.
Fuck a thick skin, I got me a exoskeleton
The black Colin Farrell in The Lobster
Deliver like an obstetrician, but not a doctor
Bring the Cambridge, the Websters, the Oxfords
The picture too long to watch, see the synopsis
Compensated for playing nice, it’s optics
Z encyklopedycznego obowiązku: solowo Black Thought działa od 2018 roku, gdy wydał pierwszą część cyklu “Streams of Thought” wyprodukowaną w całości przez 9th Wondera. Dołożył do tego drugi i trzeci wolumin na bitach odpowiednio Salaama Remiego i Seana Cane’a. Czwórka jest już zapowiedziana i znamy nieco szczegółów. Trotter dodał do katalogu także doskonały album z Danger Mouse’em – “Cheat Codes” oraz projekt “Glorious Game”, wydany z zespołem El Michels Affair.
Czego nowego o Black Thoughtcie dowiadujemy się z tych płyt? Przede wszystkim, że rzadko kiedy odstawia nogę. Pierwsze dwa “Streams of Thought” to wodospady doskonałego rapu, w którym zgadzają się wszystkie sylaby, akcenty i zabiegi stylistyczne, a jego charyzma sprawia, że trudno się od niego oderwać. Ogólnie rzecz biorąc, do jego płyt powinno się zakładać garnitur albo najlepiej smoking, odpalać portal Genius i nasycać się linijkami pełnymi jego mądrości. Tu nie ma pustych wersów. Jest czysta treść.
I got more than a reason to revel like Desus and Mero
Lyrical religious hero on Jesus’ level
The reason none of these heathens is even as thorough
We bare arms like Idris or Venus de Milo
My blood is different than the blood that you bleed if it’s yellow
I’m colder than Paul Robeson leadin’ Othello
I’m older than the barcode, it ain’t easy to tell though
The rap John Henry, they send me deep in the railroad
I’m heavy metal, the rock roller, the rebel without a pause
Przechodząc do szczegółów: już pierwszy utwór na “Streams of Thought, vol 1”, “Twofifteen”, to jedna cholernie długa zwrotka: Black Thought utyka tam tyle treści, odniesień i gier słownych, tyle razy zmienia akcenty i flow, że po prostu nie da się nudzić. Tej muzyki się doświadcza. To lekcja historii i kultury. Przez kolejne wersy przewija się niezwykle barwna paleta postaci: mordercy, aktywiści, politycy, muzycy, poeci, a w tle słyszymy komentarze społeczne, rozbudowane metafory i błyskotliwe gry słowne. Nie słychać tu efekciarstwa: żadna z linijek nie jest skierowana na krótkie skradnięcie show, zresztą nie ma na to czasu, bo za nimi kroczą kolejne wersy czekające na rozłożenie na czynniki pierwsze.
Yo, I’m like Thelonious at the underground piano
Dressed in camo, the grenades, guns and ammo
Podobnie zróżnicowany zestaw Black Thought prezentuje w nawiązującym do przeszłości numerze “History Unfolds”. Bohaterami swoich wersów Trotter czyni Króla Leopolda, Tenora Saw, Czyngis-chana, Homera, Artystotelesa i żołnierzy z terakoty. Warto zaznaczyć, że nie odhacza bezmyślnie nazwisk, tylko przy okazji obrzuca nas panczlajnami i zestawem wybitnych rymów. W “Fentanylu” w poruszający, mocny, naładowany metaforami, ale i bezwzględnością sposób opowiada o pandemii opioidów wyniszczającej amerykańskie społeczeństwo. Na “Glorious Game” w dwóch miejscach udowadnia, że potrafi subtelnie pisać o relacjach damsko-męskich, nie popadając przy tym w patos. W “Thought vs. Everybody” bezpardonowo atakuje Trumpa (nie pierwszy raz), ale przede wszystkim sprawdza się też w tematyce politycznej i społecznej. Zresztą nawet gdy rapuje o rzeczach, o których każdy rozgarnięty człowiek powinien wiedzieć, to jego inteligencja, doświadczenie życiowe czy realistyczne i plastycznie przekazane obserwacje każą nam kiwać głową z uznaniem.
I’m from another planet, though currently, I’m stranded
Here where I see people clearly takin’ every day for granted
Where every time I lift my ship up off the ground, it’s landed
To my disadvantage, though maybe I am but a gambit
And held to another standard, if I’m completely candid
I fell in love with the language like a hopeless romantic
Na każdym kroku widać też, jak dobrym i wszechstronnym jest raperem. Oczywiście imponuje najbardziej, gdy mnoży rymy (“Stress”) i rapuje nieprzerwanie przez dziesiątki wersów. Umie to robić dzięki temu, że w szkole teatralnej nauczył się oddychać w czasie rapowania. Jest pewnie jednym z niewielu raperów, którzy są w stanie zarapować zwrotkę Big Puna z “Twinz”. Ale gdy zwalnia – jak w “Dostoyevskim” – także potrafi być dosadny i przekonujący. W “The Weather” miesza jedno z drugim – zaczyna zwrotki spokojnie, by w pewnym momencie zauważalnie przyspieszyć. Jego klasę widać też, gdy w swoich numerach rapuje z innymi MCs. Na “Streams of Thought, vol. 3” (nawiasem mówiąc, najbardziej przystępnym materiale dla słuchacza, który nie jest nerdem), występuje w jednym numerze z Killer Mike’iem i Pushą-T. To dwaj równie genialni, lecz jakże odmienni raperzy, przy których Black Thought gładko wchodzi w rolę trzeciego muszkietera – władającego innym, choć na pewno nie mniej groźnym orężem.
Freedom is better than heroin, morphine or methadone
They force-feed their fears into our flesh and bone
Inside of my confessional, I decompress alone
I’m more skeptical of following the metronome
I guess technically I’m on another echelon
Za każdym razem, gdy wracam do “Cheat Codes” i słyszę wersy jak te powyżej, zastanawiam się, czy jest ktoś lepszy. Za każdym razem, gdy głowię się nad tym, jak udało mu się wespół z Danger Mouse’em sprawić, by ten materiał był niesamowicie chwytliwy, a jednocześnie wypchany treścią, dochodzę także do wniosku, że niewielu raperom udawała się ta sztuka. Za każdym razem, gdy odpalam dowolny występ w Tiny Desk, przypominam sobie, jak podszedł do tego koncertu Black Thought. Niemalże nieruchomo siedział w fotelu w kapciach i po prostu rapował, pomagając słuchaczowi w tym, by nie skupiał się na otoczeniu, tylko na treści. Za każdym razem włączając jego twórczość uświadamiam sobie, że to po prostu mistrz rzemiosła rapowego. Raper, o którym powinniśmy zawsze pamiętać w rozważaniach o najważniejszych MCs na scenie.